DRUŻYNA

939 52 11
                                    

Pierwsze sumy były już za nimi. Harry i Hermiona pozwolili sobie na mały odpoczynek. Siedzieli właśnie na Błoniach, gdy nagle chłopaka zaczęła piec blizna:

- Harry, wszystko dobrze? - Granger od razu kucnęła przy nim i złapała go za ramię.

- Tak, jest dobrze.

I wtedy odpłynął, widział ciemność. Departament Tajemnic, a drzwiami ujrzał Syriusza. Ktoś zadawał mu mocne ciosy, a on nie miał siły się bronić.

- Harry! - krzyknęła Hermiona, gdy chłopak się podniósł. - Co się stało?

- Oni mają Syriusza, musimy mu pomóc! - szarpnął ją za rękę i po chwili biegli przez korytarze Hogwartu.

Hermiona próbowała go zatrzymać, ale był zbyt zdenerwowany. W końcu wepchnęła go do jakiejś klasy i próbowała uspokoić.

- Czy ty nie rozumiesz, że on tam jest i cierpi?

-  Co jeśli Syriusza tam nie ma? Może oni chcą cię tam tylko ściągnąć?

W jednej chwili chłopak zamilkł i wpatrywał się w podłogę. Granger kucnęła przed nim i pogładziła po kolanach.

- Nie mamy pewności.

- Ja mam. Muszę go ratować! To ostatnia osoba, która jest moją rodziną. krzyknął przez łzy.

- Ale jak chcesz tam lecieć bez planu? - zapytała, wycierając jego policzki. - We dwójkę nie damy rady.

- Polecę sam.

- Na to ci nigdy nie pozwolę.

Hermiona przytuliła go mocno do siebie. Po chwili zastanawiali się jak tam polecą. Nagle zza rogu wychylili się Ron, Ginny, Luna i Neville.

- Lecimy z wami. - powiedziała młoda Weasley.

- Nie zgadzam się. To zbyt ryzykowne. - powiedział Potter.

- Nie puścimy was samych. - odezwał się Longbottom.

- No dobra.

- Zostało pytanie: jak się tam dostaniemy? - Ron podrapał się po głowie.

- Mam pomysł! Testrale! - szepnęła Luna.

- Jeden problem. Nie wszyscy je widzimy.. - Miona spojrzała na Harry'ego.

- Polecimy na trzech: Ja i Hermiona, Luna i Ron, Ginny i Neville. Przynajmniej będzie jedna osoba, która je widzi.

- Dobry pomysł Harry. Chodźmy!

Wybiegli ze szkoły i popędzili w stronę Zakazanego Lasu. Gdy Luna odnalała stado, musieli pomagać każdej osobie, która nie widziała magicznych stworzeń. Miona wtuliła się w plecy Potter'a i szepnęła:

- Harry, boję się. 

- Nie ma czego Mionuś. Trzymaj się mocno i zamknij oczy.

Po chwili lecieli ponad chmurami. Każdy był zachwycony. Nawet Hermiona, która bardzo się bała, ale uśmiechała się na widok kremowych obłoczków i różowego nieba. Gdy lądowali było już prawie ciemno. Harry ściągnął przyjaciółkę z latającego stworzenia i złapał ją za dłoń.

- Chodź i nie puszczaj mojej ręki. - ona na to kiwnęła głową i posłusznie ruszyła za przyjacielem. 

Po chwili byli na miejscu. 

I'll Never Leave You | HarrmioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz