Rozdział XVIII

706 56 8
                                    

Weszłam do bloku i udałam się w kierunku swojego mieszkania. Niechętnie przekręciłam zamki w drzwiach. Po wejściu, odstawiłam plecak pod ścianę i rzuciłam się na łóżko.
I tak nie omówiłam z nią wszystkiego. Nie spytałam o najważniejsze: co będzie dalej z naszą relacją? Jeżeli Wiktoria nie jest dobrą aktorką, to cała szkoła zauważy zmianę w jej zachowaniu wobec mnie, moją osobę zaczną podejrzewać, co w konsekwencji prowadzi do wydalenia z ukochanej pracy i niemożności kontynuowania tegoż zawodu gdziekolwiek... Powinnam się odciąć od niej i trzymać tę dziewczynę na dystans, ale... Nie potrafię... - Rozmyślałam i ułożyłam się wygodnie na dwuosobowym łożu. - ,,Wychowawczyni i jej uczennica - czyli o lesbijskim, nielegalnym romansie w polskim liceum ogólnokształcącym" -
tak powinny brzmieć nagłówki lokalnych gazet... Właściwie, to mam pewien pomysł, ale na pewno jest kompletną klapą. Tfu! Nawet nie będę go jej proponować! Swatanie wychowanek, by móc ukryć relację z jedną z nich to idiotyczny pomysł...
Zamknęłam oczy i oddałam się ciszy, leżąc w ogarniającym kawalerkę mroku. Poczułam wibrację telefonu w prawej kieszeni spodni, więc niechętnie wstałam i zapaliłam światło. Mój narząd wzroku został tym samym zaskoczony nagłą zmianą w otoczeniu, toteż przez chwilę miałam mroczki. Poczłapałam jeszcze do plecaka, by przenieść go w okolice biurka, przy którym pracuję. Kolejna wibracja lekko mnie zirytowała.
- Dobra, wiem, że się zaraz rozładujesz! Moment! - Wrzasnęłam wyciągając niechętnie urządzenie. - Oż ty w życiu...
Spojrzałam na odblokowany już ekran. To, co ujrzałam, spowodowało, że stałam w lekkim szoku pośrodku pokoju. Otworzył się nowy dymek konwersacji Messengera [Używam nie tylko do komunikacji na fb, ale jako aplikację do wysyłania smsów. ~~ dopisek autorki], a napis ,,Numer zastrzeżony" nie dodał mi otuchy.
- Zdecyduj się, co z naszym dealem. Nie mam zamiaru długo czekać. - Przeczytałam zawartość na głos, po czym na mojej twarzy pojawił się grymas zniesmaczenia przez, jak mniemam, perfidnie dodany uśmieszek na końcu - ;).
Postanowiłam nie odpisywać. Popatrzyłam uważniej, a obok dymku zastrzeżonego numeru znajdował się inny - Fakt, były dwie wibracje. Klikając dymek czatu, ukazała mi się konwersacja i sprawdziłam nadawcę - Wiktoria. Trochę odetchnęłam z ulgą, ale pełna podziwu, gdyż nie podawałam wcześniej mojego prywatnego numeru telefonu, czytałam treść smsa:

Pani Oliwio, proszę nie przejmować się wiadomością od mojej rodzicielki i odpisać, iż zgadza się Pani na zawarty układ. Jeżeli ma pani do mnie pytania - jutro podam Pani odpowiedzi. Życzę miłej nocy.
Pani wychowanka, Oliwia

Dziwnie to wygląda, szczerze powiedziawszy. Nie rozumiem, dlaczego w taki sposób do mnie napisała. Widziałyśmy się jeszcze przed chwilą. Dość podejrzane, ale zapewne Wiktoria ma w tym jakiś cel. Jutro się wyjaśni, a teraz odpiszę twierdząco do mamy dziewczyny.
Po wysłaniu krótkiego tekstu, dostałam tylko ,,Gratuluję podjęcia właściwej decyzji. Szczegóły prześlę ci na maila. Za niedługo się usłyszymy. Dobranoc. ;)" w odpowiedzi, co lekko mnie zaniepokoiło. Postanowiłam przygotować się na dzień następny. Spojrzałam na plan i się uśmiechnęłam - na pierwszej lekcji widniał język angielski z dziewczynami. Następnie, na piątej lekcji, miałam język polski całą klasą.
Nie wiem, jak Wiktoria będzie się zachowywać. Powinnam do niej zadzwonić w tej sprawie... Jednakże nic nie wspomniała w wiadomości, bym tak postąpiła. Może ma jakiś plan? Nie uważam jej za geniusza, ale trzeba przyznać, że jest wybitnie uzdolniona. Wiedziała, jaką tematykę obejmował mój sen, prawie odgadywała moje myśli, zna moją ulubioną potrawę i numer telefonu, chociaż nie podawałam jej żadnej informacji w tych tematach. - Rozmyślałam tak podczas szykowania się do snu.
Materiały potrzebne na dzień jutrzejszy wpakowałam uprzednio do plecaka. Udałam się więc do łazienki, odświeżyłam, a po przeczesaniu długich blond włosów, zrzuciłam z siebie odzież. Założyłam luźny, męski T-shirt i bokserki do spania, a następnie podeszłam do lustra i patrzyłam na niedoskonałości skóry mojej twarzy. Westchnęłam zniesmaczona, a wyszedłszy z łazienki, udałam się do pokoju.
Leżąc w łóżku przy zgaszonych światłach, zaczęłam się wyłączać i nie myśleć o niczym. Przynajmniej się starałam. Przypomniała mi się wtedy sylwetka Wiktorii; jej zgrabne dłonie niewiele mniejsze od moich, których dotyk w okolicach mojej talii był tak kojący i zmysłowy. Drobne pocałunki składane przez dziewczynę także dały mi się we znaki. Wtuliłam się w poduszkę i z takimi myślami oraz uśmiechem na twarzy, zaczęłam powoli zasypiać.

~ Night skip ~

Obudziłam się po całkiem przyjemnym śnie, którego jednak nie mogłam sobie przypomnieć. Wzruszyłam tylko ramionami i udałam się do łazienki. Odświeżyłam się, rozczesałam włosy, po czym przebrałam się, jak zwykle, w męskie ciuchy - koszulkę z ekscentrycznym nadrukiem, błękitną koszulę, a na to bordowo-fioletową bluzę z kapturem. Całość zwieńczyły czarne, luźne spodnie. Wspomnę tylko, że bieliznę oczywiście ubrałam, ale jej opis pominę (chyba wiadomo, że nie ma takiej potrzeby). Następnie, weszłam do kuchni i pochwyciłam cztery tubki musu jabłkowego oraz butelkę wody niegazowanej ,,Żywiec zdrój" z Elsą na etykiecie.
Teraz śniadanko, a trzy pozostałe wsadzę do plecaka razem z wodą. - Myśląc to, udałam się do pokoju i tak też zrobiłam.
Spojrzałam na zegarek - widniało czterdzieści minut po szóstej. Powoli zaczęłam kierować się do wyjścia.
Jak dobrze, że makijaż nie jest mi potrzebny i znośnie wyglądam bez jakiejkolwiek tapety. Uważam, że w moim przypadku nie jest konieczne używanie kosmetyków, by ,,wypindrzyć" sobie twarz. - Przyjrzałam się dokładniej swojemu odbiciu i zamarłam.
Na mojej szyi widniała lekko różowa plamka, o której istnieniu przypomniałam sobie dopiero teraz. Westchnęłam cicho na myśl o winowajcy i mimowolnie moja twarz pokryła się czerwienią.
To teraz w podróż do ukochanej pracy. - Uśmiechnęłam się pod nosem, odganiając od siebie wspomnienia z wczoraj oraz dzierżąc dzielnie tubkę musu jabłkowego, po czym wyszłam z mieszkania, zamykając drzwi za sobą.
Udałam się na przystanek autobusowy i wsiadłam do pojazdu o odpowiającej mi trasie ukrytej pod jego numerem.
Jedziem z tym śledziem. - Pomyślałam, gdy autobus ruszył.

###
Zacznijmy od tego, że dobija mnje brak komentarzy. Naprawdę. To nic ofensywnego ani osobistego, po prostu nie mam pewności, czy czegokolwiek spodziewacie się w dwudziestym rozdziale. No cóż, książka jest oczywiście konyntynuowana, ale poprowadzę ją wyłącznie na własną rękę.
Najprawdopodobniej w następnych rozdziałach nie pojawi się żadna informacja po rozdziale.
Miłej lektury!

Victoria's VictoryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz