| 100 |

2.6K 269 61
                                    

[ A/N rozmyslilam sie i jednak was jeszcze trochę pomęcze;)) no i teraz nie wiem, kiedy ten epilog, cóż. To będzie w takim razie niespodzianka.]

myg

Taehyung był bardzo podniecony, gdy jechaliśmy do Busan. Nie powiem, sam się cholernie cieszyłem. Nie widziałem mojego chłopaka ponad trzy tygodnie, bo miałem dużo pracy wraz z Tae. Co jak co, ale sam głos mojego najukochańszego Jimina mi nie wystarczał.

Po kilku godzinach podróży w końcu byliśmy na dobrym dworcu. Otworzyli nam drzwi od pociągu, a Tae jak nienormalny wybiegł z niego i rzucił się Kookowi na szyję, na co ja westchnąłem. Biedny nie znał prawdy, a ja zawsze zapominałem mu o wszystkim powiedzieć.

Wziąłem swój i Tae bagaż, podchodząc do Jimina, który w różowych włosach wyglądał słodko, a zarazem cholernie seksownie. Objąłem go mocno i ucałowałem jego jak zwykle słodkie usta. Przeczesałem jego kosmyki włosów i pogładziłem jego policzek z uśmiechem. Zerknąłem na Kooka który ciągle szeroko się uśmiechał, tuląc mojego przyjaciela. Park popatrzył również na niego i głośno westchnął.

- Powiedziałeś mu w końcu? - odezwał się, a kolor skóry Kooka zrobił się lekko biały.

- O czym mówisz, Jiminnie? - zapytał mój przyjaciel, patrząc to na Jimina, to na Jeona. Ten tylko pokręcił głową i powiedział, że to nic takiego, a ja miałem ochotę uderzyć go w twarz.

Pokręciłem tylko głową, a po kilku minutach zebraliśmy się i poszliśmy do domu Jimina, gdzie wraz z Tae mieliśmy odpocząć po podróży.

•°•°•

Usiadłem zmęczony na kanapie obok swej miłości i ucałowałem ją w skroń. Różowo włosy oparł swoją głowę o moje ramię, a ja go objąłem. Ten dzieciak był cholernie uroczy. Popatrzył na mnie, a ja już go chciałem czule pocałować, lecz przerwał mi krzyk Taehyunga. Przez całą drogę się kłócili, przez ani jedną sekundę się nie uciszyli. Wstałem wraz z Parkiem z kanapy, idąc w stronę kuchni, gdzie znajdowała się skłócona para.

- O niczym mi nie mówisz, Kook! Jak mam ci ufać, gdy o niczym nie wiem? Co przede mną ukrywasz, co?! - krzyknął szatyn. Zauważyłem, że łzy powoli zaczęły spływać mu po policzkach. Tae zawsze był wrażliwy, nienawidził się kłócić, a bardziej tego, gdy ktoś go okłamywał. Szybko go przytuliłem do siebie, głaszcząc go po plecach. Ten wyrwał się z mojego uścisku, wziął swoją torbę i wyszedł z mieszkania trzaskając drzwiami. Popatrzyłem na Jeona, który stał i nie wiedział co ma zrobić. Prychnąłem i tylko wyszedłem przed dom, patrząc jak Tae się oddala.

- Tae! Gdzie ty do cholery idziesz? - krzyknąłem za nim. Odwrócił się na chwilę w moją stronę, cały zalany łzami.

- Wracam do domu. - mruknął, odwracając się na pięcie i odszedł. W sumie to prawie biegł na dworzec.

Wiedziałem, że i tak wróci.

stigma ☁️ jjk & kthOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz