Rozdział 1

601 18 45
                                    

Obudził mnie dźwięk budzika wskazującego 5:30. Zwlekłam się z łóżka, podeszłam do garderoby. Wybrałam swój komplet do biegania. Skierowałam się do łazienki połączonej z moim pokojem. Po szybkim prysznicu ubrałam wybrane ubrania zeszłam na dół, wzięłam butelkę wody i założyłam air max'y. Wyszłam po cichu z domu starając się nie trzaskać drzwiami. Skierowałam się w stronę parku, który znajdował się dwie przecznice od mojego domu. Postanowiłam włączyć sobie muzykę. Założyłam słuchawki na uszy i zaczęłam biegać po parku.

********

Po ukończonym treningu pobiegłam do domu. Weszłam, zdjęłam buty i spojrzałam się na zegarek, który wskazywał 6:45. Weszłam po cichu na piętro. Podeszłam do szafy wybrałam biały crop top i krótkie jeansowe spodenki z wysokim stanem. Do kompletu wybrałam czarne vansy, które podobno pasują do wszystkiego tak przynajmniej mówi moja droga babcia.

Wzięłam szybki prysznic, aby się odświeżyć. Wyszłam z kabiny wytarłam się ręcznikiem i założyłam wybrane przed chwilą ciuchy. Wysuszyłam włosy i zeszłam na parter, gdzie w kuchni zaledwie piętnaście minut temu nikogo nie było. Zauważyłam siedzącego dziadka czytającego gazetę i babcie przygotowująca śniadanie. Podeszłam i przywitałam się z kochanymi osobami, które wychowywały mnie od piątego roku życia. Gdy trochę podrosłam powiedzieli mi, że rodzice nie byli w stanie się mną zajmować, dlatego zostawili mnie u nich wiedząc, że dobrze mnie wychowają. Ale dzięki nim jestem szczęśliwą szesnastolatką, która czuje się kochana i jest kochana przez swoich najbliższych.

- Kochanie czy coś się stało?- zapytała babcia z niepewnością w oczach.

- Nie, a co się miało niby stać?- spojrzałam pytająco na kobietę.

-Nic, po prostu wyglądałaś na nie obecną.

- Po prostu się zamyśliłam. - powiedziałam z uśmiechem na twarzy, patrząc kątem oka na zegar. - dobrze będę się zbierać, bo się jeszcze spóźnię na autobus, a w ostatni dzień szkoły nie wypada, prawda?- powiedziałam wchodząc po schodach po torbę.

Wyszłam z budynku kierując się na przystanek, znajdujący się trzy domy dalej od mojego. W końcu, gdy dotarłam na miejsce dostałam dziwnego SMS.

Od nieznany:

" Znalazłem cię".

Od nieznany:

"Wreszcie będziemy razem."

Stwierdziłam, że to tylko głupi żart, któregoś chłopaka z zespołu. A gdy autobus przyjechał wsiadłam i zajęłam miejsce na końcu pojazdu, gdzie zawsze siedzieliśmy z moimi znajomymi tak jak i tym razem.

****

Autobus podjechał pod budynek szkoły. Wszyscy wysiedliśmy z pojazdu i skierowaliśmy się w kierunku wejścia. Zatrzymał mnie dźwięk przechodzącej wiadomości.

Od nieznany:

"Jeszcze tylko chwila i będziemy razem i już nikt nas nie rozłączy."

Dobra, ten SMS przeraził mnie bardziej niż te poprzednie, ale przecież nie pokaże wszystkim, że coś jest nie tak.

Po chwili dołączyłam do swojej grupy, która już siedziała przy stoliku na środku korytarza.

- Dlaczego ciebie tak długo nie było?- spytał brunet wkładając telefon do kieszeni spodni.

- Coś mnie zatrzymało.-powiedziałam patrząc w stronę stolika.

- Mam taką nadzieje, że nas nie omijasz tego ostatniego dnia tego wspaniałego roku.- powiedział blondyn o zielonych oczach, siedzący bokiem do mnie.

Ulotna Szansa || Maluma//UkończonaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz