PATROL

1.3K 65 7
                                    

Perspektywa Hermiony

Siedziałam i czekałam w Pokoju Wspólnym Gryffindoru. Dochodziła godzina dziesiąta, zbliżał się patrol. Większość uczniów poszła jużspać. Popatrzyłam za okno. Widziałam błonia, chatkę Hagrida, stojącą na skraju Zakazanego Lasu. Kiedy wychodziłam z pociągu, nie słyszałam wesołego głosu gajowego. Na uczcie też go nie było.

Nagle ktoś odchrząknął. Odwróciłam się w stronę Harry'ego. Wyszliśmy na korytarz i szybko zeszliśmy po schodach. Co jakiś czas zerkał na mnie, a ja na niego. Gdy doszliśmy pod Wielką Salę, usłyszeliśmy trzask. Harry złapał mnie w talii i pchnął pod ścianę:

- Co to było? - szepnęłam.

- Nie wiem. Poczekaj, sprawdzę.

- Idę z tobą. - szybko odparłam.

- Zostań. - syknął.

Stałam w kącie i patrzyłam jak mój przyjaciel idzie w kierunku tego dźwięku z wyciągniętą różdżką. Po chwili wrócił:

- To tylko Irytek.

- Na szczęście. - westchnęłam. - Harry, możemy porozmawiać?

- Musimy.

Spojrzałam na moje buty. Nie miałam zielonego pojęcia od czego zacząć. Chłopak widząc mój lęk, zaczął mówić:

- Słuchaj, przepraszam cię za ten wybuch złości wtedy w pociągu. Po prostu byłem zdziwiony, że taka sytuacja miała miejsce i wkurzyło mnie to, że wszystko przede mną ukrywałaś. Tak jakoś wyszło.

- To i tak moja wina. Mogłam ci powiedzieć. Jak zawsze wolałam wziąć sprawy we własne ręce. Możemy o tym zapomnieć? - zapytałam z wyczuwalną nadzieją w głosie.

- Tak. Uwierz, że możemy. - uśmiechnął się lekko i oparł się o mnie swoim ramieniem.

- W ogóle wiesz, że nie ma Hagrida? W obowiązkach ma go zastąpić profesor Grubbly-Plank.

- Co? Byłem na uczcie, ale nawet nie spojrzałem na stół nauczycielski.

- I jeszcze ta Umbridge. Z ministerstwa.

Chłopak zatrzymał się w miejscu i popatrzył na mnie bardzo zdziwiony z nutką przerażenia w oczach.

- Dolores Umbridge? Ta kobieta brała udział w moim przesłuchaniu. Nie znoszę jej. - wysyczał.

Żeby go trochę uspokoić złapałam go pod ramię i ruszyliśmy dalej. Nie odzywaliśmy się do siebie przez dobre piętnaście minut. W sumie nie było to aż takie złe. Każdy z nas musiał sobie poukładać wszystkie znaczące informacje. W końcu się odezwałam:

- Umbridge objęła stanowisko nauczyciela Obrony przed czarną magią.

Harry westchnął i oparł się o ścianę. Podeszłam i zrobiłam to samo. Przysunęłam się bliżej chłopaka i położyłam mu głowę na ramieniu. Po kilku minutach ruszyliśmy zacienionym korytarzem. W końcu mój przyjaciel się odezwał:

- Wiesz Miona? Uwielbiam cię.

Od razu wtuliłam się w jego ciepłe ramiona. Zamknęłam oczy i westchnęłam głośno. Po policzku spłynęła mi pojedyncza łza. Przypomniałam sobie rodziców, którzy są teraz w Norwegii. Po chwili zaczęłam już całkowicie płakać, coraz mocniej przytulając się do Harry'ego. Chłopak odsunął mnie lekko od siebie i spojrzał w moje przepełnione łzami oczy. Wytarł je delikatnie wierzchem dłoni i znowu mnie przytulił:

- Co się stało? - zapytał, starając się być spokojny.

- Bo chodzi o moich rodziców. - załkałam.

- Ale przecież wszystko w porządku, prawda?

- Nie wiem, nic nie pisali już od roku...

- Co? Myślałem, że masz z nimi kontakt.

- Właśnie nie mam. - odsunęłam się od  niego i ruszyłam do przodu.

Harry szybko pobiegł za mną i otulił mnie mocno ramieniem.

- Nic nie pisali?

- Nic. Nawet na święta czy urodziny.. - westchnęłam.

- Chodź już i tak skończyliśmy patrol.

Perspektywa Harry'ego

Hermiona położyła się na kanapie w Pokoju Wspólnym, a ja usiadłem na fotelu i wpatrywałem się w Gryfonkę. Powieki miała lekko zaciśnięte, usta rozchylone i wydawała się być spokojna. Chociaż tyle. Nagle usłyszałem kroki. Spojrzałem na Ginny schodzącą po schodach w szlafroku:

- Hej, Ginn. Czemu nie śpisz?

- Czekałam na Mionę. Muszę ją o coś zapytać. Czekaj, co się jej stało? - podbiegła do przyjaciółki z zatroskaną miną.

- Zasnęła. Była wykończona psychicznie. 

- Dlaczego?

- Chodzi o jej rodziców. Pojechali do Norwegii.

- No, to akurat wiem od już jakiegoś roku.

- Ale nie o to chodzi.. - westchnąłem. - Nie odzywają się do Miony od wyjazdu. Nic kompletnie. Nie dają znaku życia. W ogóle o tym zapomniałem. Naprawdę mi jej żal.

- Mi też. Była zawsze mocno zżyta z mamą i tatą. Co teraz? Nawet się nie odezwą, przez co ich córka podupada psychicznie.

W pewnym momencie Hermiona się obudziła. Wstała i ruszyła w stronę schodów, ale nagle się zatrzymała. Odwróciła się i podeszła do mnie. Cmoknęła policzek i szepnęła:

- Dziękuję Harry. Za wszystko. - po tych słowach udały się razem z rudą do sypialni.


I'll Never Leave You | HarrmioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz