19

5K 394 50
                                    

Nagle ktoś szarpnął mną do tyłu, kamień w ziemi boleśnie wbił mi się w bark. Zdusiłam krzyk bólu rozchodzący się po ciele. Obok Jamesa kucał dobrze zbudowany blondyn, próbujący reanimować mojego mate. Jego twarz wydawała się znajoma.

- Malcolm?

Obrócił się napięcie, wpatrując się we mnie. Jego brązowe oczy skanowały każdy skrawek mojego ciała.

- Lily? - Zapytał po dłuższej chwili z nadzieją. Pokiwałam głową, wypuścił długo trzymane powietrze.

- Czyli jednak to prawda, chciał się zabić. Daj rękę - powiedział stanowczo, nie rozumiałam o co mu chodzi podając mu dłoń. Z kieszni spodni wyciągnął mały nóż, jednym pełnym ruchem rozciął mi skórę na nadgarstku. Od razu pojawiły się kropelki krwi łączące się w mały strumyczek. Cicho syknęłam z bólu gdy Malcolm nadstawił krwawiącą dłoń nad ustami Jamesa.

- Co zrobiłeś? - Spytałam z ciekawością. Na lekcjach uczyli nas zachowania wilkołaków i nikt nie mówił o krwi.

- Jesteście związani więzią mate, twoja krew jest jego krwią. Niestety on ma zatrutą krew, dlatego potrzebuje twojej. - Popatrzył na mojego mate -Ten idiota jest choć się do tego nie przyzna, jest w tobie zakochany na zabój. Tylko ty się dla niego liczysz, dlatego zaniedbał obowiązki księcia, gdy dawałaś mu kosza. Powiem ci w sekrecie że jest sławna w naszym świecie, choć duża część ma ochotę cię zabić. Nawet nie wiesz jak James się wściekł gdy mnie pocałowałaś, rozwalał wszystko obrazy, meble, strażników - uśmiechnął się na to wspomnienie.

- Mówił że mnie kocha - powiedziałam  szeptem.

- To tylko wierzchołek góry lodowej. My wilkołaki jesteśmy bardziej emocjonalni niż ludzie

- Kim jesteś dla Jamesa?

- Najlepszym przyjacielem - powiedział z uśmiechem.

Nagle usłyszaliśmy ciche rzężenie, Jamesa usiadł kaszląc, a ja rzuciłam mu się na szyję z radości. Razem upadliśmy na miękką trawę.

- Lil? Malcolm? - patrzył na nas z niedowierzeniem.

- Dobrze, że wróciłeś do nas - powiedział Malcolm klepiąc go po ramieniu - poczekam trochę dalej

- Udało ci się.- odparł James całując mnie w czoło.

- Nie samej. Cieszę się że wróciłeś, mój wilczku

- Kocham Cię, Lily

Nie wiedziałam co powiedzieć, nie potrafię tak jak on wyrażać uczuć. W jego oczach widziałam rozczarowanie. Za nami w lesie rozniósł się okrzyk Marcusa i wycie wilka.

Nowy rozdział bo już się bałam o swoje życie. Dowiedziałam się że zabić mnie chciało 31 osób, z czego różnymi metodami. Chciałabym też was poprosić o opinię o tym rozdziale. Na początku chciałam skończyć śmiercią Jamesa, ale mnie przekonaliście do kontynuacji. Przyznać się kto zapomniał o Malcolmie😀

Kogo wolicie teamJames czy teamMarcus

Łowczyni Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz