Rozdział XLI

418 35 0
                                    

Muzyka rozbrzmiewała w ledwo oświetlonym pomieszczeniu. Lampa bijąca po oczach światłem ultrafioletowym dawała niewielkie poczucie miejsca i widok. Podrygująca na parkiecie młodzież zdawała się beztrosko bawić, nawet obecnej części grona pedagogicznego się udzieliło - Marek z Łukaszem żartowali, stojąc gdzieś w kącie. Tamtejsza chwila chyba najbardziej zapadła mi w pamięci - po prostu wejście.
Przyznać jednak muszę, że ma to swój urok i atmosferę. Trochę jak za starych, dobrych czasów - uśmiechnęłam się pod nosem.
- Idę podpierać ścianę.
Wstrzymałam się przed jakimkolwiek ruchem, a następnie zwróciłam do Ewy:
- Nie zezwalam; po takiej odstawce, w białej kiecce, bijącej bielą przez jedyne światło i to ultrafioletowe? Excuse you, my dear.
- Nah. Not goin'.
Już po chwili poczułam, jak ktoś delikatnie mnie szturcha, by rozpocząć rozmowę.
- Pani nie tańczy? - zaczął Robert.
- Ja tańczę, oczywiście. Ale... Pomożesz pani Ewie? Ona jakoś nie umie się przemóc... Może i ty przestaniesz jej nienawidzić.
- Ale to ona-...
Mrugnęłam tylko do chłopaka, a stojące za nim Antonina i Marysia zaśmiały się cicho, znając jego naturę (wobec mnie). Spojrzałam ponownie i mimo takiej niechęci z obu stron, Robert oraz Ewa, ale także kilkoro uczennic czy uczniów, podrygiwali na miarę możliwości. Zostałam również wzrokowo i niemo zmuszona do tańca, aż po jakimś czasie cała klasa, integrując się także z Ewą, utworzyła dość spore koło wraz z inną klasą pierwszą. Dało się usłyszeć melodię do tańca zwanego belgijką, do którego nawet mnie zaciągnięto - nie przez nikogo innego, jak Roberta.
Po kilku turach porządnie się zmęczyłam, toteż stanęłam obok, podpierając ścianę oraz obserwując radosnych nastolatków. Siorbiąc ciepłą herbatę, poczułam muśnięcie na biodrze i w okolicy uda. Ciepły oddech na mojej szyi sprowokował mnie do odwrócenia głowy od przyjemnego patrzenia na harce młodzieży. Poskutkowało to omal niewypuszczeniem szklanki z napojem. Nadawcą zaczepek...
- Co ty tu robisz? - zapytałam po cichym i przwitalnym pocałunku od Wiktorii.
- A tak... Chciałam się z klasą pożegnać. W końcu... No tak, to było tylko kilka tygodni.
- You bastard... - palnęłam zaskoczona.
- Pięknie wyglądasz.
- Pzesada.
- Wiesz, że nie - spokojny szept tuż przy moim uchu, zwieńczony delikatnym całusem na szyi.
- Idź się pożegnać, a nie zawracasz sobie mną głowę - parsknęłam.
- Chciałabyś, chodź tańczyć. Just this once, like once in a lifetime opportunity.
Wypowiedziawszy to, podeszła do biurka, gdzie jeden z chłopaków serwował muzykę. Szybko wyszeptała mu coś na ucho - zapewne tytuł utworu - oraz wróciła do mnie. Rzuciłam wzrokiem na jej strój - elegancki, biały garnitur z piękną, tęczową muszką pod szyją.
- Ale stroić się aż tak to nie musiałaś.
- Czyżby, my homebody?
- Yours faithfully, homebody.
- Bedbody.
- You bet.
Po chwili przestała grać muzyka i chłopak zza biurka powiedział do mikrofonu:
- To miało być zachowane na później, ale ktoś już teraz zaczął mikrofonową pocztę anonimową. Oto piosenka z dedykacją - mniej-więcej cytując: Bo tak się przy tobie czuję. Tajemnicze i ciekawe, a adresat na pewno wie, o co chodzi. A teraz When we're high Laury Pergolizzi znanej również jako LP. Tańczymy!
Muzyka rozbrzmiała w sali, niektórzy przyklaskali na tę dedykację i ponownie poczęli poruszać się w rytm. Stałam i nie mogłam uwierzyć w taki obrót wydarzeń.
Zwykła dyskoteka, moja ulubiona piosenka, moja ulubiona osoba i ja jako meritum tego - brzmi w cholerę egoistycznie...
- You blow my mind, darling - usłyszałam ściszony głos dziewczyny przy moim uchu.
Już po chwili kołysałyśmy się wesoło wraz z resztą ferajny. Wspólnie z Wiktorią śpiewałyśmy tekst piosenki i chociaż niewiele osób tak naprawdę znało samą LP, to chętnie próbowali swych sił w nuceniu.
To miały być jedynie około dwie godziny bacznej obserwacji uczniów. Nigdy więcej nie pomyślę tak o szkolnej dyskotece! Nigdy!

###

Jestem z powrotem w swoim żywiole. Napisałam ostatnio sporo (jakoś wczoraj mi się zebrało), jednakże jak zawsze udostępniam na ostatnią chwilę. :P
Chociaż mimo wakacji, chyba dopiero od sierpnia wracam z dwoma rozdziałami tygodniowo.
Well, don't blame the author. :D
Już niedługo ponownie coś napiszę i wrzucę! ❤😎

Victoria's VictoryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz