35.

285 24 1
                                    

***


,,Zawsze trzeba podejmować ryzyko...Tylko wtedy uda nam się pojąć jak wielkim cudem jest życie''

***

*Z perspektywy narratora*

Connection po wyrównaniu lotu ,postanowiła polecieć w pozornie bezpieczne miejsce ,którym wydał jej się las. Po wylądowaniu na nierównym terenie zmieniła się od razu w człowieka ,zmęczona opadając na ziemię. To nie tak ,że to co im powiedziała ją nie interesowało ,ją też to bolało ,jednak chciała ich uświadomić jej poglądów..może to coś zmieni? Przynajmniej ma taką nadzieję.... W między czasie na statku którym podróżowały boty trwała cisza, tak bardzo dziwna biorąc pod uwagę jak często w tym czasie dyskutowali. Może to i z tego powodu Optimus wyczuł ,że coś jest nie tak? Opuścił pomieszczenie w którym rozmawiał z Cade'em i wszedł do głównego..''pomieszczenia'' statku. Dokładnie przyjrzał się każdej osobie się tam znajdującej i wywnioskował ,że coś naprawdę jest nie tak jak być powinno. Najpierw spokojnie stał mając nadzieję iż ktoś mu to wytłumaczy jednak nie zbierało się na to by ktokolwiek z własnej woli wytłumaczył mu jak wygląda ich obecna sytuacja. W między czasie również i Cade przybył do pomieszczenia zauważając ,że brakuje tam Connection. Zaniepokoił się nieco tym faktem ,więc by dowiedzieć się co się stało ruszył do swoich towarzyszy ,swojej córki i jej znienawidzonego przez niego chłopaka. Jednak nim zdołał rozpocząć rozmowę ,boty postanowiły wypowiedzieć się w tej sprawie.

-Co się stało?-Zapytał początkowo spokojnie Prime

Odpowiedziała mu cisza ,ponieważ nikt nie mógł nawet powtórzyć tego co się stało. Odwagę na to zebrała jedynie Tessa ,czym zdziwiła swojego ojca.

-Em..jakby to powiedzieć..-zaczęła powoli i niepewnie.-Connection odeszła?

-Co dokładnie się stało?-Dopytał się lider. Na co dziewczyna odpowiedziała ciszą ,chcąc dać pole do popisu botom ,w końcu to oni zawinili. Mogli nie wypuszczać tych wszystkich emocji i na spokojnie je wszystkie przemyśleć..jednak nie woleli zrobić to po swojemu ,pokazać jak bardzo są źli...i się doigrali. Z milczenia wyrwał się jednak nagle spokojny głos Rachet'a ,jak gdyby nie martwił się tym wszystkim...nie przejmował się...Przynajmniej tak to wyglądało.

-Z mojej perspektywy sytuacja wygląda następująco...Wszyscy swoim zachowaniem w pewien sposób ją obraziliśmy.-Powiedział powoli-Miała rację mówiąc ,że się zmieniliśmy...ona oczekiwała od nas jedynie tego ,że pogodzimy się z obecną sytuacją...my tego nie zrobiliśmy.-Mruknął medyk- Więc po powiedzeniu nam tego odeszła.-Dodał po czym znów zapadła cisza. Miał rację nawet nie mówiąc słowo w słowo to co powiedziała im ona. Tak się składam ,że Connection w tej sytuacji jest całkowicie rozdarta. Nie może wybrać jednej strony ,obie są jej bliskie, nie potrafiła by tak postąpić. Pewnie dlatego nikt nie mógł jej zrozumieć każdemu zależało na dobru swoim i swoich przyjaciół. Jej też ,ale się zawiodła..i postanowiła rozwiązać problem w swój sposób. Może postąpiła źle ,nieodpowiedzialnie...ale przynajmniej coś zrobiła. Cade zamyślił się starając sobie to ułożyć. Jego rozmowa z dziewczyną miała w tym spory udział ,zauważył to jednak wolał się nie wypowiadać widząc jak Prime również stara sobie to jakoś ułożyć. W końcu odszedł od nich członek drużyny...racja?

***

Akcja działa się bardzo szybko w zaledwie kilkanaście minut później statek został zestrzelony ,w mieście została zaś jedynie mała grupka botów i ludzie. Mimo iż byli dobrze wyposażeni na tą bitwę ich amunicja mimowolnie przy tak ogromnej liczbie ciężkich do pokonania wrogów wciąż malała. Samo trafienie w przeciwnika zabierało co najmniej 3 strzały o ile założy się ,że każdy byłby celny. Zbawieniem można więc w takiej sytuacji nazwać przybycie reszty drużyny w towarzystwie nietypowych ale bardzo skutecznych pomocników. Dinoboty wiedziały ,że mają robić tylko jedno ,chronić boty i atakować decepticony. I znów szanse zostały wyrównane ,wróg w końcu był o wiele łatwiejszy do pokonania a zwycięstwo była prawie na wyciągniecie ręki...Oczywiście jednak nic nigdy nie jest aż tak proste. Lock Down w końcu dowiedział się o ucieczce jego więźniów więc z powrotem zawrócił, w końcu nie odpuści im tak łatwo racja? Ogromny statek przeciwko grupce botów przecież to jest niesprawiedliwa walka...a niee przecież wróg nigdy nie gra sprawiedliwie. Ogromny magnes by jeszcze bardziej zmniejszyć szansy ich zwycięstwa ? Czemu by nie..brzmi jak świetny plan dla ''tego złego''. Tak samo pomyślał też i sam mech, miał za nic ,że totalnie zniszczy miasto i możliwie zabije tysiące ,po nim spływało to jak woda. Jedyne co miał zrobić to wykonać zadanie i był gotowy zrobić wszystko by tego dokonać. Więc kiedy w końcu prawie udało mu się złapać autoboty a ci stracili nadzieję ogromne było ich zdziwienie gdy nagle jakaś moc wyrwała ze statku magnes ciskając nim z mocą do morza. Zdziwienie pogłębiło się natomiast gdy zobaczyli kto postanowił do nich dołączyć. Connection z kamiennym wyrazem twarzy tworzyła kolce ciskając nimi w statek. W następnym kroku zabrała ziarno transformując się w odrzutowiec i odciągając zagrożenie jak najdalej od miasta. Femme zatrzymała się dopiero po przeleceniu kilku kilometrów lądując na terenie starej nie używanej już od dawna fabryki a przynajmniej takie miała wrażenie iż tym to miejsce było. Na przybycie wrogów nie musiała nawet długo czekać . Zaraz po transformowaniu się ukryła ziarno do skrytki chroniącą iskrę ,wytworzyła swój łuk zaczynając ostrzał. w pierwszym momencie pomyślała ,ze wyszła już z wprawy przez tak długie nie używanie tej ukochanej przez nią broni ,jednak myliła się. Jej umiejętności nie uległy zmianie czy przekształceniu. Uśmiechnęła się nikło wzbijając w powietrze i strzelając do con'ów.  W wirze walki nawet nie spostrzegła gdy Cade ,wraz z Optimusem i Bee również przybyli na miejsce i sami zaczęli walczyć.  Femme znów uśmiechnęła się widząc iż broń którą podarowała Cade'owi do czegoś mu się przydała. Sama zmieniła postać i taktykę walki ,teraz tworząc transformium a właściwie kolce ,zagradzała drogę ucieczki a następnie szybko go zabijała. Gdy w końcu uporali się z jednym zagrożeniem przybyło następne-Lock Down.  Zaskakując Prime przyszpilił go do ściany jego własym mieczem ,następnie zwrócił się w kierunku atakującej go Connection i Cade'owi. Obydwoje nie chcieli mu odpuścić za to wszystko co się wokoło nich działo. Działali bez słów ,jeśli pocisk leciał w ich stronę dziewczyna tworzyła ścianę osłaniając ich dwójkę ,jeśli którejś było w zagrożeniu informowało o tym to drugie. 

Jedna z NichOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz