4

9.7K 648 32
                                    

Dopadłam szafy, wszędzie były same koszule i garnitury. Ciekawe skąd wziął tą czarną bluzkę ?Przeszukałam  półki, same krawaty i inne bzdety. Trzymałam  właśnie czarny krawat w kropki który wyglądał dość śmiesznie, gdy mój telefon zabrzeczał. Chwyciłam go jak szalona,  nie wiedziałam że go wtedy wzięłam, inaczej już dawno bym wezwała pomoc.

- Halo?

- Lily? To ty? Co się z tobą dzieje? Gdzie...- w słuchawce szło słyszeć rozhisteryzowane głosy.

- Spokojnie wujku,  jestem u ... księcia.

- Księcia?

- Tak, i chyba ma na imię James

Z drugiej strony usłyszałam jakieś szepty, nawet nie wiecie jak dobrze było usłyszeć znajomy głos. 

- Lily, siedź spokojnie, jedziemy  po ciebie.-usłyszałam stanowczy głos mojego ojca.

Po zakończeniu połączenia, dosłownie runęłam na ziemię ze szczęścia. Nie mogłam w to uwierzyć,  nareszcie ktoś mnie stąd weźmie . Po kilku minutach drzwi otwarły się z rozmachem.  James był wściekły , wyglądał jakby dopiero co wstał, miał na sobie szarą bluzkę i sprane jeansy. Z palcem wymierzonym we mnie przemierzył pokój, nie zważając na bałagan wokół nas. 

- Nie uda ci się - wysyczał. 

- Jesteś pewny? 

Wyminełam go i powróciłam do leżenia na łóżku. Wyciągłam się zamykając oczy jakby nigdy nic, założyłam ręce za głowę. Poczułam cień przed sobą, leniwie otworzyłam oczy. 

- Nie pozwolę 

- Nie musisz

- Ty nawet nie wyjdziesz z tego pokoju - powiedział zakładając ręce na biodrach.

- Jesteś pewny?

I niewiele myśląc wyszłam na korytarz pełny młodych wilkołaków, a że miałam na sobie bluzkę Jamesa, wszyscy na mnie spojrzali. Niektórym nawet nawet ślina skapywała z ust. Fuj. Przechodziłam między nimi tanecznym krokiem, dobrze wiedziałam że patrzą mi się na tyłek.  Na końcu był witraż przedstawiający las, zatrzymałam się przed nim, i obróciłam do mojej widowni.  Na drugim końcu korytarza widziałam mojego mate, wytączającego  pianę z ust. Przytuliłam pierwszego po lewej.

Przestań

Koleś, to są ostatnie minuty w tym miejscu. Czy chcesz czy nie, chcę wyjechać stąd z hukiem

Chwyciłam blondyna po prawej, i przyciągnełam go do siebie.  Za jego ramieniem James był cały czerwony, zamrugałam zalotnie do niego. 

- Jak masz na imię?- wyszeptałam 

- Malcom

   Położyłam sobie jego ręce na biodrach, które dziwnmy trafem zjechały na pośladki. Trudno facet to facet.  Gdy moje usta połączyły się z Malcom, na korytarzu rozniósło się wycie pełne wściekłości i.... bólu?

-----

Chciałabym was zaprosić na "Pamiętam". Proszę zajrzyjcie tam i zostawcie coś po sobie

Łowczyni Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz