Rozdział XIII

816 67 4
                                    

Zgarnęłam dokumenty do teczki i włożyłam do plecaka. Pochwyciłam kurtkę, odwiesiłam klucz od mojej sali, a wziąwszy plecak w dłoń, wyszłam z pokoju nauczycielskiego. Wychodząc, pożegnałam się z paniami woźnymi promiennym uśmiechem.
- Nie zajęło ci to dużo czasu. - Zagaiła wesoło nastolatka.
- I tak nie wiesz o mnie całej masy informacji.
- Niewykluczone, iż masz rację... - Zatrzymała swoją wypowiedź.
- Aczkolwiek?
- ...aczkolwiek wiem o tobie zdecydowanie więcej, niż ci się wydaje. Tematyka jest niewiarygodnie zróżnicowana. Aż sama jestem zaskoczona.
- Zmieniając temat, moja ty uczennico, gdzie się wybieramy? - Zapytałam zaintrygowana.
- Niedaleko stąd jest kawiarnia. Mają tam pyszne bloki czekoladowe, co o tym sądzisz?
- Słodycz czekolady - niech będzie. - Odparłam.
Dziewczyna zarumieniła się delikatnie i odwróciła wzrok.
Nie do końca rozumiem, dlaczego jej organizm tak zareagował. Przeuroczo wygląda z zaróżowionym policzkami. Szkoda tylko, że nie patrzy w moją stronę. - Zamyśliłam się na chwilę, co nie uległo uwadze Wiktorii.
- Coś nie tak? - Zapytała nastolatka po tej chwili wypełnionej ciszą.
- Nie, skądże. Wszystko w porządku. Tak się tylko zastanawiałam...
- Nad czym?
- Popatrz na to wszystko, co się wydarzyło. Sporo tego, jak na ledwie dwa dni znajomości... Do grobu mnie wpędzisz. - Zachichotałam.
- Trzeba przyznać, los nam nie oszczędzał w ciągu tych niecałych dwóch dób.
- Wiktoria... - Zaczęłam, zatrzymując się.
- A pytałam się, czy jest dobrze, to najlepiej udać, że spoko. - Prychnęła nastolatka z irytacją, idąc dalej.
Zauważyła, że nie szłam obok niej i zniknęłam gdzieś z tyłu. Odwróciła się i wykonała kilka kroków w moją stronę, po czym mnie przytuliła. Moja głowa znowu spoczęła na jej ramieniu. Nie miałam nawet siły objąć talii młodzianki; stałam tak z opuszczonymi wzdłuż ciała rękoma. Wychowanka objęła moją twarz w dłonie, na co zamknęłam oczy i oddałam się całkowicie poczuciu bezpieczeństwa. Przez chwilę zastanawiałam się, jak mogą to widzieć inni. Co prawda, wokół nie było jakichś tłumów, a nikt nawet nie popatrzył się na nas krzywo.
- Już lepiej? - Zapytała dziewczyna.
- Ummm... Tak, dziękuję. - Odparłam cicho.
- Wiesz, chyba jednak odpuścimy sobie tę słodycz, wyglądasz na potwornie zmęczoną.
Największą słodyczą tutaj jesteś ty.
- Tak, nie da się ukryć.
- Daleko stąd do twojego domu? Nie chcę, żebyś padła mi w autobusie. - Na te słowa dziewczyna odsunęła się powoli.
- Kawałek, trzeba przebyć tę drogę autobusem.
- To dzwonię po taksówkę. - Odparła nastolatka.
- Nie ma mowy! To ja jestem pełnoletnia i, tak właściwie, to ja za ciebie odpowiadam. Nie zezwalam na taki manewr.
Wiktoria tylko wystawiła mi język i przyłożyła telefon do ucha. Po kilku minutach rozmowy, dziewczyna się rozłączyła, oznajmiając mi, iż zgłoszenie zostało przyjęte.
- Jestem ci bardzo wdzięczna. Nawet nie wiem, kiedy będę w stanie się zrewanżować. Nie będę tego oczywiście robić w postaci ocen cząstkowych, czy z zachowania. - Uśmiechnęłam się zawadiacko.
Atmosfera zmieniła się z lekko duszącej, na wygodną i luźną. W obecności mojej wychowanki było bardzo swobodnie.
- H-hej... Wikuś... Coś mi się w głowie kręci... Ich liebe dich, auf Wiedersehen...
Pociemniało mi w oczach i czułam, jak moje ciało bezwładnie opada na ziemię.

~ Time skip ~ Victoria's POV ~ Następne dwa rozdziały ~

Obudziłam się w niewielkim pokoju
Skąd ja to znam? Moment... - Zaczęłam uważnie przyglądać się pomieszczeniu. - Przypomniało mi się! Wygląda to, jak fragment mojego snu. Kojarzę te ściany, układ mebli...
Zorientowałam się, że nie tylko pod moim ciężarem ugina się materac. Na prawej stronie łóżka siedziała Wiktoria. Wygodnie usadowiona, chciała położyć się na plecach. Spostrzegła jednak, że nie mam już zamkniętych oczu.
- Co tu...
- Ciii, odpoczywaj. Powiedz tylko, jak się czujesz? - Przerwała mi nastolatka, kładąc palec wskazujący na moich wargach.
- Trudno stwierdzić... Znajduję się w pomieszczeniu, które mi się dzisiaj przyśniło, dziwne uczucie. - Uśmiechnęłam się delikatnie.
- Jesteś może głodna, Oliś?
- Oliś? - Zapytałam pozytywnie zaskoczona.
- Skoro ja jestem Wikuś, to ty musisz być Oliś.
- Jesteś urocza... - Wypaliłam bez zastanowienia.
Jestem beznadziejna - pierwszy poważny dzień pracy, a zostałam zjechana przez mojego ucznia, który jest homofobem; w międzyczasie podrywał mnie Kamil, gdzie pod koniec dnia chciał dokonać gwałtu; Wiktoria nie ustępuje mi na krok, co zaczęło mi się podobać, tak jak i sama dziewczyna; finalnie, zemdlałam i, znowu, moją ,,wybawicielką" okazała się wcześniej wspomniana młodzianka. Zaprosiła mnie na coś w rodzaju randki, ale nie pozwoliło nam na takie wyjście moje samopoczucie - omdlenie. Może i myślę przytomnie, ale mój organizm robi, co chce! Ja w to nie wierzę! To pewnie tylko kolejny sen! (Chociaż mam nadzieję, że nie.)
- Tak, tak, wiem. Przez sen mówiłaś ,,Wikuś, aleś ty urocza" i tuliłaś się do mojej poduszki. - Odparła z rozbawieniem i otarła łzę ze śmiechu. - Pięknie to wyglądało, moja ty ponętna nauczycielko.
Przyjęłam pozycję siedzącą. Gdy dotarł do mnie sens słów uczennicy, poczułam, jak krew napływa mi do naczyń na skórze policzków.
- Ktoś tu się rumieni! - Nastolatka uśmiechnęła się i położyła swoją głowę na moich udach przykrytych kołdrą. - Nie wiedziałam, że dorosłe kobiety, w twoim wieku, mogą być takie milusie.
- Kochana, starczy tych zalotów. Wiem o swoim pięknie i genialności, ale skończmy już z tym. - Powiedziałam zadziornie.
- No dobrze już, dobrze. - Zaśmiała się.
Ciekawi mnie, czy strój mam taki, jak we śnie... - Na tę myśl, zajrzałam pod kołdrę.
- Wiktoria, gdzie moje ubrania?! Mam tylko bieliznę na sobie!
- No wiesz co? Jak możesz!
- O co chodzi? - Rzuciłam jej pytające spojrzenie.
- Jakby to ubrać w słowa...?
- Słucham, możesz mi to wyjaśnić?
- Nie mogłam się oprzeć... ,,Za bardzo mnie intrygujesz" - zacytowała moje słowa.
Głowa dziewczyny cały czas spoczywała na moich udach. Nachyliłam się powoli nad jej twarzą i poczułam oddech młodzianki. Podniósłszy się, zetknęła ze sobą nasze wargi.
Ten dotyk... Znam go... Obudziła mnie dziś takim pocałunkiem.
- Wiedziałam!
- Moja pani geniusz... - Wiktoria przygryzła dolną wargę. - Przyznaj się, co ci się śniło podczas dzisiejszej przerwy?
- Możesz przestać szpiegować moje myśli i wyobrażenia? Nie dajesz mi pełnej swobody.
- Pochwal się wreszcie! Ileż można czekać?
Wiktoria ułożyła się na moim ciele, głową na dekolcie. Patrzyłam na nastolatkę - przyodziana była w biały, męski T-shirt i figi, które delikatnie opinały się na jej zgrabnych pośladkach.
- Schrupałabym cię, wiesz? - Szepnęłam uwodzicielsko do ucha wychowanki.
- Tak w zamian za brak tej ,,czekoladowej słodyczy", hmm? - Mruknęła cały czas wtulona w moje przykryte kołdrą ciało.
Nagle, w pokoju rozbrzmiała wibracja mojego telefonu, która przerwała nam romantyczne igraszki.

Victoria's VictoryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz