12

6.7K 475 51
                                    

James

Kiedy spojrzałem na nią była niesamowicie blada, koszula szpitalna na niej wisiała. Zaciskała nerwowo palce na stojaku z kroplówką. Miałem niesamowitą ochotę rzucić wszystko i przytulić ją , a następnie przepraszać bez końca. Zamiast tego poluźniłem uchwyt na kołnierzu Marcusa.

- Co tu robisz? - Spytała ponownie zachrypniętym głosem.

- My wilkołaki mamy wewnętrzny przymus by być przy swoim partnerze. Gdybyś nim była też byś to czuła- wyjaśniłem i uśmiechnąłem się słabo na tę myśl.

- Ale nim nie jestem i dopóki nie żyję nie zostanę. - Zabolała mnie ta myśl- Po co tu wróciłeś? Aż tak mnie nienawidzisz? Zostaw mnie w końcu w świętym spokoju, nawet nie wiesz, jak dobrze mi się żyło bez ciebie. Powoli odzyskiwałam okruchy dawnego życia, a ty nagle się pojawiasz i znowu wszystko niszczysz. To kara a nie błogosławieństwo. Znajdź sobie inną zabawkę. Liczysz na to że rzucę wszystko i przylecę do ciebie? Chyba oszalałeś!!!!!!!

Puściłem Marcusa, odsunął się i wygładził bluzkę, jakby chciał zachować resztki godności. Zastanawiałem się co takiego zrobiłem że tak mnie nie znosi. Może naprawdę powinienem odejść i zostawić ją? Bo czasem warto odsunąć się i zobaczeć jak życie się potoczy. Musiałem jednak zachować spokój, nie chciałem jej bardziej skrzywdzić. Nie mogłem pokazać jak bardzo bolą mnie jej słowa, które jak sztylety raniły moje serce. Patrzyliśmy sobie w oczy, miała niesamowicie niebieskie oczy, w których chciałbym utonąć. Tak bardzo chciałbym mieć ją przy sobie że aż bolało. Widzieć ją na dzień dobry i na dobranoc. Oglądać uśmiech zarezerwowany specjalnie dla mnie . Przytulać bez opamiętania, czy takie myśli źle o mnie świadczą? Dla niej zrobiłbym wszystko. Kątem oka widziałem jak Marcus ma w pogotowiu broń.

- James, jak możesz być takim egoistą -wyszeptała zrezygnowana.

Nie wiedziałem co zrobić, po chwili podeszłem do niej uniósłem podbródek, i pocałowałem ją delikatnie w usta. Może to wszystko źle się zaczęło, nie powinien tak na nią naciskać . Na koniec wyszeptałem Przepraszam i wyszedłem. Takie zachowanie było przeciwne mnie i mojej rasie która walczy do końca. Ale nie potrafiłem znieść jej smutnej twarzy ilekroć na mnie patrzy. Na dworze zaczął padać deszcz, a ja biegłem byle przed siebie. Musiałem wyrzucić jej smutny wyraz z głowy. I pomyśleć że to ja jestem przyczyną. Dalej biegłem na czterech łapach, za przyjaciela miałem księżyc do którego wyłem

--------

Następny w czerwcu😀😀😀 Proszę was o opinię i gwiazdki.

PS. Lubię Jamesa, jest fajny😀😀😁😍

Łowczyni Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz