#2

406 22 4
                                    

01.06.2016

Obudził mnie  mój ukochany budzik.

- Kuźwa, mój łeb.- powiedziałam zakrywając sobie twarz w dłoniach. Leżałam na czymś twardym. Spojrzałam w bok i zobaczyłam głowę Charliego. Muszę ci powiedzieć, żebyś już nie chodził na siłkę, bo masz strasznie niewygodny brzuch. Jednak i tak czuję się niekomfortowo. Spojrzałam na drugi koniec łóżka. Mam nogi na brzuchu Leondre.

- Niech ktoś, kurde, wyłączy ten dzwonek.- warknął Charlie, prawdopodobnie nie wiedząc co mówi. Dzwonek automatycznie się wyłączył, ale z powrotem włączy się za dziesięć minut. Wyobrażam już sobie jak to wszystko śmiesznie wygląda. Chłopaki w szerokość mojego biednego łóżka, a ja w z dłuż.

- Charlie zrób coś. Boli mnie łeb.- powiedziałam zamykając oczy.

- Mogłaś wczoraj nie pić tak dużo.- powiedział nadal pół przytomnie blondyn. Zastanawiam się nad uderzeniem bruneta w brzuch, ale z drugiej strony nie będę dobijać Leo. Zachciało mi się pić.

Z trudem wstałam i wzrokiem wyszukałam butelkę z wodą. Podeszłam do niej, odkręciłam i usiadłam na biurku. Przyjrzałam się mojemu pokoju. Jeden wielki syf. Dobra Katrine, przypomnij sobie co wczoraj robiłaś na imprezie. No dalej. Nie wstydź się mózgu. Dobra, nawet dochodząc do pewnego wniosku, że byłoby lepiej gdybym nie wiedziała. Spojrzałam na otwarte okno. Dobra, już wiem jak dostaliśmy się do środka. W sumie, jeszcze się dziwię, że mój parapet po prawie ośmiu latach, jeszcze się nie złamał.

 Spojrzałam na Leondre. Lubię go wkurzać. Wstałam z biurka i podeszłam do znieruchomiałego bruneta. Przepraszam. Wychyliłam dłoń z butelką wody i delikatnie przesunęłam ją o dziewięćdziesiąt stopni. Szkoła jednak się do czegoś nadaje. Żartuję. Strumień wody poleciał na śpiącą twarz mojego przyjaciela. On jak oparzony usiadł. Ma szeroko otwarte oczy.

- Co kur....- próbował krzyknąć, ale szybko zakryłam mu usta dłonią.

- Cicho być, bo pewnie moi rodzice jeszcze śpią, głupku.- powiedziałam. Brunet delikatnie ugryzł mnie w dłoń. Odsunęłam dłoń od jego twarzy.

- Nie nazywaj tak swojego najlepszego, najmądrzejszego, napiękniejszego i jedynego przyjaciela, głupolu, tylko daj mi coś do picia.- powiedział i uśmiechnął się.

- Ja też jestem jej przyjacielem. Przypominam, że pierwszy ją zobaczyłem.- powiedział Charlie -I mi też daj coś do picia.  Podałam Charliemu butelkę, na co pan książę się wielce oburzył:

- Ej! Byłem pierwszy.-

Usiadłam na łóżku, a Charlie podał ,,księciu" butelkę z wodą.

- Dobra. Czy ktoś wie, co wczoraj robiliśmy?- zapytałam.

-Byliśmy na imprezie u Camerona.- powiedział Leo rzucając pustą butelką w ścianę. Nie mam siły go więcej upominać.

- To wiem, ale o na niej robiliśmy?- powtórzyłam pytanie.

- Pewnie się dobrze bawiliśmy, jak wróciliśmy w takim stanie.- zaśmiał się Charlie.

- Boże, jacy wy jesteście tępi.- powiedziałam trochę naburmuszona.

                                                         ~*-*~

Gdy byłam ubrana już w czarne rozszarpane dżinsy i oczojebną luźną koszulkę byłam już gotowa. Rozczesałam włosy i usłyszałam, że ktoś wchodzi przez otwarte okno.

- Pośpiesz się mała, bo impreza u Camerona czeka.- powiedział Charlie wskakując do pokoju. Tuż za nim pojawił się Leo.

- Dobra, już wychodzę.- mówię i otwieram drzwi.

,,Nieśmiertelny"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz