[A/N chcieliście też sad end, więc jest :) Wszystko dzieje się po tym, jak Kook przyznał, że jest antikth. Wydarzenia nie dzieją się dalej, gdy Ci się pogodzili, tutaj to się nie wydarzyło. Nadal są pokłóceni i tak dalej.]
Taehyung już od kilku miesięcy od wydarzenia nie dawał sobie rady. Okłamywano go od samego początku. Jungkook kłamał, będąc z nim. Może i robił zbyt wielką dramę, ale czy jest ktoś, kto wybaczyłby swojej miłości czegoś takiego?
Tae sam się zwolnił u swojego ojca. Pił, gdy tylko przypominał sobie o Jungkooku - czyli codziennie. Nawet Yoongi nie miał na niego sił. Nie mógł do niego przemówić. Nie mógł w ogóle pomóc. Każdy się o niego martwił. Rodzice, Yoongi, Jimin, Lisa, Namjoon, nawet ci, z którymi pracował. Lecz najbardziej martwił się Jeon. Nie dostawał ani jednego znaku życia od swojego skarba. Nie wiedział co u niego. Nikt mu o niczym nie mówił.
Tak właśnie minął rok. Był to dzień, w którym Kook i Tae zaczęli ze sobą być, był to dzień w którym Tae miał urodziny. Tego właśnie dnia chciał zadzwonić do Tae aby życzyć wszystkiego najlepszego, lecz dostał wiadomość od Yoongiego, przez którą płakał dniami i nocami nie wierząc w to, co się wydarzyło. Żadne leki na uspokojenie mu nie dawały. Nie było już dla nich pomocy. Nie było jej dla niego.
Trzy dni potem, czyli drugiego stycznia przyjechał do Daegu, z bukietem kwiatów. Poszedł tam, gdzie Yoongi mu kazał. Płakał przez całą drogę, a gdy już był na miejscu nie wiedział co ma zrobić. Byli tam wszyscy - pani Kim wraz z mężem, pan Soohyuk, Yoongi, Lisa, Hobi, Namjoon, Jimin i wiele innych ludzi, których nie znał. Wszyscy płakali, łzy w ogóle się nie kończyły. Trójka jego przyjaciół popatrzyła na niego ze zmieszanymi uczuciami. Lisa cała drżała i to nie z zimna. Wtuliła się mocno w Jeona, okładając go delikatnie pięściami w klatkę piersiową. Po chwili przyszedł najmniej wyczekiwany moment. Pochowanie trumny z ciałem młodego Kima.
- Zebraliśmy się tutaj, aby pożegnać się z Taehyungiem raz na zawsze. Ten młody chłopak popełnił samobójstwo z nie wiadomych przyczyn. Za chwilę zamkniemy trumnę i pochowamy ją.
Jungkook popatrzył po wszystkich. Popełnił samobójstwo? Teraz czuł się cholernie winny, bo gdyby nie on, Taehyung jeszcze by żył i miałby szczęśliwe życie. Teraz było za późno. Cholernie za późno.
Wszyscy po kolei podchodzili do trumny, gdzie leżał młody chłopak. Brunet podszedł do niej, szlochając głośno, gdy nadeszła jego pora. Złapał dłoń swojej zmarłej miłości. Za nic nie mógł uwierzyć, że jego kochanie nie żyje. Teraz stał się prawdziwym aniołkiem. Była to ostatnia szansa, by poczuć wargi Taehyunga, które nie były już słodkie jak kiedyś, a zimne. Pochylił się nad ciałem i musnął szybko jego usta. Pogładził ostatni raz jego zimny policzek. Już nie był taki przyjemny i delikatny.
- Przepraszam Cię za wszystko, Taehyung. Nie chciałem, żeby to tak wyszło. Kocham Cię, pamiętaj... - wyszeptał cicho. Ostatni raz popatrzył na miłość swojego życia i niechętnie odszedł. Jeden balon odczepił się od pozostałych, które wisiały przy ciele chłopaka. Powędrował w stronę bruneta i zaczął wokół niego wędrować tak, jakby szukało własnego miejsca. Jungkook popatrzył na biały balon, a ten przyczepił się do jego klatki piersiowej. Wszyscy byli tym zdziwieni. Balon powędrował jeszcze w stronę rodziców Kima, oraz w stronę najukochańszych przyjaciół Taehyunga, a na końcu uniósł się w górę.
- Będziemy cholernie tęsknić, Tae. - sapnął cicho Kook, patrząc jak owa rzecz się oddala. Trumnę zamknięto i włożono ją w dół, który był przygotowany wcześniej. Matka Tae krzyczała jego imię, dławiąc się łzami. Sam się nie powstrzymywał z płaczem. Gdy już zakopano ciało, zaczęli przystrajać grób młodego Kima różnymi kwiatami, świeczkami. Ułożył jak najdelikatniej bukiet z podpisem: "Dla najukochańszego aniołka Taehyunga od Jungkooka." Po skończonym pogrzebie wszyscy poszli do domu rodziny Kim, by powspominać wszystko. Został jedynie Jeon z Yoongim. Usiedli na ławce przy grobie zmarłego. Min wyciągnął z kieszeni pudełeczko i podał je brunetowi.
- Co to? - spytał, patrząc na rzecz. Wziął pudełko i otworzył je, a jego oczom ukazała się złota obrączka. - Taka sama, jak u Taehyunga dzisiaj... - szepnął i pociągnął nosem.
- Pewnego dnia chciał Ci się oświadczyć, lecz za późno. To byłyby obrączki na wasz ślub. - zaśmiał się cicho i pokręcił głową. - Tydzień przed jego samobójstwem powiedział, że mam Ci ją dać, gdy Cię spotkam. - westchnął. Poklepał chłopaka po ramieniu i wrócił do Jimina, który czekał na niego przed bramą na cmentarz.
Jungkook założył obrączkę na swój palec i uśmiechnął się lekko. Pasowała idealnie. Popatrzył na grób i załkał, wycierając łzy.
- Będę ją nosił z dumą, malutki. - szepnął jakby sam do siebie. Wstał powoli i dołączył do innych, lecz bez swojego ukochanego.
•°•°•
Kook przyjeżdżał ciągle na grób ukochanego bardzo często. Pewnego dnia w końcu przeprowadził się do Daegu. Potem przychodził codziennie do swojego maleństwa. Rozmawiał z nim, zmieniał mu kwiatki, świeczki. Opowiadał mu o wszystkim, chociaż i tak Tae patrzył na niego z góry. Płakał nad jego grobem, nie mając już sił na nic. Taehyung pewnie chciałby, aby jego kochany ciągnął swoje życie dalej ze swoimi przyjaciółmi. Chciałby, aby znalazł sobie kogoś, pracował, żył szczęśliwie. Lecz Jungkook któregoś miał dość i dołączył do swojego maleństwa po drugiej stronie światła, wcześniej żegnając się ze wszystkimi.
Niczym Romeo i Julia. Miłość ich była nie do zniszczenia. Kochali się, aż po grób. Aż do śmierci.
CZYTASZ
stigma ☁️ jjk & kth
Fanfictiongdzie taehyung jest modelem, a jungkook ładnym chłopcem bawiący się w modela vkook, yoonmin #720 w FANFICTION - 19.02.17. #280 W FANFICTION - 24.02.17. #19 w FANFICTION - 04.04.17.