Rozdział 38.

5.4K 323 45
                                    

- Gdzie możesz wysłać swoje oddziały? - zapytał król.

Wskazałam na mapie cztery miejsca.

- Tutaj - odparłam. - Ja mogę zostać przy królu. Jestem pewna, że będą chcieli pana zaatakować. Zawsze chodzi o dowódcę.

- A co w tym czasie będzie robił Tom?

- Zdobędzie Ministerstwo Magii z niewielką grupą uderzeniową. W końcu oddziały wroga będą poza nim, co ułatwi sprawę. Nie będą też mogli powrócić, gdyż nasze jednostki na to nie pozwolą. - Uśmiechnęłam się w myślach na to, iż wojna dobiega końca, a szala zwycięstwa jest zdecydowanie po naszej stronie.

- Chciałbym cie jeszcze o coś prosić, Mirianne - odezwał się mężczyzna przyciszonym głosem. - Gdy wojna się skończy, wyjdź za mnie. - Jego oczy były pełne nadziei, na co prawie się zaśmiałam.

Spodziewałam się takiego zwrotu akcji. Skrzywiłam się wewnętrznie, słysząc że mugol chce mnie za żonę.

- Przykro mi, królu - odparłam z jak najlepiej przekonującym przepraszającym uśmiechem. - Ale...

- To byłoby wspaniałe - przerwał mi. - Nasze dzieci byłyby czarodziejami i zasiadłyby na tronie zjednoczonej Wielkiej Brytanii...

- To będzie niemożliwe, gdyż już mam swojego wybranka - powiedziałam.

- Tom Riddle. - Skinął głową, nagle wszystko rozumiejąc. - Powinienem był wiedzieć od początku. - Uśmiechnął się słabo.

Przez chwilę nic nie mówiłam, pozwalając mu się pogodzić z zawodem, jaki zapewne go ogarnął.

- Opuszczę już ciebie, królu. Muszę przygotować się do walki.

Tak naprawdę musiałam być gotowa do przejęcia państwa. Nie będzie łatwo połączyć dwa światy, nie wywołując żadnych buntów czy strajków.

***

Tak jak podejrzewałam - mały oddział pod wodzą mojego ojca i wuja oraz ciotki pojawił się w pałacu.

- Więc jednak przyszedłeś, ojcze.

- Nie jestem już twoim ojcem, zapomniałaś? - spytał retorycznie, jednak i tak odpowiedziałam na to pytanie.

- Nie zapomniałam, Harry Potterze. Nie jesteś moim ojcem, gdyż magia, która mnie stworzyła pochodzi od Czarnego Pana - od jedynego horkruksa, którego nie zdołałeś zniszczyć.

- Zniszczyłem je wszystkie! - krzyknął.

- Dlaczego Lord Voldemort przeżył? - kontynuowałam. - Dlaczego masz bliznę na czole? Zaklęcie Uśmiercające nie pozostawia przecież śladów? Dlaczego byłeś złączony z Voldemortem umysłem i potrafiłeś wykrywać inne horkruksy?

Zatrzymał się jakby w transie. Wyraz jego twarzy zmienił się z rozzłoszczonej na niedowierzającą.

- Tak, Harry Potterze, byłeś horkruksem. Ale niestety nie wystarczałeś cząstce duszy Czarnego Pana, dlatego postanowiła stworzyć sobie naczynie na podobieństwo swojego właściciela. I tak powstałam ja! Dlatego nie byłam podobna do was! Dlatego posiadałam JEGO rysy twarzy! Dlatego podzielałam JEGO poglądy! I dlatego też trafiłam do JEGO domu. Ponieważ...

- Jesteś NIM - zakończył za mnie ojciec.

- Nie. Urodziłam się z takimi samymi umiejętnościami i skłonnościami jak ON. Jednak wy zadbaliście o resztę. Wy swoim zachowanie w stosunku do mnie, krzykami... Każdym uderzeniem czy zaklęciem rzuconym w moją stronę, kształtowaliście mnie na niego. Wychowaliście mnie w nienawiści do mugoli i jasnej strony. Tak samo, jak JEGO wychował sierociniec. Jak to jest... Wiedzieć, że przyczyniliście się do powrotu Lorda Voldemorta? Jak to jest wiedzieć, że własnoręcznie stworzyliście potwora?

Córka Wybrańca | Harry Potter FanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz