Rozdział XXXII

429 50 17
                                    

- Wiedziałaś, że to się tak może skończyć. Mimo to jej nie powstrzymałaś.
- Proszę po prostu po nią przyjechać. Najlepiej jutro rano - rozmawiałam z mamą Wiktorii.
- Żeby słyszała to, co dzisiaj wieczorem wydarzy się za ścianą obok, no nieźle.
- Proszę nic nie insynuować. Moje życie to moja sprawa. Ja nie mieszam się w sposób, jaki wychowuje pani córkę. Ja dyskretnie doradzam.
- A ja niedyskretnie pytam. I właściwie to gratuluję.
- Co to ma znaczyć?
- Utemperowałaś moją Wiktorię. Nikomu się to do tej pory nie udało.
Na te słowa aż mnie zatkało. Usłyszałam tylko dźwięk rozłączenia się, więc zablokowałam ekran telefonu i weszłam do pokoju nastolatki, gdzie czekała już na mnie Ewa. Wiktoria wpatrywała się bezlitośnie zimnym wzrokiem, skanując anglistkę uważnie.
- Jutro odbierze cię twoja mama.
- Wiem.
- Wiktoria, martwię się... Naprawdę... Nie byłaś taka, co się stało? - spojrzałam na nią z politowaniem i współczuciem.
- Why can't people just think?
- Nie, wiesz, że to bezużyteczne.
- Ja przepraszam na moment - weszła do łazienki, a już po chwili dało się słyszeć charakterystyczne dla tej czynności pojękiwanie i chrząkanie.
- Nie naciskaj krtani.
Po chwili nastolatka wyszła z pomieszczenia i oparła się o ścianę, pod którą następnie usiadła.
- Tutaj są klucze, tak na wszelki wypadek. Nic sobie nie zrobię, chyba można mi zaufać. A teraz panie wybaczą, ale udam się na spoczynek. Dobranoc i do jutra.
Zamknęłam dziewczynę w pokoju, mając pewne obawy i wyrzuty sumienia.
- Dokończymy to, co zaczęłyśmy?
- Dzisiaj na pewno spasuję. Za dużo wrażeń. Zawsze trzeba zostawiać lekki niedosyt, rozumiesz?
- Oczywiście. Nie będę proponować nawet wspólnego prysznica. Za dużo tej tam...
- Adrenaliny?
- A i owszem.
- Dziękuję za wyrozumiałość - podeszłam do niej i pocałowałam ją delikatnie, wtulając się też w jej tors i szyję.
- I am always there for you. Go refresh yourself.
Po moim prysznicu i odświeżeniu, położyłam się do łóżka przy oknie.
- Skorzystałam i sobie zapaliłam, dlatego masz jeszcze ciepłą pościel.
- Jasne, słońce. Idę spać, dobranoc.
- Dobranoc - usłyszałam od niej i już po chwili odpłynęłam do krainy Morfeusza.
Następnego dnia byłam wielce zaskoczona, obudziwszy się. Wiem, że nie był to żaden sen ani fantazja. Obok mnie, w moim łóżku znajdowała się Ewa w samej bieliźnie. Oddychała miarowo, będąc cały czas wtulona we mnie.
- Czemu jesteś taka przewidywalna, kochanie? - szepnęłam do siebie, odwzajemniając gest.
- Bo jestem cała twoja.
- Am I supposed to be impressed?
- You should be.
Usłyszawszy donośne walenie w ścianę, ogarnęłyśmy się ze współlokatorką i ponownie odwiedziłyśmy pokój Wiktorii.
- Dzień dobry, Wiktorio - zaczęłam po otwarciu drzwi.
- Bry...
Dziewczyna spoczywała na swoim łóżku odziana w w samą koszulę do spania. Przeglądała coś w telefonie, wystukując różne rzeczy na klawiaturze w zabójczym tempie.
- Ja rozumiem, że twój pokój był zamknięty, i to przeze mnie, ale mogłaś opamiętać swoje bycie drama queen i zwyczajnie napisać wiadomość, że nie śpisz i możesz się zbierać.
- Kiedy ja po prostu chciałam panią zobaczyć.
- Wiktoria...
- Tak?
- Naprawdę przestań.
- Co mam przestać? Mieć uczucia?! Być sobą?!
- Nie jesteś sobą.
- A skąd pani to niby wie?! - aż podniosła się z łóżka i spojrzała na mnie gniewnie.
- Bo pokazałaś mi już, jaka jesteś w rzeczywistości.
Dziewczyna milczała na moje słowa i spuściła głowę w geście kapitulacji.
- Ja przepraszam, że przerywam, ale nie mam zielonego pojęcia, co tu się właśnie wydarzyło.
- Długa historia pełna pościgów i wybuchów, jednym słowem - nic ciekawego - popatrzyłam na Ewę smutno.
- No jasne. A kiedy jej mama przyjeżdża?
- Nie wiem.
- Świetnie, po prostu świetnie - prychnęła pod nosem. - Idę do pokoju.
- Dobra, ja tu jeszcze zostanę i z nią pogadam.
Ewa wyszła z pomieszczenia. Między mną a Wiktorią nastała niezręczna cisza.
- Zastanawia mnie, po co było to wszystko?
- Słucham?
- Najpierw ze mną, a teraz ta... Anglistka?
- To nie tak. Mówiłam, że przemyślałam sobie pewne sprawy. Bardzo cię lubię, ale chyba tylko na tym trzeba poprzestać.
- To macie romans w pracy. Na to w sumie też są paragrafy.
- To już moja sprawa.
- Czyżby?
- Tak. Prosiłam cię, żebyś się powstrzymała. I am not that stupid, you know.
- Where did you get that idea?
- Cut it out!
Nagle usłyszałyśmy pukanie do drzwi, po czym weszła rodzicielka nastolatki.
- Przepraszam, że przerywam tę kłótnię, ale czas się zbierać.
- Co proszę?!
- Starczy tego dobrego, wracamy - odparła spokojnie kobieta.
- Nigdzie się stąd nie ruszam!
- Nauczyłaś się już, że nie wszystko musi być po twojej myśli?
- Przecież ja to wiem!
- Dlatego idziemy. Dziękuję, pani Oliwio, za okazane mojej córce wyrozumiałość i chociaż namiastkę silnego uczucia. Obawiam się, że Wiktoria zostanie przeniesiona do innej szkoły.
- Słucham? - zapytałam zaskoczona stwierdzeniem rozmówczyni.
- Nie sądzi pani, że ta dziewczyna się nie opamięta, póki straci możliwości kontaktu z panią? Zostanie przeniesiona do szkoły z internatem, wszystko już ustaliłam. Od przyszłego tygodnia zaczyna już tam zajęcia.
- Czy to nie jest czasem zbyt nagłe?
- Mamo?! Dlaczego?! - dziewczyna siedziała skulona na ziemi, cała zalana łzami.
- Wikuś...
- Zostaw mnie! Przez ciebie cierpię! Przez ciebie mam uczucia! Specjalnie to zrobiłaś!
- Nie! Przestań! Może nie zdajesz sobie sprawy, ale lepiej będzie, gdy każda z nas znajdzie sobie kogoś odpowiedniego. Nie możemy być razem. Wybacz, ale wolę Ewę. Co prawda nie jest konieczne przenosić cię do innej szkoły, ale to już decyzja twojej mamy. Good luck in your new, better life...
- Do widzenia, pani Oliwio... - usłyszałam za sobą cichy szept Wiktorii.
Wyszłam i udałam się do swojego pokoju. Ewa siedziała na moim łóżku, zaciągając się nerwowo papierosem.
- Wiesz, mogłaś mi powiedzieć, że to takie miałaś z nią relacje...

###

Kochani, jestem już od wczoraj w Polsce. Mam sporo do nadrobienia, ale rozdział być musi. Ciekawa jestem, kto mnie za to całe zajście znienawidzi? Cóż, do następnego! ❤

Victoria's VictoryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz