Rozdział XXXIX

368 37 3
                                    

Odpoczywałam. Cały dzień leżałam w łóżku. Czesem tylko ociężale zwlekłam się z niego, by udać się do toalety. Niespodziewana wizyta dziewczyny podniosła mnie nieco na duchu. Mimo że będzie ciężko z tym wszystkim, wierzę, iż obydwie damy radę.
Nagle otrzymałam wiadomość. I to właśnie od Wiktorii:
,,Wiem, że za jakąś chwilę wparuje do twojego pokoju Ewa, więc będę się streszczać - nie martw się o twój stan zdrowia, bo za kilka godzin ci przejdzie; jeśli chodzi o mnie, to wyląduję w szkole z internatem, ale bez telefonu (zawsze to jakiś detoks), toteż kontakt między nami trochę zaniknie, ale nie martw się, wszystko będzie dobrze. Usuń tę wiadomość zaraz po przeczytaniu - to tak na wszelki wypadek. Kocham Cię."
Te słowa naprawdę mi pomogły, ale zastanawiałam się chwilę, czy faktycznie usuwać wiadomość.
Nie wiem, czy Ewa byłaby zdolna jakimś trafem dostać się do moich prywatnych rzeczy.
Ostatecznie skasowałam ją tak, jak nakazała Wiktoria. Już po chwili drzwi otworzyły się spokojnie, a zza nich wychyliła się anglistka.
- Jak tam? Lepiej, gorzej?
- Znośnie - westchnęłam, szepcząc.
- Przepraszam za to wszystko. Poniosło mnie...
- Nas poniosło - poprawiłam kobietę, odwracając wzrok.
- Niech będzie, ale to ty jesteś osłabiona. Za niedługo kolacja, chciałabyś trochę herbaty? Zapewne jesteś wygłodniała! Zapomniałam ci cokolwiek dać dzisiaj rano!
- Luz, zwykła kajzerka mi wystarczy, a co do herbaty - to z cytryną i cukrem poproszę.
- Nie wysilaj się tak. Nie powinnaś.
Zaczęłam się cicho śmiać, wspominając wyczyny dnia poprzedniego.
- No co?
- Nic, to wczoraj.
- Fakt, zachowałam... - spojrzałam na nią krzywo. - Zachowałyśmy się niedojrzale. Ale jestem zaskoczona jak słabe masz ciało. Nigdy nie było tak do tej pory.
- Mówisz to, jakbyśmy często uprawiały ze sobą seks.
- A nie jest tak?
- Nie, tak nie jest. Nawet nie jesteśmy razem - przyznałam szczerze.
- A może byś chciała? Zawsze to jakaś stabilność, bycie razem, ups and downs, cuddling, holding hands...
- Enough... I admit it was fun. But I am done about you and us. Whatever it was, it was great...
- Przestań się nadwyrężać.
- But whatever we are, let's break up. I am not allowed to continue.
- Shut up. I'll go and make you some tea.
- No, you shut up - spojrzałam poważnie na kobietę. - I can't stand this anymore. We're getting divided and go seprate ways. Not together, did you get it?
- Yes, I'll bring you some tea.
Usłyszałam tylko cichy trzask drzwiami i kobiety nie było już w pomieszczeniu.
Poczekam, będę cierpliwa, wytrzymam. Wszystko się jakoś ułoży.
Moje ciało nie wytrzymało i usnęłam zmęczona kolejnym dniem obfitującym w różne wydarzenia z perspektywy bycia osłabionym.
Dopiero rano, po przebudzeniu, poczułam się lepiej na tyle, by zejść na śniadanie. Chociaż nie znam się z moją klasą zbyt długo, spora jej część była zainteresowana i zmartwiona moją nagłą nieobecnością. Robert, Antonina, Paulina, Julia oraz Patryk - a i tak to zaledwie część tej cudownej zgrai. Dziewczyny mnie przytulały, a chłopcy, żartując i opowiadając mi zdarzenia czy wygłupy minionego dnia, sprawili mi ogromną radość. Nie myślałam nawet już o tych feralnych dwóch poprzednich dobach. Nie przejmowałam się także tym, że Ewa zdecydowanie była na mnie obrażona.
Aren't these the mentioned 'ups & downs'? Well, I already got over it.

###

No witam. Ktoś się stęsknił?
Nie było mnie ogółem na Wattpadzie sporo czasu, ale postanowiłam wrócić. Czuję, że mam siłę na to wszystko i trzeba ruszyć. To tylko wakacje - w weekend kolejny rozdział, moi drodzy! :D

Victoria's VictoryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz