#11

216 16 12
                                    

**następny dzień**

Otworzyłam oczy. Charlie jeszcze spał, a ja dobrze wiedziałam co dziś zrobię.

1. Wezmę tabletki.
2. Pojadę na ,,naszą" polanę.
3. Połknę wszystkie tabletki.
4. Zamknę oczy.
5. Zasnę.
6. Spotkam się z Leo.
7. Będę szczęśliwa.

Plan idealny. Nic nie może mi go zepsuć.
Wstałam z łóżka tak, by nie obudzić Charliego.
Będę za nim tęsknić.

Ubrałam czarne leginsy i czarną bluzę Leondre. Włosy zostawiłam rozpuszczone.

- Kocham cię, blondasku.- szepnęłam i pocałowałam Charliego w policzek.

Zeszłam do kuchni i wyjęłam z szafki leki nasenne i włożyłam je do kieszeni bluzy.
Ubrałam trampki i wyszłam z domu, kierując się do garażu. Wyjęłam rower i ruszyłam w stronę torów.

***

Przejechałam pod mostem, który dzielił mnie od rozpędzonego pociągu.
Zeszłam z roweru i rzuciłam go w trawę.
Usiadłam na trawie i zaczęłam płakać.

Na tej polanie tyle razem robiliśmy i zostawiliśmy tyle pięknych wspomnień.

**9 lat wcześniej**

- Katrine, czy to tak?- zapytał mnie Leoś.

- Pokarz.- powiedziałam i schyliłam się, by zobaczyć wianek Leondre.

- Leoś, to nie tak.- zaśmiałam się.

- To już nie wiem.- wzruszył ramionami brunet.

- Katrine, ja na pewno mam lepszy wianek od tego cymbała.- powiedział Charlie i pokazał mi swój wianek.

- Piękny.- uśmiechnęłam się.

- Ale to niesprawiedliwe, bo ten ćwok jest starszy!- krzyknął oburzony.

- Polski wianek robię tak samo pierwszy raz jak ty.- powiedział blondyn.

- I co z tego? Jesteś starszy i ci łatwiej.- oburz się.

- Ale twój wianek też jest bardzo ładny.- przerwałam tę kłótnię.

- Mówisz tak, bo jesteś moją przyjaciółką.

- Wcale nie!- krzyknęłam.

- Wcale tak!- odkrzyknął Leo.

- Ej, nie kłóćcie się!- krzyknął blondyn.

- Ej, mówi gej.- warknął brunet.

- Leondre!- krzyknęłam, bo miałam już tego serdecznie dość.

- Co?- burknął.

- Uspokoicie się?- zapytał Charlie.

- A możemy robić coś innego?- zapytał Leo.

- Dobra.- zgodził się blondyn, kładąc już skończony wianek na mojej głowie.

- W butelkę.- uśmiechnął się brunet dając na środek butelkę z Kubusia Play'a.

Leondre zakręcił butelką która wskazała na Charliego.

- Pocałuj Katrine.- powiedział uśmiechając się łobuzersko.

- Nie! Ja się nie zgadzam!- krzyknęłam.

- Katrine, wyzwanie to wyzwanie.- wzruszył ramionami Leo.

Charlie zbliżył się do mnie.

- Ale w usta.- zaśmiał się brunet, a ja usłyszałam jak blondyn przeklnął pod nosem.

Szybko cmoknął mnie w wargi i odsunął się ode mnie.

- Teraz ja kręcę.- powiedział Charlie łapiąc butelkę.

Zakręcił nią i wyszło, że następne wyzwanie będzie wykonywał Leondre.

- Pocałuj Katrine.- powiedział, na co się ponownie oburzyłam.

- Nie jestem zabawką do całowania!- założyłam ręce na piersi.

- Jak to nasz drogi przyjaciel powiedział: ,,Wyzwanie to wyzwanie".- powiedział próbując naśladować głos Leondre.

Brunet szybko cmoknął mnie w policzek.

- Ale w usta.- zaśmiał się blondyn.

- No dobra.- burknął Leo i cmoknął mnie w  wargi.

- Ja chcę teraz kręcić.- powiedziałam.

Charlie podał mi butelkę po soku. Zakręciłam nią, a ona wskazała na Leondre.

- Pocałuj Charliego w usta.- powiedziałam.

- Ej, nie ma tak! To jest chłopak!- oburzył się Leondre.

- Po pierwsze: ej, mówi gej. A po drugie: wyzwanie to wyzwanie.- powiedziałam.

- Katrine...- wypowiedział moje imię Charlie.

- A wiecie, że jeśli połączy wam się imiona to wyjdzie ,,Chardre"? - zapytałam - Czyli pasujecie do siebie.

- Nie jesteśmy pedałami!- krzyknął brunet.

- Dla mnie możecie być.- wzruszyłam ramionami.

- Katrine, my jesteśmy przyjaciółmi.- powiedział Charlie.

- Ja też jestem waszą przyjaciółką, a i tak...

- No niech ci będzie.- warknął Leo i zamknął oczy.

Przybliżył się do Charliego i głośno przęknął ślinę.
Po sekundzie chłopak pocałował Charliego w usta.
Wybuchłam śmiechem, a chłopcy zaczęli się krzywić.

- Jak komuś to powiesz, to cię zabiję gołymi rękami.- powiedział Leo.

- To chyba jednak zaryzykuję.- zaśmiałam się.

***

Zaczęłam jeszcze głośniej płakać.
Wyjęłam z opakowania tabletki.

- Kocham cię Leondre.- szepnęłam i już  przykładałam tabletki do ust gdy...

- Katrine!- usłyszałam wołanie i poczułam po chwili przyjemnie ciepło.

Charlie wyrwał mi tabletki z dłoni i wrzucił je w wysoką trawę.

- Proszę zabierz mnie stąd.- szepnęłam.

- Nie zostawię cię skarbie.- szepnął mi do ucha.

Siedzieliśmy przez chwilę w ciszy.

-Chardre, pamiętasz?- zapytałam i wtuliłam się w tors chłopaka.

- Pamiętam, kochanie.- zaśmiał się.

- Skąd wiedziałeś, że tu jestem?-zapytałam.

- Coś mi to podpowiedziało.

- To był Leoś.- pwiedziałam.

- Wiem, kotku.- powiedział i pocałował mnie w głowę.


Gdy byliśmy mali,
to wakacje były dłuższe,
słońce częściej wychodziło zza chmur,
problemów nie było,
a śmierć
nie istniała.







I jak Wam się podoba nowa okładka? A może wrócić do starej? Mi to wszystko jedno bo obydwie mi się podobają.

,,Nieśmiertelny"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz