3

10.7K 683 20
                                    

Z każdym jego krokiem mój strach wzrastał. Nie wiedziałam czego się spodziewać, znałam go ledwo kilka godzin, może nawet mniej. Czułam jakbym mimo to go znała, tylko nie wiedziałam jak, nigdy go nawet nie widziałam. Znałam kolor jego oczu, wystarczyło że na niego spojrzałam i już wiedziałam co zrobi. Co było ze mną ,kurde, nie tak?! Mimo że wszystko wskazywało że jestem jego mate, ja trwałam w kłamstwie. Nie pozwolę się mu omamić, pomyślałam, w Akademii widziałam do czego może to doprowadzić, do niczego dobrego. Przypomniałam sobie symulację na jednych z zajęć, i starałam się ją przywołać. Gdy był na wyciągnięcie ręki zamachnęłam się pięścią w szczękę, ale jakby wiedząc co zrobię zatrzymał mój cios o centymetr od siebie. Trzymał mnie za nadgarstek, zaczął wodzić wzrokiem po moim ciele, a ja sobie przypomniałam co mam na sobie , i oblałam się rumieńcem. Powoli się cofałam, aż natrafiłam na ścianę. Zbliżył się do mnie, czułam jego oddech na twarzy. Puścił moją rękę, chwycił mnie delikatnie za podbródek I kciukiem obrysowywał kontur moich ust. Powietrze aż skrzyło się od napięcia, czy tylko mnie zaczynało być gorąco?

- Puszczę cię, pod jednym warunkiem- wyszeptał.

- Jakim?

- Chcę byś codziennie do mnie dzwoniła, a co dwa dni się ze mną spotykała.

Zdecydowanie pokręciłam głową. Jego usta zbliżyły się do mojej szyi, zostały obsypane lekkimi pocałunkami. Miałam ochotę zabić go za tą słodką torturę. W brzuchu rozszalał się rój motyli.

- Oszukując mnie, oszukujesz siebie.- Wymruczał.

A ja ledwo zdławiłam jęk rodzących się w moim gardle. Muszę się od niego uwolnić, inaczej mnie zniszczy. On jest przeszkodą na drodze moich marzeń i celów. Przygryzłam dolną wargę, i lekko go odepchnęłam. Trzeba było to szybko zakończyć.

- Gdzie moje rzeczy?

Wyciągnął z szafy czarną torbę, wzięłam ją i na jego oczach w ramach rewanżu zaczęłam się przebierać. Lubiłam się z nim droczyć. Gdy ubrałam bluzkę, obróciłam się do Jamesa. Wyglądał jakby przebiegł maraton, cały był czerwony, ledwo trzymał się na nogach. W jednej chwili przyszpilił mnie do ściany, ręce uniósł mi nad głowę. Lew do trzymał się ludzkiej postaci.

- Zgadzasz się na warunki? - warknął jak ... wilk?

- Trochę.

- Powiedz tak.

Wkurzył mnie, nikt obcy nie będzie mi mówił co mam robić.

- A co ślub bierzemy? - wysyczałam

- Powiedz bo to się źle skończy . - wydyszał

- Nie.

- W takim razie zostaniesz tutaj.

Puścił mnie, mierząc mnie wzrokiem. Obrócił się napięcie i wyszedł zamykając za sobą drzwi. W głowie zrodził mi się szalony plan. Na moich ustach pojawił się chytry uśmieszek, zabawę czas zacząć.

----------

Cześć, nie wiedziałam że tak szybko uzbieracie tyle gwiazdek. Dziękuję za komy I gwiazdki, jesteście cudownie. Mam nadzieje że ten rozdział przypadnie wam do gustu.

PS. Kolejny od 78🎇

Łowczyni Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz