4.

938 68 6
                                    

Nudziłam się potwornie ,prawie nikogo nie było w bazie bo pojechali gdzieś na misję. Od kąd zaczęłam zachowywać się 'normalnie' w stosunku do osób zmuszonych przesiadywać tutaj ze mną zmieniło się dość sporo. A więc tak wykręciłam kilka kawałów wraz ze Skill'em....e co tam jeszcze było? a no tak podczas treningu nie zapanowałam nad sobą i totalnie zniszczyłam worek treningowy....No więc...mieli ze mną ciężko...Dziwię się im ,że jeszcze mnie nie wywalili. Szłam powolnym krokiem w stronę hali treningowej, było tam kilka osób~ więc będzie co robić-Pomyślałam i weszłam do środka pewnym krokiem

-Cześć wszystkim-Powiedziałam od razu po wejściu z uśmiechem wymalowanym na moich ustach

-Hej-Odpowiedział jakiś chłopak po czym wrócił do kontynuowania ćwiczenia. Westchnęłam  i ruszyłam w stronę pierwszego lepszego worka treningowego ,jednak w połowie drogi ktoś mnie zatrzymał

-Eee jesteś pewna ,że znowu chcesz ćwiczyć...po ostatnim wydarzeniu?

-Tak-Odpowiedziałam i ominęłam go. Wyjęłam telefon i włączyłam piosenkę Skillet ,,Monster'('-Media, specjalnie wraz z tłumaczeniem) walnęłam w worek pierwszy raz,potem kolejny i cicho zaczęłam nucić

.....My secret side I keep
Hid under lock and key
I keep it caged but I can't control it
Cause if I let him out
He'll tear me up break me down
Why won't somebody come and save me from this
Make it end...

Znowu uderzenie i kolejne po chwili worek nie wytrzymał i pęknął. Westchnęłam mentalnie i odwróciłam się z zamiarem wyjścia..pewnie by mi to się udało gdyby znowu mnie ktoś nie zatrzymał

-Co?-zapytałam spoglądając na tę osobę ,kolejny chłopak zresztą jestem tu chyba jedyną dziewczyną...więęęc czemu ja się dziwię

-t...Twoje oczy...świeciły..-Powiedział po chwili

-I? Tylko tyle? Bo dla mnie to zupełnie normalne...-Odpowiedziałam i wyszłam ,modląc się by ktokolwiek w końcu wrócił z tej przeklętej misji...Najlepiej Skill..muszę z nim porozmawiać...jeżeli nie będę tego kontrolować to mogą się domyślić...Weszłam do głównej hali ,gdzie zastałam autoboty i jakiegoś człowieka...~Hmm pierwszy raz go widzę na oczy-Pomyślałam i podeszłam bliżej by się przysłuchać ,mówili coś o odłamku kości..Mówili ,że jest bezpieczna....Oj jak się srogo mylą...Podeszłam bliżej i zaczęłam przedstawienie

-Odłamek nie jest bezpieczny-Powiedziałam zwracając tym samym uwagę wszystkich na swojej osobie

-Nie, mylisz się jest pilnie strzeżony-Odpowiedział mi jakiś mężczyzna

-Dobra ,ale jak coś się stanie to nie będzie moja wina-Po czym wzruszyłam ramionami i podeszłam bliżej- a ty kto? Nie widziałam cię tu wcześniej

-Gallowey (Nie wiem jak napisać ;-; HELP)-Jest pośrednikiem między białym domem

-Aha-rzuciłam krótko mając to wszystko gdzieś

-Nie jesteś upoważniona by tutaj przebywać-Zaczął wyżej wymieniony mężczyzna

-Wydaje mi się ,że jest inaczej-Powiedziałam z kamiennym wyrazem twarzy mimo iż wewnątrz już kipiałam ze złości... Nie za bardzo mi się spodobał...Podeszłam do Optimusa a ten pomógł mi dostać się w odpowiednie miejsce, czyli tak z około 3m od Gallowey'a. Powolnym krokiem podeszłam do niego a wokoło zapadła grobowa cisza...

-Kim jesteś ,że śmiesz się tak do mnie odzywać?!

-Ech tylko człowiekiem...,albo nie?...Sam zadecyduj to i tak nie ma najmniejszego znaczenia-Powiedziałam gestykulując cały czas rękami ,chciałam coś jeszcze dodać ale usłyszałam alarm-Mówiłam ,że odłamek nie jest bezpieczny-Po czym prychnęłam-A wy mnie zignorowaliście......Poważny błąd-Powiedziałam a widząc ich twarze zaśmiałam się i zeskoczyłam z podestu robiąc tym samym kilka pęknięć w ziemi. Uśmiechnęłam się i zawołałam Skill'a. Myślałam ,że nie znajdę tutaj nikogo z kim mogłabym się dogadać ,jednak się myliłam bardzo dobrze rozmawiało mi się z Lennox'em w sumie to Odkąd dał mi spokój z ciągłymi pytaniami jestem w stanie powiedzieć ,że darze go zaufaniem..nie zbyt wielkim....jednak zawsze coś..racja? Z kolei autobotem któremu ufam jest Optimus , dobrze dogaduję się również z Bee i Iron Hide'm (Odmiana level: Very HARD). Miałam zamiar wyjść z hangaru i przejść się troszeczkę po czym porozmawiać ze Skill'em ,ale usłyszałam jak ktoś usiłuje się do mnie dodzwonić. Westchnęłam i odebrałam

-Halo?

-Hej Nicollete ,potrzebuje twojej pomocy.

-Mikaela? Co się stało?-Zapytałam przekładając słuchawkę i zawiązując but 

-Sam ma kłopoty, poprosił mnie bym przyjechała ,ale wydaje mi się ,że bez ciebie to za wiele nie zdziałam...Więc przyjedziesz?

-Jasne ,daj mi.....-Spoglądam na zegarek*-Tak za 15 min u będę u ciebie

-Tak szybko? Przecież..-Przerwałam jej

-Mam swoje sposoby po czym krzyknęłam-SKILL-Przyjedź szybko!!!

-Więc będę za 15 minut narazie

-Narazie. czekam.-Po czym wcisnęłam czerwoną słuchawkę i pognałam do pokoju. Chwyciłam łuk i moje bransoletki po czym wybiegłam równie szybko jak wbiegłam. Przed drzwiami zastałam Skill'a. Którego prawie staranowałam przez brak miejsca do wyhamowania.

-Co się stało?

-Podwieź mnie pod dom Mikaeli 

-Po co?-Zapytał

-Echh nie mam na to czasu, szybciej-Po czym się transformował a po niecałej minucie pędziliśmy po drogach. Tak jak przewidywałam na miejsce dotarłam bardzo szybko czyli mniej więcej po 20 min. Pożegnałam Skill'a i weszłam do pracowni Ojca przyjaciółki. Ona stała tam już z jakąś metalową  skrzynką 

-Powinnam wiedzieć co jest w tej skrzyni....czy raczej nie..?

-Deceptikon a teraz chodź nie mamy zbyt wiele czasu.-Ruszyłam za nią bez słowa, musieliśmy lecieć samolotem co nie było mi zbytnio na rękę...Nie mam lęku wysokości ,ale bramki mogły zwariować po moim przejściu...Gdy dotarliśmy na miejsce Mikaela niemal wbiegła na akademik. Nie potrafiłam za nią nadążyć...Bardzo martwiła się o Sam'a...

-Mikaela...trochę wolniej..-Wycedziłam w końcu..Jednak ta chyba mnie nie usłyszała i zniknęła z mojego pola widzenia. Ruszyłam przez korytarze ~Nosz....każdy wygląda tak samo-Westchnęłam aż w końcu zobaczyłam jak moja towarzyszka wychodzi z jakiegoś pokoju wyraźnie zdenerwowana. Ruszyłam w tym kierunku i co zobaczyłam ,jak jakiś robot dusi Sam'a. Wyjęłam łuk i strzeliłam w postać dwa razy aż ta w końcu uwolniła mojego przyjaciela a on sam wybiegł z pomieszczenia. Przez chwilkę starałam się jeszcze przetrzymać ją jak najdłużej w tym miejscu co jednak mi się nie udało. Wybiegłam z akademika a po chwili dołączyli do mnie przyjaciele. Ukradliśmy jakieś auto i zaczęliśmy uciekać

-Nathalie? Co ty tutaj robisz?-Zapytał Sam

-Eee pomagam wam ujść z życiem?-Odpowiedziałam pytaniem-Mikaela poprosiła mnie o pomoc więc się zgodziłam-Przerwałam na chwilę i spojrzałam na chłopaka siedzącego obok mnie-A ty kto?

-Dzieliłem z nim pokój-powiedział Sam

-Aha czyli wmieszał się to przypadkiem...przerąbane

-Pocieszyłaś mnie-Odezwał się chłopak

-Zawsze do usług-Powiedziałam z uśmiechem 

Dalsze rozmowy zagłuszył odgłos silników samolotu. Wyjrzałam przez okno i od razu przeklęłam moje ukochane szczęście. Nasz samochód został złapany przez osobnika za którym zbytnio nie przepadam. Sam również nie miał dzisiaj szczęśliwego dnia ,ponieważ prawie wypadł gdyby nie pomoc jego dziewczyny. Wszyscy krzyczeli na tyle głośno ,że nie mogłam usłyszeć swoich własnych myśli

-Ciszej! wierzcie mi lub nie ,ale krzyki nam tutaj wiele nie pomogą-Powiedziałam na tyle ,by każdy mnie usłyszał .

-A co ty wiesz?-Powiedział nieznany mi chłopak

-Oj więcej niż twój mały mózg może pomieścić-Powiedziałam obracając się w jego stronę i mierząc go wzrokiem. 

Lecieliśmy w stronę opuszczonego magazynu ,jednak po chwili zostaliśmy spuszczeni nie za bardzo wiem jakim cudem przeżyliśmy upadek z takiej wysokości ,ale nie narzekam~ zawsze mogło być gorzej...racja?-Gdy to pomyślałam pojazd został przecięty w połowie a ja znowu przeklinałam mój pech. Szybko opuściłam samochód.

Jedna z NichOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz