**trzy dni później**
- Charlie, przytulić mnie? - zapytałam cicho.
- Jasne, malutka. - powiedział i przytulił mnie.
Zaczęłam płakać.
- Dlaczego płaczesz, kochanie? - zapytał Charlie.
- Nie wiem. - odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
- Jak coś się będzie dziać to dzwoń. - powiedział blondyn i pocałował mnie w czoło.
Staliśmy jeszcze tak w objęciu przez kilka chwil, gdy nagle zadzwonił dzwonek.
- Idź już.,bo się spóźnisz.-szepnął.
- Nie chcę. - burknęłam.
- Dla mnie. - szepnął blagalnym tonem.
- No dobra. - burknęłam.
Pożegnała się z Charliem i poszłam do szkoły.
Zobaczyłam jak Luke zamiast do klasy poszedł do łazienki.
Co on kombinuje?
Weszłam cicho do łazienki, by nikt mnie nie usłyszał.
Brunet stanął koło okna.
Nie mogłam się za bardzo wychylic, by mnie nie usłyszał.
Poczułam dym tytoniowy.
Najwyraźniej z kimś tam był.
- Lenehan się dowiedział, że to nie był wypadek. - usłyszałam.
- To wszystko przez tą małą dziwkę.- powiedział Luke.
- I tak skurwiel już nie żyje.
Przysunęłam się bliżej, by lepiej słyszeć, ale niechcący kopnelam puszkę, której wcześniej nie zauważyłam.
Rozmowy ucichły.
Szybko uciekłam z łazienki.
Otworzyłam drzwi do klasy i zdyszana wpadłam do klasy.
- Katrine, co się stało? - zapytała przestraszona nauczycielka.
- B-bardzo przepraszam. Zaspalam. - zakłamałam.
- Dobrze. Masz spóźnienie siadaj.
Usiadłam szybko na swoim miejscu i wyjelam matematykę.
Przepisałem temat, gdy nagle Luke wszedł do klasy.
Bałam się na niego spojrzeć. Drzaly mi usta i ręce.
- Katrine, coś się stało? Jesteś strasznie blada. - powiedziała nagle nauczycielka.
- Boli mnie trochę głowa.- powiedziałam.
- Zadzwonić po kogoś? - zapytała przestraszona.
- Zadzwonię po Charliego. - powiedziałam drżącym głosem.
Wyszłam na korytarz i wyjelam z kieszeni telefon.
- Katrine, co się stało? - zapytał.
- Charlie. Przyjedź po mnie. - powiedziałam cicho.
- Dobrze, ale co się dzieje?
- Źle się czuję. - powiedziałam.
- Już jadę. - powiedział i rozłączył się.
Poszłam do klasy.
- I co? - zapytała nauczycielka.
- Zaraz przyjedzie. - powiedziałam i spojrzałam na Luka, który patrzył na mnie podejrzanie.
Poczułam, że nogi mi drżą.
Usiadłam na miejscu i wyjelam wodę z plecaka.Po niecałych pięciu minutach do drzwi ktoś zapukał.
To był Charlie.- Dzień dobry, panno Brown. - przywitał się Charlie i spojrzał na mnie.
- Dobrze, że jesteś. - powiedziała i podeszła do niego.
Coś mu powiedziała na co kiwnął głową.
Spakowałam się i podeszłam do Charliego.
Powiedziałam ciche,,Do widzenia" i wyszliśmy.
Usiadłam na przednim siedzeniu w samochodzie.
- Jesteś cała blada. Źle się czujesz? - zapytał dotykając mojego czoła.
- Charlie, jedz do domu. Powiem Ci tam. - powiedziałam cicho.
***
- Mów co się stało.- powiedział Charlie i podał mi sok jabłkowy.
Poczułam łzy w oczach.
- Katrine?
- Charlie... Słyszałam jak... Luke... Mówił o śmierci... Leondre. - powiedziałam cicho.
- Myślisz, że to on przeciął kable w motorze Leo? - zapytał oszołomiony.
- Nie wiem. Z kimś rozmawiał. Co teraz zrobimy? - zapytałam.
- Nic nie jest pewne. Policja tu mało co zrobi. - powiedział zamyślony.
- Trzeba coś z niego wydobyć. - powiedziałam i odwróciłam głowę w stronę okna.
Stał tam.
Uśmiechał się.
Patrzył na mnie.Uśmiechnęłam się do niego i wtulilam się w tor Charliego.
Macie i się cieszcie. Początek nie za bardzo mi się podoba jak ona słyszała ta rozmowę, ale chyba oczu nie wypala, co nie?
Kocham Was najbardziej na świecie i nikt tego nie zmieni! Nikt mnie nie kocha bardziej niż ja jego. Zrozumiano?
To w szczególności było do pewnej osoby. 😘💚💜💟💖💙💗💞❤️💓💕💘💝
CZYTASZ
,,Nieśmiertelny"
FanfictionNiepozorna dziewczyna z Polski w wieku 8 lat przeprowadza się na spokojną ulicę na obrzeżach Londynu. Wydaje jej się, że może zacząć normalne życie, ale nie wszystko układa się po jej myśli. Obok niej mieszka dwójka przyjaciół Leondre i Charlie. Po...