Okazało się, że jestem też zaproszona na kolejną imprezę i jeszcze kolejną. Spędzałam z tymi ludźmi właśnie trzecią sobotę. Tym razem byliśmy w mieszkaniu rodziców Mandy, którzy znowu wyjechali na weekend.
Dzisiaj po prostu oglądaliśmy mecz. Faceci byli bardziej podekscytowani od nas, ale my też znalazłyśmy swoje zajęcie. Nieudolnie próbowałyśmy nauczyć się grać w pokera.
Rozejrzałam się po pokoju i po skupionych minach facetów, a potem przyłapałam go na gapieniu się na mnie, znowu. Czym prędzej odwróciłam wzrok, ale mały uśmiech pozostał na moich ustach. Chciałam spojrzeć jeszcze raz, ale wtedy okazałabym chyba za duże zainteresowanie..
Kilka godzin później, a także kilka butelek alkoholu później, gdy chłopaki skończyli oglądać mecz, stałam w kuchni podgrzewając wcześniej zamówioną pizzę.
Nie szczędziłam sobie piwa, a nawet kręciłam tyłkiem do muzyki, która leciała w salonie. Najważniejsze było to, że się uśmiechałam.
– Impreza jest w salonie, wiesz? – ten głos.. czuję ciarki na karku i bardzo powoli się obracam.
– Ale tutaj jest jedzenie – wymachuję dłońmi w kierunku mikrofali – Jeśli nikomu nie powiesz podzielę się z tobą – mija mnie i zagłada do mikrofali.
– Sądzisz, że oboje się tym najemy? – obracam się w jego stronę i moim oczom ukazuje się ładnie wypięty tyłek, nie właściwie to po prostu ładny tyłek. Odchrząkuję nieco za głośno, a gdy on patrzy na mnie, spalam buraka.
– Chyba jest więcej – macham znowu ręka, w kierunku kartonu.
– Nie podzielisz się swoim? – mikrofala wydaje dźwięk, skończonej pracy, a Luke szybko ją otwiera.
Robi to tak szybko, że zapomina o tym jak bardzo jest to gorące i oprócz zrzucenia pizzy na ziemie, parzy jeszcze sobie dłoń.
– Aaaa! – zamiast krzyczeć, szepcze pod nosem.
– Pod wodę! – mówię chyba zbyt entuzjastycznie, biorę jego dłoń, ale oczywiście dotykam poparzonej części, więc on syczy, a ja się odsuwam. Odkręcam kran i pozwalam wodzie lecieć.
– Kurwa, byłem zbyt łakomy na kawałek pizzy – chcę mi się śmiać – Wybaczysz mi to?
– Jest więcej – uśmiecha się do mnie, cholera, chcę zapamiętać ten uśmiech. Tym razem oba kąciki ust unoszą się ku górze. Najpiękniejsze kąciki ust na świecie.
Delikatnie łapię go za nadgarstek i chucham w jego poparzone palce. Przez chwile zapominam o tym jak bardzo niezręczne to powinno być.
– Lepiej? – kciukiem pieszczę jego nadgarstek. Boję się jednak unieś na niego wzrok. Przekroczyłam właśnie strefę własnego komfortu, ale i też chyba jego.
– Tak, dzięki – odsuwam się od niego.
– Podzielimy się pizzą? – chcę spędzić z tobą więcej czasu, pozwól mi spędzić ze sobą czas.
– Ale ty ją wyjmujesz.
W ten sposób zostajemy razem w kuchni. Robi się nieco niezręcznie i milczymy przez dłuższą chwilę. Ja zerkam na niego, on zerka na mnie. Uśmiecham się, ale nie dostaję uśmiechu w zamian.
– Jak długo znasz Mandy i Iris?
– Od pierwszego roku studiów, poznałyśmy się na imprezie integracyjnej, z resztą my chyba też się wtedy poznaliśmy.
– Bardziej minęliśmy – to prawda, ale i tak to zapamiętałam.
– Cóż teraz się nie mijamy – nie chcę brzmieć jak desperatka, ale gdy patrzę na jego usta jedyne, co mam ochotę powiedzieć to pocałuj mnie, Luke! Daj mi kawałek siebie! Na co on odpowiada Cholernie długo o tym marzyłem. Otrząsam się z moich kosmatych myśli.
– Co oni tam robią? – pyta, no tak pewnie chce już ode mnie uciec.
– Znając Iris, tańczą albo rzucają się po podłodze – teraz znowu widzę cień uśmiechu.
– Nie lubię tańczyć – marszczy brwi w naprawdę uroczy sposób.
– No weź! Jak można nie lubić tańczyć? Chodź, pokaże ci parę ruchów – nie chodzi o bycie nieśmiałą, a o złamane serce i zbyt jasne pokazanie czego bym chciała.
– Nie ma mowy – biorę jego nadgarstki w swoje małe dłonie.
– Zapomnisz o bólu – splatam z nim palec po palcu. Mój jak i jego wzrok jest skupiony na naszych dłoniach – Wsłuchajmy się w szaloną muzykę Iris.
– Zabijesz mnie – odsuwam się od niego na całą długość naszych ramion, a potem przysuwam się do niego. Zmuszam go do wykonania kroku, aż w końcu poruszamy się po kuchni w niezgrabnych ruchach. Mi nie schodzi uśmiech z twarzy, a on gapi się na nasze dłonie.
– Teraz piruet! – puszczam jego jedną dłoń i na przestrzeni małej kłótni odsuwam się od niego, żeby potem wpaść w jego ramiona. Oczywiście nic nie może być takie piękne, więc on pociąga mnie za nasze splecione dłonie i tracąc równowagę wpadam na niego, rozdeptując mu stopy.
– Ał! – podskakuję dodatkowo na nich, nie myślcie, że specjalnie, raczej z bezradności – Ał! Ał! – piszczy.
– Prze - prze - praszam – dodatkowo mikrofala kończy pracę, a to sprawia, że oboje podskakujemy.
– Mówiłem, że marny ze mnie tancerz.
– Powinnam ci powiedzieć, że jestem niezdarą – wtedy on pokazuje mi swoją dłoń, przypominając, że on też.
W końcu już z pełnymi brzuchami wracamy do znajomych.
Każde kolejne spotkanie jest co raz dziwniejsze.
CZYTASZ
Drunken Heartbreaker |L.Hemmings
FanfictionRuth i Luke poznają się dzięki przyjaciołom. Ich relację definiuje jedno słowo: niezręczność. Urządzają sobie przysłowiowe pogaduszki o niczym, ale pewnego razu.. wszystko się zmienia. Niezręczność zmienia się.. no właśnie, co jest bardziej niezręc...