Rozdział 33.

6.2K 305 52
                                    

Po powrocie do Dworu Slytherina długi czas rozmyślałam nad wydarzeniami z Ministerstwa Magii. Po co ci głupcy chcieli przeprowadzić taką rozmowę? Dać nam szansę ucieczki? Ha! Ciekawe, bo to my mamy przewagę w tej wojnie. Są tacy pewni siebie, bo mają po swojej stronie wielkiego Wybrańca - Harry'ego Pottera? Pokonał przecież Lorda Voldemorta. Zaraz... A jednak nie. Przecież on żyje i ma się dobrze.

Uśmiechnęłam się szyderczo znad kieliszka wina, który piłam. Wtem drzwi do salonu otworzyły się i stanął w nich Tom.

- Słyszałem jak poszły... Pertraktacje. - Skrzywił się lekko przy wypowiadaniu ostatniego słowa.

Usiadł na drugim fotelu, również nalewając sobie krwistoczerwonego trunku. Przez chwilę panowała całkowita cisza.

- Wpadłem na zadziwiająco dobry pomysł - odezwał się pierwszy Riddle, obracając szklane naczynie w swojej dłoni.

- Jesteś ostatnio bardzo narcystyczny - sarknęłam. - Cóż to za świetny pomysł? - Odstawiłam kieliszek na drewniany stolik.

- Walczymy w Wielkiej Brytanii. A kto rządzi mugolską Wielką Brytanią.

- Rodzina Królewska.

- Właśnie. Gdybyśmy mieli ich w szachu... Nie odważyliby się zrobić nagłych, nieprzemyślanych kroków. Byliby złamani. Pozbawieni możliwości walki. W końcu kochają mugoli. - Na jego ustach pojawił się uśmieszek.

Patrząc na jego twarz w tym momencie, odniosłam wrażenie, iż jest straszniejszy i mniej ludzki niż kiedykolwiek. Światło płomieni palących się w kominku tworzyło ruchome cienie, dodające mu drapieżności. Nie przypominał w tym momencie ani trochę człowieka. Raczej diabła, który podpisuje kolejny pakt z głupim człowiekiem, czyhając na jego duszę.

- Proponujesz więc byśmy użyli w tej wojnie rodziny królewskiej? W jaki sposób? - Wstałam z fotela, podchodząc do okna, które wychodziło na ogród różany. - Nastawimy ich przeciwko jasnej stronie, udając tych dobrych? Zastraszymy? Weźmiemy na zakładników? Mały Imperius?

- Myślałem nad tym pierwszym. Ludzie najbardziej są przydatni, gdy dołączają do ciebie z własnej woli. Tym większy będzie również szok Zakonu Feniksa - stwierdził.

- Mam się tam udać? - zapytałam, odwracając się i napotykając jego rozbawione spojrzenie.

- Dlaczego wszystko bierzesz na siebie? - Jego głos, mimo jego miny brzmiał poważnie. - Kiedy ostatnio przespałaś spokojnie całą noc?

Położył dłoń na moim policzku, a ja lekko przymknęłam oczy, rozkoszując się ciepłem, które rozchodziło się od jego ręki.

- Jesteś tak zmęczona, że zapomniałaś dziś użyć Glamore - powiedział cicho.

Otworzyłam szeroko oczy w szoku. Jak mogłam zapomnieć?! Byłam na siebie wściekła. Takie proste zaklęcie, jedna mała rzecz i wyleciało mi z głowy.

- Twoje cienie widać aż za bardzo...

- To nic takiego - przerwałam mu. - Wszystko w porządku. Odpocznę potem.

- To znaczy kiedy? Myślisz, że nie zauważyłem tych wszystkich fiolek po eliksirze wzmacniającym czy kilka po energetyzującym? Zdałaś Hogwart w mniej niż pół roku, jeździłaś po całym świecie. Sprawiłaś nawet, że się odrodziłem. A nie wiesz, że taka dawka jest niebezpieczna? Nawet jeśli posiadasz horkruksa?

- Dobrze o tym wiem - prawie krzyknęłam.

- Dlaczego więc. - Był nieugięty. - Nie zachowuj się jak gryfon. Do wojny mamy dużo czasu. Armia jest gotowa. Oddziały rozlokowane. Plany ułożone. Schrony zbudowane i chronione. Co jeszcze próbujesz zrobić?

Zamknęłam oczy, spuszczając głowę.

- Nie chcę, byś zniknął - powiedziałam szeptem. - Nie chcę żyć znów bez ciebie.

_______________________

Przepraszam za tak długą nieobecność. Myślę, że każdy z Was zna odmęty piekielne zwane szkołą. Wysysa każdą cząstkę weny czy choćby chęć do życia ;') Zbliżające się egzaminy gimnazjalne stały się dla nich zapalnikiem do zadawania mnóstwa prac domowych i zapowiadania dużej ilości sprawdzianów.

Ale powróciłam! Postaram się wstawiać rozdziały regularnie ;)

Dziękuję za tych, którzy ze mną zostali w tym trudnym czasie <3


Córka Wybrańca | Harry Potter FanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz