Rozdział 9

122 9 2
                                    

-Oczywiście, że nie. A jeśli to bym tego teraz nie zrobił.-powiedziałem przyciągając dziewczynę do siebie i odwracając ja do siebie przodem. Pocałowałem jej czółko i obniżyłem się tak, aby patrzeć jej prosto w ozy.

-Co ty robisz?-spytała odwracając wzrok z mojej osoby.

-Ja patrzę na dziewczynę, która jest najpiękniejszą, najwrażliwszą osoba którą znam.-powiedziałem to a piękne, świecące, brązowe oczy były skierowane na mnie.

-Tylko teraz tak mówisz.-powiedziała z nie dowierzaniem.

-W cale, że nie.-powiedziałem bardziej zbliżając się do dziewczyny.

-A dlaczego tak mówisz?-spytała odsuwając się ode mnie.

-Bo...-nie mogłem jej powiedzieć jej tego teraz ale najpierw chciałbym się do mniej zbliżyć.-powiedziałem sobie w myślach.

-Bo....dokończ proszę co jestem ciekawa co masz mi do powiedzenia.

-Nie ważne wypadło mi z głowy.-powiedziałem to patrząc dziewczynie prosto w oczy.

-Ale jak sobie przypomnisz to mi powiesz?-spytała z nadzieją w oczach.

-Tak, ale teraz idź już spać.-powiedziałem przytulając do siebie dziewczynę.

Poczekałem aż Xenia uśnie i bezszelestnie wyślizgnąłem się z jej objęć. Wyszedłem z jej pokoju zmierzając do swojego spojrzałem na zegarek zawieszony przy drzwiach do mojego pokoju. Wskazywał trzecią rano. Przekroczyłem próg swojego pokoju i uśmiech, który pojawia mi się, gdy widzę Xenie automatycznie zszedł mi z twarzy. Patrzyłem na zdjęcie na szafce nocnej, na którym była grupka dzieci. Ja, Scott, Louis,Harry, Liam i Niall stykających się ramionami a Zayn siedział na Ziemi bawiący się z Xenią.

-Kochający z niego barat co nie?-spytał wchodząc do pokoju Scott.

-A nie widać na gołe oko, że są blisko.-powiedziałem biorąc zdjęcie do ręki.

-A w rzeczywistości tak nie jest.-powiedział siadając na łóżku.

-A skąd ty to możesz wiedzieć?-spytałem dosiadając się do chłopaka, patrząc się nadal na zdjęcie.

-Stary on ją kocha najmocniej na świecie, ale zgodził się na coś na co nie powinien.-powiedział patrząc się na podłogę.

-Czyli na co?-spytałem patrząc na chłopaka z zaciekawieniem.

-Powiedział mi to wczoraj, gdy siedzieliśmy na tarasie.-powiedział patrząc kątem oka na zdjęcie.

-Powiesz mi czy mam to z ciebie wyciągnąć siłą.-powiedziałem patrząc się na niego z zaciekawieniem.

-Bo on założył się przez przypadek.-powiedział to ze skruchą w głosie.

-Nie powiesz mi chyba, że o nią?-spytałem patrząc się na Scotta z nie dowierzaniem.

-Zgadłeś.-powiedział z jeszcze większym smutkiem.

-Ale dlaczego a kurak o nią?-spytałem patrząc na zdjęcie.

-Podobno nie miał wyboru.-powiedział chłopak.

-Jak nie miał wyboru każdy ma zawsze wybór.-powiedziałem odstawiając zdjęcie i kładąc się na łózko.

-No najwidoczniej nie każdy.-powiedział wstając z łóżka.

-I co teraz z jego oczkiem w głowie?

-Powiedział mi, że mamy się nią zając przez najbliższy czas, aby mógł się przygotować na jej przyjazd.

-W jakim sensie?

-W takim znalezienie dla niej ochroniarzy, przygotować teren, założyć kamery.

-Ale to tylko jedna osoba i nie jest ona prezydentem.- powiedziałem wpatrując się w sufit

-Dla nie go jest ważniejsza niż jakikolwiek skarb na świecie.-powiedział siadając na fotelu.

-To po co zgodził się na to?-spytałem siadając na łóżku.

-Bo inaczej.-za wahał się.-Inaczej zabili by jego całą rodzinę.

-Ale chyba Xenia jest jego jedyną rodziną?-spytałem nie pewnie.

-No właśnie nie ma jeszcze dziadków ze strony ojca.-powiedział chowając twarz w dłoniach.

-To Xenia ma jeszcze rodzinę.-stwierdziłem wstając z łóżka.

-Tak ale nie mów tego Xeni niech on sam jej powie w odpowiednim czasie.-powiedział podnosząc głowę.

-No dobra ale mam jeszcze jedno pytanie.-powiedziałem opierając się o okno.

-Dawaj.-powiedział podchodząc do szafki nocnej i biorąc zdjęcie do ręki

-A dziadkowie ci, którzy ją wychowują kto to jest dla niej?-spytałem patrząc na chłopaka.

-Obcymi ludzie, ale kocha ich najmocniej na świecie.-powiedział siadając na łóżku.

-A dlaczego nie była ze swoimi prawdziwymi dziadkami?-spytałem patrząc na widok za oknem.

-Dla jej bezpieczeństwa.-powiedział patrząc się na mnie.

-Ale przecież jej rodzice byli wspaniałymi osobami.-powiedziałem wracając wspomnieniami do przeszłości.

-Niby tak, ale mój ojciec przed samą śmiercią powiedział mi całą historię.-powiedział wracając wzrokiem na zdjęcie.

-Jaką znowu historię?-spytałem odwracając wzrok z widoku.

-Historię naszych rodzin.-powiedział z smutkiem w oczach

-Naszych?-spytałem patrząc na zdjęcie mojej rodziny wiszące na ścianie.

-Tak naszych.-powiedział podnosząc wzrok na mnie.

-A opowiesz mi ją?-spytałem z nadzieją w oczach.

-Może inną okazją bo widzę, że jesteś zmęczony.-powiedział wstając z łóżka i kierując się w stronę drzwi.

-Dobra. Dobranoc.-powiedziałem

-Dzięki i na wzajem.-powiedział zamykając drzwi.

Rzuciłem się na łózko wspominając stare czasy.

Wszedłem do wielkiego, eleganckiego salonu gdzie na sofie siedział Zayn.

Ulotna Szansa || Maluma//UkończonaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz