- Gdzie możesz wysłać swoje oddziały? - zapytał król.
Wskazałam na mapie cztery miejsca.
- Tutaj - odparłam. - Ja mogę zostać przy królu. Jestem pewna, że będą chcieli pana zaatakować. Zawsze chodzi o dowódcę.
- A co w tym czasie będzie robił Tom?
- Zdobędzie Ministerstwo Magii z niewielką grupą uderzeniową. W końcu oddziały wroga będą poza nim, co ułatwi sprawę. Nie będą też mogli powrócić, gdyż nasze jednostki na to nie pozwolą. - Uśmiechnęłam się w myślach na to, iż wojna dobiega końca, a szala zwycięstwa jest zdecydowanie po naszej stronie.
- Chciałbym cie jeszcze o coś prosić, Mirianne - odezwał się mężczyzna przyciszonym głosem. - Gdy wojna się skończy, wyjdź za mnie. - Jego oczy były pełne nadziei, na co prawie się zaśmiałam.
Spodziewałam się takiego zwrotu akcji. Skrzywiłam się wewnętrznie, słysząc że mugol chce mnie za żonę.
- Przykro mi, królu - odparłam z jak najlepiej przekonującym przepraszającym uśmiechem. - Ale...
- To byłoby wspaniałe - przerwał mi. - Nasze dzieci byłyby czarodziejami i zasiadłyby na tronie zjednoczonej Wielkiej Brytanii...
- To będzie niemożliwe, gdyż już mam swojego wybranka - powiedziałam.
- Tom Riddle. - Skinął głową, nagle wszystko rozumiejąc. - Powinienem był wiedzieć od początku. - Uśmiechnął się słabo.
Przez chwilę nic nie mówiłam, pozwalając mu się pogodzić z zawodem, jaki zapewne go ogarnął.
- Opuszczę już ciebie, królu. Muszę przygotować się do walki.
Tak naprawdę musiałam być gotowa do przejęcia państwa. Nie będzie łatwo połączyć dwa światy, nie wywołując żadnych buntów czy strajków.
***
Tak jak podejrzewałam - mały oddział pod wodzą mojego ojca i wuja oraz ciotki pojawił się w pałacu.
- Więc jednak przyszedłeś, ojcze.
- Nie jestem już twoim ojcem, zapomniałaś? - spytał retorycznie, jednak i tak odpowiedziałam na to pytanie.
- Nie zapomniałam, Harry Potterze. Nie jesteś moim ojcem, gdyż magia, która mnie stworzyła pochodzi od Czarnego Pana - od jedynego horkruksa, którego nie zdołałeś zniszczyć.
- Zniszczyłem je wszystkie! - krzyknął.
- Dlaczego Lord Voldemort przeżył? - kontynuowałam. - Dlaczego masz bliznę na czole? Zaklęcie Uśmiercające nie pozostawia przecież śladów? Dlaczego byłeś złączony z Voldemortem umysłem i potrafiłeś wykrywać inne horkruksy?
Zatrzymał się jakby w transie. Wyraz jego twarzy zmienił się z rozzłoszczonej na niedowierzającą.
- Tak, Harry Potterze, byłeś horkruksem. Ale niestety nie wystarczałeś cząstce duszy Czarnego Pana, dlatego postanowiła stworzyć sobie naczynie na podobieństwo swojego właściciela. I tak powstałam ja! Dlatego nie byłam podobna do was! Dlatego posiadałam JEGO rysy twarzy! Dlatego podzielałam JEGO poglądy! I dlatego też trafiłam do JEGO domu. Ponieważ...
- Jesteś NIM - zakończył za mnie ojciec.
- Nie. Urodziłam się z takimi samymi umiejętnościami i skłonnościami jak ON. Jednak wy zadbaliście o resztę. Wy swoim zachowanie w stosunku do mnie, krzykami... Każdym uderzeniem czy zaklęciem rzuconym w moją stronę, kształtowaliście mnie na niego. Wychowaliście mnie w nienawiści do mugoli i jasnej strony. Tak samo, jak JEGO wychował sierociniec. Jak to jest... Wiedzieć, że przyczyniliście się do powrotu Lorda Voldemorta? Jak to jest wiedzieć, że własnoręcznie stworzyliście potwora?
CZYTASZ
Córka Wybrańca | Harry Potter Fanfiction
FanfictionCórka Harry'ego Pottera - Mirianne idzie na swój pierwszy rok nauki do Hogwartu. Przydział zaskakuje wszystkich. Mirianne trafia do Slytherinu. To nie koniec szokujących zdarzeń. Mirianne wytyczyła sobie cel, do którego uparcie dąży. Czy Voldemort p...