7

4.5K 143 7
                                    




Przez prawie cały dzień oglądaliśmy telewicje. W tej samej pozycji, ja siedziałam normalnie na sofie a Justin leżał z głową na moich kolanach. Gdy dochodziła godzina 19 zaczęło nam się nudzić.

-To jedziemy do Scoota się popytać o tą przeprowadzkę?-zapytał.

-Tak. Jak będziemy wracać to wstapimy do mnie po moje rzeczy.

-Spoko.-odpowiedział wstając a ja zrobiłam to zaraz po nim.-masz miękkie włosy, uwielbiam się nimi bawić.-szepnął mi do ucha.Oboje zachichotaliśmy.

-Fajnie.-powiedziałam

-Ale serio mówię. A co, nie lubisz jak sie ktoś bawi twoimi włosami?

-Lubie.

-To dobrze. Dzisiaj szybciej zasne.-oznajmił.

-Co? -zapytalam zdezorientowana.

-No wiesz jak ty szybciej zasypiasz słuchając muzyki? -pokiwałam głową.-ja tam mam z bawieniem się wlosami.

-Ty też miałeś fajne.Ale ściołeś.-Powiedziałam zgodnie udawanym oburzeniem.

-A co nie podobają Ci się?-zapytał ze smutkiem.

-Podobają mi się.

-Yhyym....

-Wiesz....wyglądasz tak męsko.-wyszeptalam seksownie do jego ucha ,stojąc na palcach i kładąc dłoń na jego klatce piersiowej.-zaśmiał się kręcąc głową.

-Oh dziękuję.-powiedział śmiejąc się -dobrą chodz już, jedziemy.

Weszliśmy do garażu a przed moimi oczami ukazał się rząd najdroszych aut od których odziało się światło, tak czyste były

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Weszliśmy do garażu a przed moimi oczami ukazał się rząd najdroszych aut od których odziało się światło, tak czyste były.

-To którym chcesz jechać?-zapytał.

-Mogę wybrać? -zapytałam podekscytowana.

-Tak.-zaśmiał się

-To chciałabym jechać tamtym. -wskazałam na czarne Ferrari.

-Twoje żyzenie jest dla mnie rozkazem.-wziął kluczyk i ruszyliśmy do auta.

Wsiedaliśmy do sportowego pojazdu i wyjechaliśmy z garażu. Droga zajęła nam ok.20 min .Podjechslismy pod wille, zaparkowalismy na podjeździe i zadzwoniliśmy dzwonkiem. Drzwi otworzyła nam kobieta.

-Cześć Yael.-powiedział Justin.

-Oo, hej Justin . Jestem Yael ,żona Scooter'a -Podała mi rękę. Wyglądała na sympatyczną.

-Rose miło mi. - uśmiechnęłam się.

-Wy pewnie do Scoota.-bardziej stwiedziała niż zapytała.Pokiwaliśmy głowami. -więc chodźcie.-zaprosiła mas gestem ręki do środka.

Zdjelismy buty i weszliśmy do salonu.gdzie menadżer Justina siedział na sofie i oglądał telewizję. Gdy stanęliśmy obok niego spojrzał na nas.

-O siema , siema. Siadajcie.-Powiedział do nas z uśmiechem -co was do mnie sprowadza.

-My w sprawie tej przeprowadzki Rose. -zaczą Justin.

-Aa, tak tak. Rose, dobrze by było gdybyś się przeprowadziła do Justina. Lepiej byście się poznali, paparazzi to zaóważą dzięki czemu będzie większy rozgłos i nie będzie problemu z dojazdem własnym razie czego. To co ? Zgadzasz sie.

-Nie wiem. Nie chciałabym się narzucać.

-Nie narzucasz się. A poza tym jestem w tym duuuużym doooomu i ... czuje się saaam.....-Justin zaczą dramatyzować ledwo powstrzymując śmiech tylko po to zebym się do niego przeprowadziła.

-Nie trzeba było robić sobie tak dużego domu.-powiedziałam "zła"

-Ale Rooooseeeee.........-zaczą przeciągać.

-No dobrze już dobrze. -zgodziłam sie.

-Jest! - krzykną uradowany i podskoczył na co sie zaśmiałam. -no to jedziemy do mnie....znaczy nas.-poprawił się śmiejąc.

-Ale po drodze wstapimy po moje rzeczy? -dodałam.

-Tak.-zgodził się i wyszliśmy rzegnajac sie z Justina menadżerem i jego żoną.

Dojechaliśmy do mojego domu i weszliśmy do środka.

Justin czekał na mnie na dole a ja poszłam się spakować po 20 minutach zeszłam na dół i poszliśmy do auta.Jus odpalił auto i wyjechał na ulicę. Włączyłam radio i nuciłam sobie piosenki. W pewnym momencie zacza lecieć piosenka Justina a ja zaczęłam ja śpiewać. Chłopak popatrzył na mnie śmiejąc się ale po chwili zaczą śpiewać razem ze mną. Wyciągnęłam mój telefon i zaczęłam nagrywać Snap'a a potem dodałam go na My Story.

Dojechaliśmy pod dom. Wyszliśmy z auta a Justin wzią moje walizki z bagażnika i zaniósł do domu.

-Jemy coś? -zapytał.

-Tak. Chcesz jajka czy naleśniki? -zapytałam.

-Serio? Zrobisz mi naleśniki?! - krzykną uradowany. Po czym podbiegł do, mnie wzią mnie na ręce i obkrecił kilka razy wokół własnej osi. Cieszył się jak dziecko.

-Dobrze już dobrze

-Zaśmiałam się. Odstawił mnie na ziemie i pójdę zrobić te naleśniki.

Posłusznie wykonał moje polecenie i poszliśmy do kuchni. Zaczęłam przygotowywać jedzenie a Justin usiadł przy wyspie kuchennej oparł się łokciami o blat a głowę umiescił na dłoniach. I w takiej pozycji cały czas mi się przyglądał. Po pewnym czasie zaczęłam czuć się niezręcznie. Obróciłam się do niego przodem.

-Justin dlaczego się tak na mnie ciągle patrzysz?

-Bo jesteś piękna.

Do ostatniej kropli krwi | JBOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz