Hermiona siedziała na trybunach i wyczekiwała powrotu Harrego. Naprawdę się o niego martwiła. Wtedy popatrzyła na zegarek. Minęło już półtorej godziny. Zerknęła na Rona, który siedział obok niej i rozmawiał z Seamus'em, ci śmiali się i wesoło gawędzili. Dziewczyna nie mogła uwierzyć, że jej rudy przyjaciel może tak beztrosko rozmawiać, gdy okularnik jest w labiryncie całkiem sam i musi liczyć tylko na siebie. Z rozmyśleń wyrwał ją przerażająco głośny krzyk. Spojrzała w dół na murawę, a tam zobaczyła leżącego na ziemi Złotego Chłopca razem z Cedrikiem. Harry trzymał się mocno chłopaka i nie chciał go puścić, gdy podbiegła do niego cała rada pedagogiczna. Hermiona zerwała się na równe nogi i zaczęła przepychać się między przejętymi uczniami z Hogwartu oraz Beauxbatons i Drumstrangu. Nawet sam Ron stał tak,
jakby przyrósł do podestu.- On powrócił! - krzyczał Harry - Zabił Cedrika! - w jego głosie było słychać rozpacz.
Gryfonka nie wiedziała co ma powiedzieć. Łzy same stanęły w jej oczach, lecz postanowiła ukryć chwilę słabości i zaczęła pomagać profesorowi Dumbledore'owi odciągnąć Harrego od ciała zmarłego czarodzieja. Złoty Chłopiec był cały roztrzęsiony.
- Voldemort powrócił! - krzyczał na całe gardło, a wszyscy zamarli.
- Harry, spokojnie... - powiedziała dziewczyna, próbując chociaż odrobinę go uspokoić.
- Ja się nim zajmę panno Granger. - powiedział profesor Moody i w pośpiechu zaczął prowadzić młodego Gryfona w kierunku szkoły.
Hermiona zaczęła układać fakty: Coś jest nie tak. Szalonooki nie zachowuje się jak Szalonooki. Trochę znała Moody'iego i znalazła o nim dużo rzeczy w różnych czasopismach i księgach w bibliotece. Harry znalazł nieżywego pana Croucha w Zakazanym Lesie. Moody cały czas popija z piersiówki. Nagle ją olśniło. Pan Barty miał syna! A jeśli to on podszywa się pod Szalonookiego? Ponoć był poplecznikiem Mrocznego Pana.
Od razu podzieliła się swoją tezą z gronem pedagogicznym. Dumbledore oraz nauczyciele, jak i Gryfonka, rzucili się biegiem w stronę gmachu szkoły. Wpadli do pomieszczenia, gdzie zobaczyli siedzącego w kącie Harrego i Barty'iego Croucha Juniora we własnej osobie. Profesor McGonagall od razu oszołomiła i związała śmierciożercę, a w czasie Snape pobiegł do swojego magazynku po Veritaserum. Hermiona jak najszybciej znalazła się obok przyjaciela. Zdjęła swój płaszcz i opatuliła nim przerażonego chłopaka. Uklęknęła przy Wybrańcu i zobaczyła ramię, z którego ciekła mu jeszcze lepka, ciepła krew:
- Harry, ty krwawisz. - wyszeptała.
- To nic takiego Miona... - odparł.
Dziewczyna przejechała mu delikatnie palcami po włosach i szybko powiadomiła dyrektora o tej ranie.
- Panno Granger, niech pani jak najszybciej zaprowadzi Harrego do Skrzydła Szpitalnego, zanim wda się zakarzenie. - Gryfonka lekko kiwnęła głową i wzięła przyjaciela pod ramię.
Po niecałym kwadransie dotarli na miejsce, gdzie Hermiona zdyszana usiadła przed wejściem. Zaczęła układać powoli wszystkie informacje z dzisiejszego dnia. Dalej nie mogła uwierzyć w to wszystko. Cały czas miała przed oczami widok przerażonego spojrzenia Wybrańca, sprzed zaledwie czterdziestu minut. Czy to prawda, iż Voldemort powrócił? Bez chwili zastanowienia dziewczyna ruszyła do Sowiarnii i postanowiła napisać list do Black'a:
Droga Łapo!
Piszę do ciebie ten list, gdyż stała się straszna rzecz. Harry wrócił z nieżywym Cedrikiem z labiryntu. Płakał i krzyczał, że Voldemort powrócił i zabił Puchona. Okazało się również, że Szalonooki to nie Szalonooki. To Barty Crouch Jr, który pił eliksir wielosokowy i dzięki temu udawał naszego nauczyciela przez praktycznie cały rok szkolny. Gdy szłam do Sowiarnii, spotkałam profesor Sprout, która powiedziała mi, że ciało Moody'iego odnaleźli w pudle Śmierciożercy. Od razu zabrali go do Świętego Munga. Sam Harry leży w Skrzydle Szpitalnym, ponieważ ma okropną ranę i jest cały roztrzęsiony. Jednakże nie martw się. Zajmę się nim. Lecz proszę, odpisz szybko...
H. G.
-----------------
Narracja trzecioosobowa:
Gdy skończyła pisać i wysłała list Hedwigą, od razu powróciła do swojego przyjaciela. Spał dzięki Eliksirowi Słodkiego Snu. Po upływie dwóch dni, miał odbyć się pogrzeb dzielnego Puchona. Harry pojawił się na nim. Usiedli razem z Mioną w jednych z pierwszych ławek. Dziewczyna mocno uścisnęła chłopaka, co niezmiernie podniosło go na duchu. Uśmiechnął się słabo do przyjaciółki, a ona odwzajemniła gest.
Na następny dzień przyszła odpowiedź od Syriusza. Nie była szczególnie długa, ale zawierała pewną informację:
Kochana Hermiono!
Tego to już się w ogóle nie spodziewałem! Mam nadzieje, że Harry lepiej się czuje. Nie szukajcie nic na własną rękę. Życzę zdrowia Harremu.
Łapa
Tak jak myślała, Black nie rozpisał się tak jak zazwyczaj to robił. Tydzień później cały Hogwart wyszedł żegnać uczniów z Beauxbatons i Drumstrangu. Harry, Hermiona oraz Ron stali na tarasie. Dziewczyna była bardzo niespokojna, co nie umknęło jej najlepszemu przyjacielowi:
- Coś się stało Miona? - zapytał delikatnie.
- Czy j-jeśli On powrócił... - spuściła głowę w dół - To nastaną złe czasy?
- Tak. - przytulił ją mocno. - Ale pamiętaj, że jesteśmy zawsze razem choćby nie wiem co.
Zobaczyli odlatującą karetę, więc zaczęli machać, tak jak statku z Drumstrangu. Cała trójka trzymała się mocno za ręce.
CZYTASZ
I'll Never Leave You | Harrmione
FanfictionHistoria Harry'ego i Hermiony. Czy z przyjaźni może przerodzić się coś głębszego, nawet jeśli obie strony się przed tym wzbraniają? Rozpoczyna się czwarty rok nauki w Hogwarcie, czy będzie inny od pozostałych?