#17

173 15 47
                                    

Spakowałam plecak i poszłam do przed pokoju ubrać moje trampki z flagami polski. Zauważyłam, że trochę zniszczyły się przez ostatnie kilka lat.

Wyszłam z domu i uśmiechnęłam się widząc Charliego w białej koszuli, dzinsach i okularach przeciwsłonecznych.

- Będę twoim osobistym ochroniarze. - powiedział poważnie na co się zaśmiałam.

- Nie potrzebuję ochroniarza. - powiedziałam.

Charlie przeleciał mnie wzrokiem.

- Co? - zapytałam widząc jego minę.

- Nic, kochanie. Choćmy już. - powiedział i wyciągnął rękę, bym go złapała, co zrobiłam.

- Rozmawiałeś z Beniaminem?-zapytalam.

- Zadzwonili smycze na policję. - wyjaśnił.

- I co?

- Będą prowadzić śledztwo. - powiedział.

- Nadal mam na ciebie focha. - powiedziałam.

-Dobrze wiesz, że nie chciałem byś się denerwowała.

- Nie jestem małą dziewczynką. - oburzyłam się.

- Dla mnie zawsze będziesz małą dziewczynką. - zaśmiał się i pocałował mnie w rękę.

Gdy doszliśmy do szkoły, Charlie przyciągnął mnie do siebie i przytulił.

- Nie zrób nic głupiego. - szepnął i pocałował mnie w policzek.

Poszłam do szkoły w momencie gdy zadzwonił dzwonek.

Poszłam wolno do klasy i usiadłam tam gdzie wczoraj.

Gdy weszła nasza wychowawczyni siedziałam cicho.
Pani Red rozdała plany zajęć i odmówiła jeszcze kilka rzeczy

- Katrine, może przesiadziesz się do Mega?- zaproponowała.

- Tu mi dobrze. - burknęłam.

- A może jednak.

- Tu od początku liceum siedziałam z Leondre i nie mam zamiaru zmieniać tego miejsca. - warkmęłam głośno.

- Katrine, choć że mną na korytarz. - powiedziała spokojnie.

Niechętnie wstałam i ruszyłam w stronę wyjścia.

- O kurwa. Kopciuszek zgubił swojego księcia?- zaśmiał się Luke.

- Zamknij mordę. - warkmęłam.

- Luke...

- Prze pani. Mi chodzi o to, że wszyscy mówią jaka to jest strata i wogole, ale po co płakać nad rozlanym mlekiem. Dednął to dednął. Każdy kiedyś zejdzie. - wzruszył ramionami brunet.

- Odszczekaj to! - krzyknęłam.

- A nawet lepiej, że go nie ma. - dopowiedział.

Nie wytrzymałam. Coś we mnie pękło.

Podeszłam do niebieskookiego i zamachnęłam się uderzając z pięści twarz Luka.

Siedemnastolatek złapał się za czerwony policzek.

- Katrine! - krzyknęła pani Red.

-  To ten debil zaczął. - broniłam się.

- Luke, idź do higienistki, a ty Katrine idziesz ze mną. - powiedziała zdenerwowana kobieta.

Luke wstał z miejsca i przeszedł koło mnie.

- Dziwka. - warknął.

- Pedał.

Wyszliśmy z klasy.
Yen pedały poszedł do higienostki, a ja z Panią Red stałyśmy przed klasą.

- Wiem, że jest Ci trudno bez Leondre, Al etrzdba żyć dalej.

- Życie bez Leo to nie życie. - burknęłam.

- Twoi rodzice powiedzieli mi...

- Oni to, kurwa każdemu mówią. Nie będę mówić nikomu dlaczego to robię. - powiedziałam zdenerwowana.

- Dobrze, że masz Charliego. - powiedziała.

- Wiem. - przytaknelam.

- Jak będziesz chciała porozmawiać, to wiesz gdzie mnie szukać.- powiedziała na co kiwnelam głową.

***

- I jak było w szkole? - zapytał Charlie przytulają mnie.

Nie odpowiedziałam.

- Katrine.

- Uderzyłam Luke. - szepnęłam.

- Za co? - zapytał.

I to w nim kocham. Nie robi mi wyrzutów ani nic.

- Powiedział, że to nawet l-lepiej, że L-leo n-nie ż-żyje.- rozpłakalam się.

- Nie przejmuj się takim pedałem. - szepnął.

- Możemy już iść do domu? - zapytałam szeptem.

Charlie kiwnął głową i poszliśmy w stronę naszej ulicy.



Co u was słychać? Jeszcze może pięć rozdziałów i koniec. 💞💎💞

,,Nieśmiertelny"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz