29.Będziesz mnie rysował?

7.1K 496 102
                                    

Siedziałem obok Newtiego, który trzymał moją rękę pod stołem. Na przeciwko mnie siedzieli rodzice, a zaraz obok Sarah, mama Newta.
- Ty wiesz jak przyrządzić gulasz. - pochwalił uśmiechniętą Sarę mój ojciec, zachłannie jedząc potrawkę.
- A moje obiady ci nie smakują?! - spytała mama z udawaną urazą.
- Em...- tata zrobił skruszoną minę.
- Podpadłeś! - zaśmiałem się i zaraz potem dołączył do mnie Newtie, chichocząc cicho.
- Oj, wiesz, że cię kocham. - powiedział tata przepraszająco.
- No masz szczęście! - ochrzaniła go mama.
Jednocześnie spojrzeliśmy się z Newtiem na siebie.
Wyszeptał bezgłośnie słowa, które rozpoznałem od razu.
Pochyliłem się, składając mu małego buziaka na policzku, po czym wyszeptałem mu do ucha:
- Ja ciebie też, Newtie.
- Brakowało mi tych naszych rodzinnych spotkań! - stwierdziła z uśmiechem Sara.

Poczułem, że już nie śpię, lecz nie chciało mi się otwierać oczu. Otuliłem się bardziej kołdrą i ułożyłem wygodniej na boku.

- Tommy, wiem, że nie śpisz. No wstawaj. - usłyszałem głos Newta i zaraz potem poczułem jego rękę na moim policzku.

- Jest sobota. Wykorzystaj to i idź jeszcze spać. - wymamrotałem sennie.

- Ale mam plany i musisz już wstać. Pamiętasz? Niespodzianka. - przypomniał.

- Jeśli dasz mi pospać jeszcze chwilę to dam ci buzi. - zaproponowałem.

- Hmmm....ciekawa ta propozycja. Ale i tak i tak dasz mi buzi, więc...- wyczułem w jego głosie rozbawienie.

- Kocham cię, ale proszę, jeszcze chwila i wstanę. - wyszeptałem cicho.

- Ja też cię kocham, słodziaku! - odrzekł, po czym miejsce ręki na moim policzku zajęły usta Newtiego.

Zaczął całować moją twarz, po chwili zjeżdżając nimi na szyję gdy odchylił lekko kołdrę.

Zrobiło mi się przyjemnie ciepło. Otworzyłem oczy, wiedząc, że i tak już nie usnę.

- Dobra, wygrałeś. - westchnąłem.

Newtie uniósł głowę i uśmiechnął się szeroko.

- Ubieraj się. Idziemy do mnie. - zdecydował, po czym cmoknął mnie w usta.

Powoli zwlekłem się z łóżka.

- Mam nadzieję, że to będzie warte tak wczesnego wstawania w sobotę, bo inaczej cię zgwałcę. - powiedziałem, udając poważny ton.

- Kurdę, przez ciebie mam teraz dylemat! - wkurzył się.

To było takie słodkie. Jego naburmuszona mina była najsłodszą rzeczą jaką kiedykolwiek widziałem.

- Nie obrażaj się. - podeszłem do niego i ucałowałem jego nosek.

- Na ciebie? Nigdy. - stwierdził, zarzucając mi ręce na szyję i przyciągając do pocałunku.

* * *

"Kocham cię" , niby zwykłe słowa. Słowa. A jednak znaczą tak wiele. Mają w sobie moc, która może zmienić wszystko. Te dwa głupie słowa mogą sprawić, że poczujesz się szczęśliwym. Mówią "To czyny się liczą, nie słowa", ale co byś począł bez nich? Jak twoje życie by wyglądało bez słów? Dla mnie to głupie "Kocham cię" znaczy o wiele więcej. Bo tak dowiadujesz się tego, że jesteś dla kogoś wszystkim. Że jesteś azylem. Miejscem, gdzie ten ktoś może ukryć wszystkie swoje problemy. Miejscem, które tak wielu nazywa "domem".

- Więc? - spytałem, kiedy Newtie pakował koc i o dziwo ołówki i sterte kartek do plecaka.

- Zobaczysz. Zrobię coś czego jeszcze nie robiłem. - powiedział tajemniczo.

Amnesia (Newtmas)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz