11

7.2K 461 33
                                    

James

- ... jest w stanie krytycznym, ale wyrównaliśmy funkcje życiowe

Kamień spadł mi z serca, już myślałem że nigdy jej nie zobaczę.  Marcus szybkim krokiem wchodził do budynku, a ja z nim. Przy wejściu powiedział że nie wchodzę, ale go zignorowałem. Nie będzie taki idiota mi rozkazywał, niech wie z kim zadarł. Odsłoniłem kły,i cicho zawarczałem.  Łowca niepostrzeżenie wprowadził mnie do mojej mate. Leża sama, ze wszystkich stron otaczały ją rurki. Na ekranie wyświtlono pracę jej serca. Marcus usiadł obok niej, i pogłaskał ją po ręce.  Zezłościł mnie ten widok, ale musiałem utrzymać ręce na wodzy,  kiedy ostatnim razem je popuściłem Lily była umierająca. Moja ukochana powoli otwierała oczy, gdy napotkała jego wzrok, słabo się uśmiechnęła. Grrrr. Podeszłem do niej z drugiej strony, i polizałem ją po ręce.  Wzdrygnęła się, a aparatury zapiszczały jak szalone, praca serca przypominała wariograf. Cofnąłem się przestraszony. Patrzyła na mnie ze złością i przerażeniem. Wiedziałem że lada moment przybiegną lekarze, po chwili weszli, coś pomajstrowali i wyszli. Skryłem się za zasłoną, uważnie ich obserwując. Szlag mnie trafia gdy jacyś meżczyźni poza mną ją dotykają.

James, wynoś się. Nie chcę cię widzieć aż do naszego comiesięcznego spotkania

Lil..

Wynoś się, ale zanim wyjdziesz powiedz mi jak bardzo chcesz zniszczyć mi życie

Jej wzrok był ostry. Ze spuszczoną głową wyszedłem w sali. To nie koniec, to dopiero początek. Jak mówiłem wcześniej ja nigdy nie odpuszczam, a w tym wypadku tym bardziej.

Lily

Westchnęłam, Marcus siedział przy mnie i kojąco głaskał moją rękę. W tamtym momencie, chciałam zatopić palce w jego niesfornej czuprynie, ale to by było głupie. Obawiałam się że James nie odpuści.

- Lepiej się czujesz?- powiedział z troską

- Tak, dzięki. A ty jak się trzymasz?

- Dobrze

- Musimy wracać do szkoły, co im powiem?

- Spokojnie, wymyślimy coś. Nie zostawię cie samej

- Co ja bym bez ciebie zrobiła?

- Byłabyś samotna i miałabyś pokój pełny kotów

Zaśmiałam się, po chwili znowu chciało mi się spać, powieki robiły się coraz cięższe, aż nie wiem kiedy zasnęłam.

***

Obudziło mnie szuranie, za oknem panowała noc. Miejsce obok mnie było puste, zapewne poszedł się przespać, pomyślałam. Zza drzwi słyszałam tłumione krzyki. Próbowałam znowu zasnąć, ale nie potrafiłam. Musiałam dowiedzieć się o co chodziło. Zauważyłam że pare rurek mi ubyło, i teraz byłam podpięta tylko do kroplówki.  Wstałam, czułam się strasznie słaba, ale też uparta. Na drżących nogach podeszłam do drzwi. Światło z korytarza raziło mnie w oczy. Na początku nie widziałam nikogo, źrodło dźwięków, było za rogiem. Powoli wychyliłam się.

- Debilu, co ty tu jeszcze robisz?! - Zagrzmiałam najgłośniej, jak pozwalał mi stan zdrowia

-----------
Po pierwsze dzięki za gwiazdki i komy, kolejny rozdział od 88 gwiazdek, dacie radę?😆😆😆 Po drugie Lily nie jest taka zła, skoro teraz tak na nią mówicie to w kolejnym.... nieważne. Chciałabym poznać wasze opinie by poprawić w razie czego coś.

PS.  Nie mogę uwierzyć 20 miejsce, nie wiedziałam że polubicie to opowiadanie.  Uwielbiam was😊😊😊😊😊😊

Łowczyni Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz