Po powrocie do Dworu Slytherina długi czas rozmyślałam nad wydarzeniami z Ministerstwa Magii. Po co ci głupcy chcieli przeprowadzić taką rozmowę? Dać nam szansę ucieczki? Ha! Ciekawe, bo to my mamy przewagę w tej wojnie. Są tacy pewni siebie, bo mają po swojej stronie wielkiego Wybrańca - Harry'ego Pottera? Pokonał przecież Lorda Voldemorta. Zaraz... A jednak nie. Przecież on żyje i ma się dobrze.
Uśmiechnęłam się szyderczo znad kieliszka wina, który piłam. Wtem drzwi do salonu otworzyły się i stanął w nich Tom.
- Słyszałem jak poszły... Pertraktacje. - Skrzywił się lekko przy wypowiadaniu ostatniego słowa.
Usiadł na drugim fotelu, również nalewając sobie krwistoczerwonego trunku. Przez chwilę panowała całkowita cisza.
- Wpadłem na zadziwiająco dobry pomysł - odezwał się pierwszy Riddle, obracając szklane naczynie w swojej dłoni.
- Jesteś ostatnio bardzo narcystyczny - sarknęłam. - Cóż to za świetny pomysł? - Odstawiłam kieliszek na drewniany stolik.
- Walczymy w Wielkiej Brytanii. A kto rządzi mugolską Wielką Brytanią.
- Rodzina Królewska.
- Właśnie. Gdybyśmy mieli ich w szachu... Nie odważyliby się zrobić nagłych, nieprzemyślanych kroków. Byliby złamani. Pozbawieni możliwości walki. W końcu kochają mugoli. - Na jego ustach pojawił się uśmieszek.
Patrząc na jego twarz w tym momencie, odniosłam wrażenie, iż jest straszniejszy i mniej ludzki niż kiedykolwiek. Światło płomieni palących się w kominku tworzyło ruchome cienie, dodające mu drapieżności. Nie przypominał w tym momencie ani trochę człowieka. Raczej diabła, który podpisuje kolejny pakt z głupim człowiekiem, czyhając na jego duszę.
- Proponujesz więc byśmy użyli w tej wojnie rodziny królewskiej? W jaki sposób? - Wstałam z fotela, podchodząc do okna, które wychodziło na ogród różany. - Nastawimy ich przeciwko jasnej stronie, udając tych dobrych? Zastraszymy? Weźmiemy na zakładników? Mały Imperius?
- Myślałem nad tym pierwszym. Ludzie najbardziej są przydatni, gdy dołączają do ciebie z własnej woli. Tym większy będzie również szok Zakonu Feniksa - stwierdził.
- Mam się tam udać? - zapytałam, odwracając się i napotykając jego rozbawione spojrzenie.
- Dlaczego wszystko bierzesz na siebie? - Jego głos, mimo jego miny brzmiał poważnie. - Kiedy ostatnio przespałaś spokojnie całą noc?
Położył dłoń na moim policzku, a ja lekko przymknęłam oczy, rozkoszując się ciepłem, które rozchodziło się od jego ręki.
- Jesteś tak zmęczona, że zapomniałaś dziś użyć Glamore - powiedział cicho.
Otworzyłam szeroko oczy w szoku. Jak mogłam zapomnieć?! Byłam na siebie wściekła. Takie proste zaklęcie, jedna mała rzecz i wyleciało mi z głowy.
- Twoje cienie widać aż za bardzo...
- To nic takiego - przerwałam mu. - Wszystko w porządku. Odpocznę potem.
- To znaczy kiedy? Myślisz, że nie zauważyłem tych wszystkich fiolek po eliksirze wzmacniającym czy kilka po energetyzującym? Zdałaś Hogwart w mniej niż pół roku, jeździłaś po całym świecie. Sprawiłaś nawet, że się odrodziłem. A nie wiesz, że taka dawka jest niebezpieczna? Nawet jeśli posiadasz horkruksa?
- Dobrze o tym wiem - prawie krzyknęłam.
- Dlaczego więc. - Był nieugięty. - Nie zachowuj się jak gryfon. Do wojny mamy dużo czasu. Armia jest gotowa. Oddziały rozlokowane. Plany ułożone. Schrony zbudowane i chronione. Co jeszcze próbujesz zrobić?
Zamknęłam oczy, spuszczając głowę.
- Nie chcę, byś zniknął - powiedziałam szeptem. - Nie chcę żyć znów bez ciebie.
_______________________
Przepraszam za tak długą nieobecność. Myślę, że każdy z Was zna odmęty piekielne zwane szkołą. Wysysa każdą cząstkę weny czy choćby chęć do życia ;') Zbliżające się egzaminy gimnazjalne stały się dla nich zapalnikiem do zadawania mnóstwa prac domowych i zapowiadania dużej ilości sprawdzianów.
Ale powróciłam! Postaram się wstawiać rozdziały regularnie ;)
Dziękuję za tych, którzy ze mną zostali w tym trudnym czasie <3
CZYTASZ
Córka Wybrańca | Harry Potter Fanfiction
Fiksi PenggemarCórka Harry'ego Pottera - Mirianne idzie na swój pierwszy rok nauki do Hogwartu. Przydział zaskakuje wszystkich. Mirianne trafia do Slytherinu. To nie koniec szokujących zdarzeń. Mirianne wytyczyła sobie cel, do którego uparcie dąży. Czy Voldemort p...