**trzy dni później **
- Katrine! Zbieramy się.- usłyszałam wołanie rodziców.
- Nigdzie, kurwa nie idę! - krzyknęła z mojego pokoju.
- Katrine, toteż rodzice. - powiedział zdziwiony Charlie, który siedział za mną i przytulał mnie.
- Nie jestem chora psychicznie. Nie potrzebuję psychiatry. - warknęłam.
- Po pierwsze: to nie jest psychiatra tylko psycholog. Po drugie: zrób to dla mnie. - powiedział i pocałował mnie w skroń.
- Dobra, ale tylko dla ciebie. - burknelam i wstałam.
Poszłam do przedpokoju i ubrała buty.
Wyszłam z domu i trzasnelam drzwiami.
Weszłam do samochodu i zapięłam pasy.Przez szybę zobaczyłam jak Charlie wychodzi z domu i podchodzi do auta. Popukał w szybę i po machnął mi na co mimowolnie się uśmiechnęłam.
Po chwili rodzice weszli do auta i ruszyliśmy do miasta.
- Wiesz, że to jest dla twojego dobra. - powiedział ojciec.
- Wiecie, że was nienawidzę. - powiedziałam podobnym tonem.
***
- Przedstawisz się? - zapytałam krótko obcieta blondynka w prostych włosach i zielonych oczach. Wyglądała na młodą.
- Ma pani to wszystko w aktach. - warknęłam.
- Masz rację, mam. Ale chciałbym to usłyszeć od ciebie.
Wciągnęłam głęboko powietrze i wypuściłam je.
- Katrine Emma Evans. - powiedziałam.
Blondi zapisała coś wbkajecie.
- Twoi rodzice powiedzieli mi, że samookaleczasz się po stracie chłopaka.
- Nie mam obowiązku odpowiadać na pani pojebane pytania. - powiedziałam obojętnie.
- Wiem, jestem dla ciebie obcą osobą, ale chciałabym Ci pomóc.
- Niech pani mnie uważnie posłucha. Jestem tu tylko dlatego, że Charlie mnie o to poprosił. - burknelam.
- Charlie to twój...
- Przyjaciel od dziewięciu lat. - dokończył zdenerwowana.
- A dlaczego dokładnie to robisz?
- Zabiła pani osobę, którą kochałaś, która była twoim przyjacielem, z którą przeżyłas pierwszą imprezę i pierwszy kac?- zapytałam.
- Ale ty go nie zabiłaś.-powiedziala kobieta.
- Pani mnie nie rozumie. - przewrócił islam zrozumieć.
- Ale próbuję zrozumieć.
- No sorry, ale mam już jedną osobę, która mnie wspiera i jest moim,,psyhiatrą'' - zrobiłam nawias z palców - więc, do widzenia nigdy.
Wstałam i wyszłam. Pobiegła przed budynek, bo tak blondi zaraz moich rodziców weźmie, ale mi to wali.
Wyjelam telefon i zadzwoniłam do Charliego.
-Charlie, przejdź do mnie. - powiedziałam bez żadnego przywitania.
- Katrine, co się stało? Masz jeszcze przecież godzinę spotkania.
- W październiku kończę 18 lat i dobrze wiem co jest dla mnie dobre. - powiedzialam.
- A ja w październiku kończę 19 lat i wiem co jest dla ciebie dobre. - powiedział.
-Charlie, proszę.
- Zaraz będę, twoi rodzice za to mnie zajebią. - westchnął.
- Też cię kocham. - zaśmiałam się i rozłączyłam połączenie.
No i jak się podoba?
Jak komuś si enudzi to moze wejść na moje Chardre.
Nie ma tam scen 18+ jak coś.Kocham was. 💞 💖💞
CZYTASZ
,,Nieśmiertelny"
FanfictionNiepozorna dziewczyna z Polski w wieku 8 lat przeprowadza się na spokojną ulicę na obrzeżach Londynu. Wydaje jej się, że może zacząć normalne życie, ale nie wszystko układa się po jej myśli. Obok niej mieszka dwójka przyjaciół Leondre i Charlie. Po...