- To Wiktoria? - usłyszałam Ewę wychylającą się zza progu łazienki.
- Owszem. Ten mały geniusz o nas wie.
- Geniusz? Are you kiddin'?
- Nope. Ona naprawdę jest genialna.
- Przeszkadzam wam?
- Nie pieprz głupot - parsknęłam z poirytowaniem na słowa kobiety.
- Nie pieprzę głupot.
- A niby co? - spojrzałam na nią, jak na idiotę.
- Dziś wieczorem, ciebie.
Po chwili pokój wypełnił się moim szczerym chichotem.
- Are you insane?
- No, I am a psycho.
- I see.
- Ubieraj się! - znowu zaczęłam sie śmiać, gdy kobieta wyszła półnaga z łazienki, będąc skąpiej ubraną niż poprzednio, tylko dlatego ,,Że coś zepsuło się w staniku, toteż samoistnie spadł" i skończyła w samych majtkach, w moich objęciach, na środku pomieszczenia.
Zmotywowałam ją w końcu do ruszenia tego (jakże atrakcyjnego) tyłka i nareszcie wyszłyśmy z pokoju.
- Zajrzę do tej twojej Wiktorii, co?
- Nie sądzę, by był to dobry pomysł. Lepiej po prostu pójść dalej lub żebym sama sprawdziła.
- Ciągnie swój do swego.
- Co masz na myśli? - zmarszczyłam brwi.
- Drama queens.
Zaczęła chcichotać, a ja powędrowałam rozczulona nad tą intrygującą kobietą do pokoju Wiktorii i zapukałam.
- Nie mam zamiaru pani wpuszczać. Nie mam ochoty na wysłuchiwanie morałów.
- Dobranoc, Wiktorio - wyszeptałam tylko, a cisza nastąpiła w pokoju natychmiastowo. Ledwo usłyszałam jeszcze wątłe ,,dobranoc" przerywane szlochem.
- To możemy iść?
- Tak, oczywiście - odparłam, wycierając pojedynczą łzę z kącika oka.
- Wszystko w porządku? Widziałam to.
- Tak, w porządku. Po prostu zmieniła się nie do poznania.
- Może w ogóle jej nie znałaś? Nie jest twoją uczennicą zbyt długo. Mnie z kolei znasz wyśmienicie.
- Skończmy, proszę. Trzeba sprawdzić, jak radzą sobie uczniowie. Całe szczęście, że chłopakami mają zająć się Łukasz i Marek - odetchnęłam.
- Masz problemy z którymś z tych małolatów?
- No... Jeśli można to tak nazwać.
- Sprawdźmy te cholerne pokoje, bo chcę już sprawdzać ciebie. I to osobiście - wyszeptała wprost do mojego ucha, na co przeszły mnie przyjemne dreszcze.
W kilku pierwszysch pokojach było nadzwyczajnie spokojnie i czysto. Ale gdy dotarłyśmy do pokoju, w którym znajdowała się Antonina, o mało nie zemdlałam. Pokój ogarnięty był przez bałagan, a dziewczyny siedziały podłamane na swoich łóżkach. Dyskutowały na temat Antoniny, która zaginęła jakoś po kolacji. Podobno zostawiła im tylko klucz do pokoju i odłączyła się od paczki.
- Oliwia, jak myślisz, gdzie ona jest? - usłyszałam Ewę, a dziewczyny z pokoju obejrzały się na mnie.
- Już ja dobrze wiem, gdzie ona jest. Ewa, zostań z dziewczynami. Wszystko jest pod kontrolą. Przyprowadzę wam Antoninę za niecałe dwadzieścia minut - spojrzałam porozumiewawczo na kobietę.
Udałam się prosto do pokoju Wiktorii. Zdawałam sobie sprawę, że widok, który tam ujrzę, złamie mi serce, że będzie strasznie bolał. Ale wiedziałam też, że będę musiała jakoś z tym funkcjonować.
To nie ja zaczęłam cały ten cyrk - pomyślałam, krocząc dumnie przez korytarz.
Dotarłszy pod drzwi pokoju nastolatki, ale nie zapukałam. Wiedziałam, że były otwarte, toteż wparowałam do środka.
Specjalnie je dla mnie zostawiła.
Widok faktycznie mnie obruszył i dobrze wiedziałam, co zobaczę.
Poszukiwana dziewczyna spoczywała na ciele Wiktorii i zajmowała się jej szyją. Zacisnęłam zęby oraz podeszłam do zajętych sobą nastolatek.
- Antonino, rozumiem, że udzielił wam się sam fakt wycieczki i to odosobnienie, ale wszystko to jest nie na miejscu.
Wspomniana dziewczyna poderwała się, zakrywając półnagie ciało i zabierając ubrania.
- Nie wychodź, moja panno. Musimy porozmawiać. Wiktoria, to się tyczy również i ciebie.
- Ja mogę wyjaśnić... To nie tak, jak to wygląda...
- Daruj sobie, nasza wychowawczyni rozumie aż nadto, co się tutaj wydarzyło - wtrąciła się nagle Wiktoria, patrząc na mnie bez uczuć, z bijącym od niej chłodem.
- Spytam cię szczerze, Wiktoria: w co ty grasz? Nie sądzisz, że się zagalopowałaś w swoich czynach?
- W nic nie gram. Nie lubię gier. Są nudne, oklepane i przewidywalne.
- Przestań. Antonino, nie wymagam od ciebie żadnych wyjaśnień. Powiedz tylko, dlaczego nic nie wspomniałaś swoim koleżankom z pokoju?
- Ja nie wiem... Po prostu tak jakoś... Ale Wiktoria mnie do niczego nie zmuszała! Naprawdę! Proszę mi uwierzyć! - była bliska płaczu, a ja nadal zastanawiałam się, po co to wszystko, tej udręki, męczarni, tyle zachodu ze strony geniusza, by zająć mnie na cały wieczór.
- Ja naprawdę rozumiem, Antosiu. Wszystko jest w porządku - dziewczyna spojrzała na mnie zaskoczona, ubierając się w międzyczasie. - Pamiętasz, jak Robert już pierwszego dnia zaczął wyzywać Wiktorię? Przecież stanęłam w jej obronie. Rozumiem, że może pociągać cię inna dziewczyna...
- Idę zwymiotować - warknęła pod nosem Wiktoria.
- Co proszę? O nie, młoda damo! Musimy sobie poważnie porozmawiać. Antosiu, jeśli będziesz czegoś potrzebowała, wiesz, gdzie mnie znaleźć. Przekażesz pani Ewie, żeby kontynuowała sprawdzanie pokoi, po czym przyszła tu do nas? - uśmiechnęłam się promiennie, by nie czuła się niekomfortowo.
- Oczywiście i przepraszam za kłopot.
Dziewczyna wyszła, więc mogłam na spokojnie porozmawiać z meritum całej sprawy i powodem mojego przybycia. Nie, nie była nim Antonina. Wiedziałam od samego początku, iż Wiktoria sprawi kłopoty, ale nie wiedziałam, że zahaczą o tematy cielesności i stosunku seksualnego.
Podeszłam do siedzącej na łóżku nastolatki i ponownie chlasnęłam jej w twarz.
- A to było za co? - spytała niewzruszona.
- Ona ci nic nie zrobiła! Jak mogłaś posunąć się do tak podłego czynu?! Wykorzystać niedoświadczoną i zauroczoną tobą rówieśniczkę, by zwrócić moją uwagę!
- Perfect deduction.
- Przestań. Wiesz, dlaczego nie mogłabym z tobą być, poza tym, że jesteś moją uczennicą?
- Ale co? Niby czemu jestem zbyt dziecinna?! - zmarszczyła brwi, nie rozumiejąc, co próbuję jej przekazać.
- Nie unoś się tak! Zapędzasz się w tym, co robisz! Odsyłam cię z powrotem do Warszawy. Bezzwłocznie dzwonię do twojej mamy.
- Gadanie... - odparła markotnie niczym małe dziecko.
- I used to love you. I got over you, kid. You're the boring one here. Cut it out. It's worthless - wyszeptałam jej tylko na ucho i wyszłam zadzwonić do rodzicielki nastolatki.
- You will never get over me. You're my bloody teacher.
Mam dość tego, że zachowuje się jak niedojrzały gnojek. Dobrze wybrałam. Jestem zadowolona i dumna z siebie.###
Kochani, jestem obecnie w Niemczech i próbuję sobie jakoś radzić! Jesteście dumni, prawda? ❤
Co do opowiadania - czym jest powód takiego zachowania Wiktorii? I czy Oliwia faktycznie będzie szczęśliwa z Ewą?
Piszcie! :D
CZYTASZ
Victoria's Victory
Romance,,(...) - Why do men exist? - Zaczęła jeden z kawałów. - To reproduce? I guess... - No, because a dildo can't buy you a drink. - You're dead... - zaczęłam się śmiać, a Ewa wraz ze mną." ~ fragment rozdziału 29. Jestem młodą nauczycielką, uczę języka...