Podeszłam do drzwi i je otworzyłam, a stając w progu, zaprosiłam dziewczyny na lekcję. Witały mnie, na co uśmiechałam się przyjaźnie, odpowiadając tym samym. Spojrzałam jeszcze na korytarz, by upewnić się, czy nie ma tam Roberta lub, co gorsza, Kamila. Nie ujrzawszy nikogo, odetchnęłam z ulgą. Uczennice zajęły miejsca, więc i ja rozpoczęłam lekcję.
- Good morning, class.
- Good morning.
- Today, we will talk about the basic stuff, which is the most known tense - Past Simple. If we finish this topic, we will end with self-presenting from yesterday. So, who wants to describe this tense? Maybe Antonina? - Spojrzałam na wspomnianą dziewczynę.
Od razu na jej twarzy ukazał się rumieniec i lekkie zdenerwowanie.
Widać, kto nie nadaje się do odpowiedzi ustnych - pomyślałam.
- Umm... We use it for normal things, which we do daily...
- Not exactly, could you explain?
- It is to show the...
- Activities... - Usłyszałam szept Wiktorii, na co zgromiłam ją wzrokiem.
Odparła na to zadziornym uśmiechem i tajemniczym błyskiem w oczach.
- ...the activities, that are happening now.
- You messed it a bit with Present Continuous, so, please, focus on the topic... And stop drawing, could you? - Delikatnie skarciłam dziewczynę, gdyż nie uważała już na poprzedniej lekcji i bazgrała coś na kartce.
Usiadła, mając czerwone plamy na policzkach.
Naprawdę? Co jest stresującego w zwykłym zapytaniu z podstawowego czasu? A błędna odpowiedź mnie akurat nie zdziwiła, bo czego mogłabym się spodziewać po rozmarzonej artystycznej duszy?
- We use Present Simple Tense, mostly when while talking about our habits. We have words, which are specially made to express presence. Examples: never, hardly ever, sometimes, often, always; every day, month, Saturday. - Pisałam zwroty pod tematem, a grupa - do zeszytów. - Now, about how we make the sentences. Does anyone want to explain? - Spytałam, a rękę podniosła tylko Wiktoria. - Someone else? For example, you. Emilia, aren't you?
- Yeah, I am.
- Okay, explain how we make the sentences, please.
- Fine... In the third person, I mean he/she/it, we add -s at the end of the verb. Every other one is as the same as the infinitive form.
- Correct, thank you. Now, girls, open your student's book on the page five. Is there anyone, who hasn't bought this book yet? - Rozejrzałam się po sali, a kilka dziewcząt podniosło ręce. - Okay, it's fine, but buy it as fast as it's possible. I'll give you two weeks for that. Please, share books with each other. Okay, continuing, let's do excercise number two, three and four. And type down, that the homework is from the workbook - whole page three. If you finish, then give me a sign by putting your hand up.
Zadałam dziewczynom tę nieskomplikowaną pracę na lekcji, a już po kilku minutach dłoń Wiktorii uniosła się do góry.
- Okay, if anyone's done, check your work. After that, give me a sign. - Spojrzałam wymownie na dziewczynę, na co westchnęła i zaczęła ponownie przypatrywać się zadaniom.
Nerwowo obracała piórem w ręce, ale nie zmieniła ani nie poprawiła żadnej z wcześniej zapisanych odpowiedzi. Teraz to ona na mnie spojrzała - ponownie z tym intrygującym błyskiem w oczach.
- Okay, girls, you have got two more minutes, if we want to continue the self-presentations.
- Nie... - Odparła spora część osób siedzących w sali.
- English, please!
- No...
- Okay, that's better. - Powiedziałam wesoło, a kilka z ucznnic się zaśmiało.
W sali rozbrzmiał dzwonek i rozpoczęła się przerwa.
- Wiktoria, zostań na przerwie, proszę.
- Tak jest.
- Czego ona znowu od ciebie chce, co Wiki? -Usłyszałam szept Antoniny wprost do ucha domniemanej dziewczyny.
- Nie wiem, może chodzi o konkurs.
- Okej, to widzimy się potem.
- No, to pa.
- Co tak wystrzeliłaś z tym zadaniem, moja droga? - Zapytałam zalotnie, gdy zostałyśmy już same.
- Nie lubię książek ,,Oxford". Zadania są jakieś pogmatwane i niejednoznaczne.
- Trudno dać to jako argument, że są zbyt łatwe.
- Widzi pani, na tym polega paradoks tych podręczników. - Zbliżyła głowę i wyszeptała, a jej oddech wyraźnie czułam na własnej skórze.
- Oczywiście.
Siedziałam wygodnie na krześle, a dziewczyna się nade mną schylała. Jej dłoń zaczęła powoli sunąć po moim udzie, a usta przywarły do moich.
Jak przyjemnie... - Aż przymknęłam oczy i oddałam się ogarniającemu mnie uczuciu.
- Jesteśmy w szkole, musisz się powstrzymać.
- I to jest najgorsze. - Niechętnie się odsunęła.
Moja ręka spoczęła na jej biodrze i delikatnie drażniłam okolice jej kości miednicy, które bardzo charakterystycznie wystawały. W drugą - pochwyciłam jej dłoń, by zostawić tam lekkie zaróżowienie. Wiktoria poczuła, że ledwo wyczuwalnie zassałam jej skórę. Następnie spojrzałam na nią rozbawiona, a zabójczy wzrok z zadziornym uśmieszkiem świdrował mnie na wylot.
- To był błąd. - Znowu wyszeptała do mego ucha.
Po chwili poczułam wilgoć na swojej szyi oraz ogarniające mój organizm ciepło. Dotarło do mnie, że ,,zemstą" ze strony Wiktorii było pozostawienie drugiej malinki.
- Naprawdę?! Nie mogłaś się powstrzymać?! Przecież ktoś się znowu przyczepi! - Odparłam cicho, acz z gniewem w głosie.
- Oops, don't mind that. It happened accidentaly! My apologies. - Dziewczyna się wyprostowała, spojrzała na mnie i wystawiła język. - See you around, miss!
Wychodząc, ruchem ust wypowiedziała ,,I fancy you as fuck" i puściła do mnie oczko.
- So goes to you, catch you later... - Odparłam szeptem.
Reszta dnia minęła mi całkiem spokojnie. Na języku polskim omówiłam już zarys podziału na rodzaje i gatunki literackie. Zasugerowałam także, by klasa niespiesznie szykowała się na sprawdzian ustny, podczas którego nadmienię o tym temacie. Większość zajęczała, a ja rzuciłam spojrzenie na Antoninę. Była lekko zdenerwowana moją decyzją. Właściwie, to trudno, by się komukolwiek dziwić.
Na sam koniec lekcji wspomniałam, że niewykluczone, iż plan zajęć ulegnie zmianie. Ciągle coś w nim dopracowują i nie mogą ustalić finalnej wersji. - Założę się, że również na półrocze wprowadzą jakieś zmiany.
Ostatnią, szóstą godziną lekcyjną, był dla mnie angielski z licealną drugą ,,G". Zaczęliśmy, jak to zawsze na początek roku, od powtórzenia podstawowych informacji.
Zajęcia dobiegły końca. Umówiłam się z Wiktorią, by poczekała na mnie gdzieś na tyłach szkoły. Musiałam się udać jeszcze do pokoju nauczycielskiego, gdzie spotkałam Sabrinę.
- Widziałaś może Kamila? - Zaczęłam z lekkim rozbawieniem.
- Nie, skądże. Cały dzień go nie ma. A co? Podoba ci się?
- No błagam cię... I weź nie ruszaj tak brwiami, to dziecinne.
- Uuu... Poważna nauczycielka się znalazła. - Parsknęła śmiechem. - Ale tak serio, kręcisz z nim?
- Przecież ja niehetero, zwariowałaś?!
- Dobrze, nie unoś się tym szeptem!
- Ja się śpieszę, widzimy się jutro!
- No pa!
Wyszłam z pomieszczenia i udałam się na tyły szkoły.
CZYTASZ
Victoria's Victory
Dragoste,,(...) - Why do men exist? - Zaczęła jeden z kawałów. - To reproduce? I guess... - No, because a dildo can't buy you a drink. - You're dead... - zaczęłam się śmiać, a Ewa wraz ze mną." ~ fragment rozdziału 29. Jestem młodą nauczycielką, uczę języka...