rozdział 14 część 1

87 7 2
                                    

/Jedenaście lat wcześniej/

-Gdzie idziesz?-spytała kobieta stojąc w kuchni patrząc na męża.

-Mam sprawy do załatwienia w biurze.-powiedział zarzucając kurtkę na ramiona.

-Powiedziałeś ze ostatnio był to ostatni raz.

-Powiedz mi Blanko za co mamy żyć.

-Dylan, mogę iść do pracy, Xenia morze iść do przedszkola. Nie będziemy całe życie jej trzymać pod kloszem.

-Ale dla jej dobra będzie lepiej jak będzie jak zostanie w domu.

-Dobra, ale obiecaj mi, że to ostatni raz.

-Obiecuję, ale jak przestanę to robić to ściągnę na was niebezpieczeństwo, a tego nie chcę.

-Dylan przestań, nic nam nie będzie, przecież mamy ochronę, a po za tym kto by pragnął skrzywdzić rodzinę najgroźniejszego gangstera w mieście?-spytał siadając na blacie.

-Wiem kto i wiem dlaczego.-powiedział zbliżając się do kobiety i całując ją delikatnie w usta.

-Idź utulić dzieci na dobranoc.-powiedziała odsuwając się od męża.

/Zayn/

Siedziałem w pokoiku Xeni i patrzyłem jak moją siostrzyczkę, która przytula misia i coś do niego mówi. Widzę jak się delikatnie uśmiecha w jego stronę, a następnie spogląda na mnie .

-Ayn.-powiedziała wyciągając do mnie rączki.

-Chcesz się przytulić?-spytałem wstając z fotela, na którym aktualnie siedziałem. Wziąłem małą na ręce i wróciłem na miejsce.

-Ayn, kocham cię.-powiedziała to wtulając się w moją klatkę piersiową.

-Ja ciebie też malutka.-powiedziałem przytulając ja odrobinę mocniej, abym mógł bez problemu później ją przenieść do łóżeczka.

Gdy już jej oddech stał się równomierny posiedziałem jeszcze z moją kruchutką siostrzyczką na fotelu a po chwili wstałem i położyłem Xenie do łóżka. Przykryłem kołderką, dałem jej całusa w skroń i odszedłem od łóżeczka patrząc na nią. Po chwili mój wzrok był skierowany w drzwi, gdzie stał mój ojciec.

-Zasnęła?-spytał wchodząc do pokoju.

-Tak, była bardzo zmęczona.-powiedziałem opierając się o oparcie fotela.

-Może i to dobrze, da mamie pospać.-powiedział siadając na krawędzi łóżka.

-Nie dziwie się jej, cały czas na jakieś złe sny.-powiedziałem ze zmartwieniem w głosie.

-A co jej się takiego śni?-spytał zdziwiony ojciec.

-Jacyś mężczyźni przeszukując nasz dom i trzymając w rękach broń. -Powiedziałem z godnie z prawdą. Od jakiegoś czasu mała miała dziwne sny, czasami nawet mnie one straszyły, a co ma powiedzieć pięcioletnia dziewczynka.

-Dziwne, jakim cudem jej się to śni.-powiedział patrząc na córkę z taką troską, jakiej nigdy w życiu nie widziałem.

-Też jestem zdziwiony. Ja w jej wieku o śniłem o wyścigach samochodowych.-powiedziałem przecierając twarz ze zmęczenia.

-Idź spać jesteś zmęczony ja z nią trochę posiedzę, a później zamieni mnie mama bo jeszcze mam coś do załatwienia.-powiedział wstają z łózka, podchodząc do mnie i klepiąc w ramię.

-Dobrze, a jutro pojedziemy do dziadków?-spytałem odwracając się ku taty

-Jeszcze zobaczymy, ale raczej tak-powiedział spoglądając na mnie z fotela.

Ulotna Szansa || Maluma//UkończonaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz