Rozdział XLII

327 33 9
                                    

Po chwili znowu dało się słyszeć głos ,,chłopaka od poczty i muzyki". Kolejna tajemnicza dedykacja dolała trochę oliwy do ognia i w sali rozbrzmiała wesoła piosenka Twenty One Pilots - konkretnie Tear In My Heart. Ponownie uśmiechnęłyśmy się do siebie z Wiktorią. Pierwsze dźwięki od razu ruszyły młodzież w podrygi, ale tym razem nie byłyśmy nielicznymi, którzy znali tekst. Nawet Ewa, mimo kompanii Roberta, zdawała się śpiewać z zaskakującą chęcią.
Aż nie wierzę, że tak mogłaby wyglądać impreza szkolna. I to na wycieczce integracyjnej.
Kolejne piosenki były dość znane wśród młodzieży - również ja rozpoznałam tam kilku twórców - figurowali ns przykład Shawn Mendes, Sam Smith, Sia, Troye Sivan czy Justin Bieber. Nie jestem wielbicielką powyższych artystów, jednakże jakieś pojęcie mam.
- Jak tam? Lepiej? - usłyszałam głos Wiktorii przy akompaniamencie Sorry Justina Biebera.
- Wspaniale. Przepraszam, że nie mam tak cudownego stroju jak ty. Ja nic nie wiedziałam, a mogłabym się jakoś przygotować.
- Ja to się stroję, ale nie bez powodu. Zatańczymy, śpiewając?
- Z tobą zawsze.
Wmieszałyśmy się w podrygujące ciało uczniowskie i nikt nawet nie zauważył naszej bliskości. Około sześćdziesięciu osób w niewielkiej salce robi swoje, zbliża ludzi. Wiedziałam, że tego po ostatnich, trudnych dla mnie dniach potrzebowałam.
- I love you.
- I love you, too.
Słodkie szepty zwieńczył przytulas i delikatny pocałunek ze strony Wiktorii.
- You needed this, didn't you? - zagaiłam.
- Better, I needed you. Stop blushing.
- No one's going to see, though... It's too dark.
- Right, but I can see it. It makes me blush.
- Cut it out...
- Hush now... Let me kiss you.
-  On my way to toilet - odparłam.
- Cool.
Ruszyłyśmy do łazienki, spotykając po drodze dwóch chłopaków z mojej klasy.
- Cóż, nic nie poradzimy.
- Na szczęście mamy siebie - rzucił w rozmowie jeden z nich.
- Weź, bo jeszcze ktoś się dowie.
- Trochę za bardzo się spinasz o nasz związek.
Spojrzałam na Wiktorię, rozpoznawszy po głosach Juliana i Wiktora.
- Dostanę buzi?
- Byłbym bez serca, gdybyś nie dostał.
Po chwili chłopcy dostrzegli obecność moją i rówieśniczki. Jak poparzeni odskoczyli od siebie, rumieniąc się z zakłopotania.
- My nie ten... Wie pani...
- Julek, Wiktor, może to nie najlepsza pora... - zaczęłam poważnie, drocząc się. - Ale macie moje wsparcie.
Spojrzeli po sobie, a następnie na mnie, a ja zaśmiałam się cicho.
- Słucham?
- Bawcie się dobrze - uśmiechnęłam się promiennie.
Wiktoria szła tuż za mną i widziałam kątem oka, jak wskazuje im jeszcze na swoją tęczową muszkę, by zrozumieli przekaz. Udałyśmy się razem do toalety.
Przecież kobiety tak mają; chodzą grupowo do toalety - przemknęło mi przez myśl i mimowolnie na moją twarz wstąpiło rozbawienie. Poczułam dłoń nastolatki, która zaciągnęła mnie do jednej z kabin.
- To nieodpowiedzialne.
- Tak, jak twoje zachowanie ostanimi czasy - uśmiechnęła się zawadiacko.
- Wiesz, że-...
- Tak, zatem nie chcę teraz seksu. Wiem, w jak słabym stanie jesteś. Źle to zabrzmiało.
- Skróty myślowe.
- Tak, to czasem przekleństwo.
Usiadłam na desce klozetowej i przyciągnęłam dziewczynę do siebie. Spoczęła, zajmując miejsce na moich udach oraz kładąc dłonie na ramionach. Oplotłam ją rękoma w pasie oraz przytuliłam.
- Dawno tak nie było.
- Oj, nie tyle dawno, co... No wiesz.
- W każdym razie wiele się wydarzyło.
- To na pewno.
- Kiedy widzimy się następnym razem? - wspomniałam smutno.
Wiktoria złożyła delikatny pocałunek na moich ustach.
- Przestań się tak martwić.
- Ktoś musi.
- Ale na pewno nie ty.

###

Jestem. Jest i rozdział, a za chwilę wrzucę Wam kolejną część drugiej pracy - radzę sprawdzić, tam też się dużo dzieje. Do następnego! ❤

Victoria's VictoryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz