5

9.5K 589 37
                                    

James oderwał ode mnie Malcolm, I rzucił go na ścianę. Biedak będzie miał traume i już z nikim nie będzie się całował. Razem z teoretycznie moim mate mierzyliśmy się wzrokiem. Jego wściekłość skumulowała się w oczach, gdyby wzrok mógłby zabijać już dawno bym leżała trupem. Pierwsza oderwałam wzrok.

- Czego ode mnie chcesz?

- Jesteś idiotką?  Cały czas chodzi o ciebie, nie pozwolę Ci stąd wyjechać, a to przedstawienie na korytarzu co ci dało?

-  Wiele- mruknęłam

- Wybaczę Ci to nieposłuszeństwo jeśli wrócisz do pokoju i odwołasz ten cyrk

No chyba, kurde, nie. W tamtym momencie chciałam go oblać srebrem i patrzeć na jego męczarnie zajadająć popcorn. Popatrzyłam na niego skruszona. Jedną stopą kręciłam kółka po podłodze.

- Chcesz powiedzieć, że mam wrócić do pokoju,  odwołać łowców i być na twoje rozkazy?

- Tak- odparł stanowczym i spokojniejszym tonem.

Popatrzyłam na niego , teraz ja mogłam zabijać spojrzeniem. Strach odpłynął, zabiję gnoja. 

- Nie!! I wiesz co brzydzę się tobą, nie jesteś księciem tylko kundlem z rodowodem. Zjeżdżaj mi z drogi,  mam nadzieję że widzimy się ostatni raz!

Na potwierdzenie tych słów,  przepchnęłam się obok niego i poszłam do pokoju po sprawdzić czy jakieś  moje rzeczy zostały. Gdy wychodziłam, na korytarzu nie było nikogo, na stoliku obok drzwi leżała mapa jak wyjść z zamku.  Po kilku minutach widziałam główne drzwi wejściowe, ciekawe gdzie się wszyscy podziali, jedynym źródłem odgłosów w zamku byłam ja. Ciekawe gdzie jest James? Nie mogłam wtedy myśleć o tym śmieciu. Wzięłam głęboki oddech i wyszłam na zewnątrz. Tam czekał na mnie czarny jeep, za kierownicą widziałam przyjaciela ojca. Gdy mnie zauważył wyskoczył z auta by mnie uściskać.

- Co się stało? Była walka a później wyparował razem z tobą. Nie wiedzieliśmy co się z tobą działo, baliśmy się

Trzymał mnie wtedy na długość ramienia.

- Uciekłam , dopiero co się obudziłam w jakieś obskurnej celi. Cały zamek był pusty więc wyszłam

A co miałam powiedzieć? Wujku, wiesz porwał mnie książe wilkołaków uważając że jestem jego mate. Nie obudziłam się w celi tylko na miękkim łóżku w pokoju wypełnionym nowoczesnym sprzętem.  A zapomniałabym  patrzył na mnie jakby chciał mnie przelecieć wzrokiem, miałam na sobie koszulkę, a co u ciebie? Taa, mogłabym mu tak powiedzieć,  tylko że wtedy Zarząd by się mną zajął, a tego bym nie chciała,  o nie. Wujek powiedział mi że ojciec szaleje w co szczerze wątpiłam,  i czeka na nas w Akademii. Nie mógł przyjechać bo jak uważał na "alergię " na wilkołaki , co widzi wilkołaka to budzi się w nim instyktownie zabójcy. Słyszałam historie że to prawda, cud że jeszcze. Na dworze już panowała noc, niebo było bezchmurne, księżyc przypominał rogalik, przez co trochę zaburczało mi w brzuchu. Po godzinnej jeździe dojechaliśmy wreszcie do szkoły. Przy głównym wejściu powiedziałam wujkowi że muszę się trochę przespać, życzył mi kolorowych snów i poszedł do swojego gabinetu.  Na szczęście mieszkam sama, w końcu coś daje prestiż. Nacisłam włącznik  światła,  stałam osłupiała, na łóżku ktoś leżał

-------------------------

Na początek chciałabym wiedzieć jak wam się podoba ten rozdział, może być? Po drugie wielkie dzięki za komy I gwiazdki, kolejny rozdział od 90 🎇dacie radę? I chciałabym was zaprosić na " Pamiętam", liczę na waszą opinię https://www.wattpad.com/story/108723580 Chyba coś w tym rozdziale schrzaniłam

PS.  Chcielibyście rozdział ze strony Jamesa?

Łowczyni Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz