W drugiej klasie podstawówki byłam jedyną dziewczynką, która nie dostała od nikogo walentynki. Wróciłam z płaczem do domu ale na nikim nie zrobiło to wrażenia. W późniejszych latach dostawałam je chyba z litości albo dla żartów. Co roku powtarzałam sobie, że to tylko głupie, nic nieznaczące święto ale zawsze było mi przykro, że jestem w ten dzień sama. W tym roku będzie inaczej. Z dziewczynami postanowiłyśmy, że walentynki spędzimy razem. Noora na początku protestowała i wygłosiła monolog na temat komercyjnego tworu ale pod naciskiem reszty łaskawie się zgodziła. Zastanawiałam się, czy aby nie miała jakichś planów z Williamem ale nie poruszyła tego tematu. Uzgodniłyśmy, że imprezę zrobimy u Evy, dziewczyna zapewniła, że zadba o alkohol i jedzenie. Podczas lunchu osoby przebrane za kupidyna rozdawały kartki, które mieliśmy wrzucać do miłosnej skrzynki. Dwie dziewczyny w kusych czerwonych sukienkach podeszły do naszego stolika i z uśmiechem się z nami przywitały.
- Noora Saetre? - Rozejrzała się niska brunetka.
Noora niechętnie podniosła dłoń, na co brunetka wręczyła jej kopertę.
- Eva Mohn? - Ta sama dziewczyna znów uważnie się nam przyglądała. Gdy Eva do niej pomachała, podała jej dwie koperty i chwilę później razem ze swoją koleżanką odeszły.
Poczułam się znowu jak w drugiej klasie. Domyśliłam się, że Noora dostała kartkę od Williama i poczułam ukłucie zazdrości. Eva gwałtownie rozerwała koperty i wybuchnęła śmiechem. Nie pokazała nam zawartości ale powiedziała, że obie są od Chrisa.
- W takim razie czemu dał ci dwie? - Sana uważnie się jej przyglądała.
- Bo stwierdził, że jestem zachłanna – wybuchnęła śmiechem a ja zdecydowałam, że wolę nie wnikać w ich układy. - Pewnie wydał majątek na te kartki – parsknęła – w końcu musi obdarować trzy czwarte szkoły. - Dziewczyna próbowała udawać, że jej to nie obchodzi ale dostrzegłam w jej oczach ból i cień zawodu.
- Przynajmniej coś dostałaś – wtrąciła się Chris.
- Chętnie oddam ci swoje, tylko muszę wyciągnąć kupony na bonusowy seks, mogą się przydać – dziewczyna pokręciła głową i wyciągnęła z kartek dwa małe bileciki i szybko schowała je do kieszeni – masz – rzuciła je Chris ale dziewczyna ich nie złapała.
- Wybacz ale brzydzę się tego dotknąć – parsknęła.
- No wiesz co? - Eva pokiwała głową i wyciągnęła ręce po kartki. Zabrała je i szybko wstała. - Ja już sobie pójdę, żebyście nie musiały się obawiać, że moje walentynki was czymś zarażą – przewróciła oczyma i odeszła od naszego stolika.
- Zakład, że idzie wykorzystać kupon, który przed chwilą dostała? - Parsknęła Sana.
- Niech ustawi się w kolejce – rzuciła Chris i przybiła z Saną piątkę.
- Tylko Eva dostała od Chrisa kartki – wtrąciła Noora z przebiegłym uśmiechem. - No co, wygadał się Williamowi – wzruszyła ramionami. - Zresztą to tylko kawałek papieru, kogo to obchodzi.
- Mnie – nie wiem czemu powiedziałam to na głos.
- Chciałabyś dostać kartkę od męskiego Chrisa? - Chris przyglądała mi się z przerażeniem.
- Nie – przewróciłam oczyma – ale chodzi o gest. Noora – spojrzałam na dziewczynę – pewnie nawet nie otworzysz swojej kartki ale na pewno jest ci miło, że William o tym pomyślał. - Podparłam rękoma brodę. - Nawet Chris się postarał, a nie musiał, bo Eva i tak będzie z nim spała.
- Myślałam, że już dawno uzgodniłyśmy, że kobiecie do szczęścia mężczyzna nie jest potrzebny – Sana spojrzała na mnie z dezaprobatą. - I nawet nie próbuj mi wmówić, że coś takiego – chwyciła kopertę Noory i pomachała mi przed oczyma – poprawiłoby ci humor i samoocenę. Uczucia okazuje się cały czas, a nie jednego dnia – przewróciła oczyma.
- I właśnie o to chodzi! - Krzyknęłam. - Mi nikt nie okazuje uczuć przez cały czas i nikt nie chce mi dać głupiej walentynki. Świat by się nie zawalił jakby ktoś chociaż raz był dla mnie miły! - Gwałtownie odsunęłam krzesło, na którym siedziałam i uderzyłam rękoma o stół – Nawet w was nie mam wsparcia – pokręciłam głową i odeszłam.
Nie będę płakała w miejscu publicznym, nie ma na to szans. Muszę zachować chociaż resztki godności. Kierowałam się do łazienki, gdy usłyszałam, że ktoś mnie woła. Odwróciłam się i poczułam, że ktoś we mnie uderza. Chłopak złapał mnie niepewnie za ramiona i zrobił się czerwony.
- Przepraszam, nie spodziewałem się, że się odwrócisz. - Magnus nieśmiało się uśmiechał.
- Mogę ci w czymś pomóc? - Poprawiłam opaskę i przygładziłam swoją sukienkę.
- Chciałem ci coś dać – sięgnął do plecaka i wyciągnął z niego małe pudełko. Podał mi je i bez słowa odszedł.
Minęła chwila by dotarło do mnie co przed momentem miało miejsce. Weszłam do łazienki i opierając się o umywalkę zaczęłam zdzierać papier z pudełka. Po chwili je otworzyłam i moim oczom ukazał się naszyjnik z malutkim kotkiem. Wyciągnęłam biżuterię i uśmiechnęłam się do siebie. Pod małą poduszeczką, na której ułożony był naszyjnik włożona była kartka. Rozłożyłam ją i moim oczom ukazało się okropne pismo chłopaka.
„Pudełko nie zmieściłoby się do tej skrzynki więc dostałaś je osobiście. Wesołych Walentynek, życzy nieanonimowy adorator Magnus".
Przyłożyłam karteczkę i naszyjnik do serca i szczerze się uśmiechnęłam. Może Walentynki to nie takie głupie święto.
![](https://img.wattpad.com/cover/97025428-288-k968776.jpg)
CZYTASZ
Until you come back home | SKAM ONE SHOTS
FanfictionKrótkie opowiadania o postaciach z serialu SKAM