**następny dzień**
Otworzyłam oczy. Charlie jeszcze spał, a ja dobrze wiedziałam co dziś zrobię.
1. Wezmę tabletki.
2. Pojadę na ,,naszą" polanę.
3. Połknę wszystkie tabletki.
4. Zamknę oczy.
5. Zasnę.
6. Spotkam się z Leo.
7. Będę szczęśliwa.Plan idealny. Nic nie może mi go zepsuć.
Wstałam z łóżka tak, by nie obudzić Charliego.
Będę za nim tęsknić.Ubrałam czarne leginsy i czarną bluzę Leondre. Włosy zostawiłam rozpuszczone.
- Kocham cię, blondasku.- szepnęłam i pocałowałam Charliego w policzek.
Zeszłam do kuchni i wyjęłam z szafki leki nasenne i włożyłam je do kieszeni bluzy.
Ubrałam trampki i wyszłam z domu, kierując się do garażu. Wyjęłam rower i ruszyłam w stronę torów.***
Przejechałam pod mostem, który dzielił mnie od rozpędzonego pociągu.
Zeszłam z roweru i rzuciłam go w trawę.
Usiadłam na trawie i zaczęłam płakać.Na tej polanie tyle razem robiliśmy i zostawiliśmy tyle pięknych wspomnień.
**9 lat wcześniej**
- Katrine, czy to tak?- zapytał mnie Leoś.
- Pokarz.- powiedziałam i schyliłam się, by zobaczyć wianek Leondre.
- Leoś, to nie tak.- zaśmiałam się.
- To już nie wiem.- wzruszył ramionami brunet.
- Katrine, ja na pewno mam lepszy wianek od tego cymbała.- powiedział Charlie i pokazał mi swój wianek.
- Piękny.- uśmiechnęłam się.
- Ale to niesprawiedliwe, bo ten ćwok jest starszy!- krzyknął oburzony.
- Polski wianek robię tak samo pierwszy raz jak ty.- powiedział blondyn.
- I co z tego? Jesteś starszy i ci łatwiej.- oburz się.
- Ale twój wianek też jest bardzo ładny.- przerwałam tę kłótnię.
- Mówisz tak, bo jesteś moją przyjaciółką.
- Wcale nie!- krzyknęłam.
- Wcale tak!- odkrzyknął Leo.
- Ej, nie kłóćcie się!- krzyknął blondyn.
- Ej, mówi gej.- warknął brunet.
- Leondre!- krzyknęłam, bo miałam już tego serdecznie dość.
- Co?- burknął.
- Uspokoicie się?- zapytał Charlie.
- A możemy robić coś innego?- zapytał Leo.
- Dobra.- zgodził się blondyn, kładąc już skończony wianek na mojej głowie.
- W butelkę.- uśmiechnął się brunet dając na środek butelkę z Kubusia Play'a.
Leondre zakręcił butelką która wskazała na Charliego.
- Pocałuj Katrine.- powiedział uśmiechając się łobuzersko.
- Nie! Ja się nie zgadzam!- krzyknęłam.
- Katrine, wyzwanie to wyzwanie.- wzruszył ramionami Leo.
Charlie zbliżył się do mnie.
- Ale w usta.- zaśmiał się brunet, a ja usłyszałam jak blondyn przeklnął pod nosem.
Szybko cmoknął mnie w wargi i odsunął się ode mnie.
- Teraz ja kręcę.- powiedział Charlie łapiąc butelkę.
Zakręcił nią i wyszło, że następne wyzwanie będzie wykonywał Leondre.
- Pocałuj Katrine.- powiedział, na co się ponownie oburzyłam.
- Nie jestem zabawką do całowania!- założyłam ręce na piersi.
- Jak to nasz drogi przyjaciel powiedział: ,,Wyzwanie to wyzwanie".- powiedział próbując naśladować głos Leondre.
Brunet szybko cmoknął mnie w policzek.
- Ale w usta.- zaśmiał się blondyn.
- No dobra.- burknął Leo i cmoknął mnie w wargi.
- Ja chcę teraz kręcić.- powiedziałam.
Charlie podał mi butelkę po soku. Zakręciłam nią, a ona wskazała na Leondre.
- Pocałuj Charliego w usta.- powiedziałam.
- Ej, nie ma tak! To jest chłopak!- oburzył się Leondre.
- Po pierwsze: ej, mówi gej. A po drugie: wyzwanie to wyzwanie.- powiedziałam.
- Katrine...- wypowiedział moje imię Charlie.
- A wiecie, że jeśli połączy wam się imiona to wyjdzie ,,Chardre"? - zapytałam - Czyli pasujecie do siebie.
- Nie jesteśmy pedałami!- krzyknął brunet.
- Dla mnie możecie być.- wzruszyłam ramionami.
- Katrine, my jesteśmy przyjaciółmi.- powiedział Charlie.
- Ja też jestem waszą przyjaciółką, a i tak...
- No niech ci będzie.- warknął Leo i zamknął oczy.
Przybliżył się do Charliego i głośno przęknął ślinę.
Po sekundzie chłopak pocałował Charliego w usta.
Wybuchłam śmiechem, a chłopcy zaczęli się krzywić.- Jak komuś to powiesz, to cię zabiję gołymi rękami.- powiedział Leo.
- To chyba jednak zaryzykuję.- zaśmiałam się.
***
Zaczęłam jeszcze głośniej płakać.
Wyjęłam z opakowania tabletki.- Kocham cię Leondre.- szepnęłam i już przykładałam tabletki do ust gdy...
- Katrine!- usłyszałam wołanie i poczułam po chwili przyjemnie ciepło.
Charlie wyrwał mi tabletki z dłoni i wrzucił je w wysoką trawę.
- Proszę zabierz mnie stąd.- szepnęłam.
- Nie zostawię cię skarbie.- szepnął mi do ucha.
Siedzieliśmy przez chwilę w ciszy.
-Chardre, pamiętasz?- zapytałam i wtuliłam się w tors chłopaka.
- Pamiętam, kochanie.- zaśmiał się.
- Skąd wiedziałeś, że tu jestem?-zapytałam.
- Coś mi to podpowiedziało.
- To był Leoś.- pwiedziałam.
- Wiem, kotku.- powiedział i pocałował mnie w głowę.
Gdy byliśmy mali,
to wakacje były dłuższe,
słońce częściej wychodziło zza chmur,
problemów nie było,
a śmierć
nie istniała.
I jak Wam się podoba nowa okładka? A może wrócić do starej? Mi to wszystko jedno bo obydwie mi się podobają.
CZYTASZ
,,Nieśmiertelny"
FanfictionNiepozorna dziewczyna z Polski w wieku 8 lat przeprowadza się na spokojną ulicę na obrzeżach Londynu. Wydaje jej się, że może zacząć normalne życie, ale nie wszystko układa się po jej myśli. Obok niej mieszka dwójka przyjaciół Leondre i Charlie. Po...