47 Love u

2K 185 3
                                    


Budzenie się w łóżku, które pachnie inaczej niż byłam przyzwyczajona od pewnego czasu stało się normą. Nie zdarzało się jednak często, żebym budziła się z kacem, ale tak zdarzyło się właśnie tego dnia. Luke'a nie było w łóżku. Mam nadzieję, że nie zrobiłam z siebie kompletnej idiotki i nie rzygałam, kurwa, bylebym tylko nie rzygała. 

W końcu wchodzi do pokoju, zamykam oczy, ale po chwili je otwieram. Kładzie się na mnie całym sobą i odgarnia mi włosy  z twarzy. 

─ Jak się czujesz, cukiereczku? ─ marszczę brwi, ale to sprawia, że mocniej boli mnie głowa. 

─ Jaki cukiereczku? Czy wiesz w ogóle kogo masz w łóżku? 

─ Och, no tak, bo ty nie pamiętasz, w nocy ustaliliśmy, że będę na ciebie mówił cukiereczku ─ krzywię się, co w moim stanie nie jest zbyt pomocne i raczej sprawia, że wyglądam milion razy gorzej. 

─ Fuj ─ uśmiecha się, ja tego nie robię. 

─ Jak się czujesz? 

─ Na tyle dobrze, żeby zdawać sobie sprawę jak beznadziejnie wyglądam ─ całuje mnie w czoło i schodzi ze mnie. 

─ Woda i tabletki ─ podnoszę się, a on wszystko mi podaje. 

─ Dzięki ─ szczerze, nawet nie pamiętam momentu, w którym przesadziłam. Po prostu, cóż.. możliwe, że nie pamiętam gdy wychodzili nasi znajomi, ale z tego, co pamiętam ja też miałam wrócić do domu. 

─ Jak źle było? ─ zakrywam głowę poduszką, a Luke z powrotem wskakuje do łóżka i przyciąga mnie do swojego boku. 

─ Kleiłaś się do mnie, musiałem  słuchać wszystkich twoich nieprzyzwoitych propozycji ─ spalam buraka ─ Naprawdę, Ruth, nie spodziewałem się tego po tobie. 

─ Żartujesz, prawda? ─ wybucha śmiechem. 

─ Nie zdarzyło się nic, czego musiałbyś się wstydzić ─ to pozwala mi się rozluźnić i mocniej się w niego wtulić. 

─ To dobrze. 

─ Tak po za tym to cię kocham ─ podrywam się jak szalona, o mały włos nie spadam z łóżka. 

─ Co? Czekaj, jestem dalej pijana i mam omamy? Co ty mówisz? ─ uśmiecha się, on się uśmiecha, całkowicie, szczerze dla mnie, do mnie, z miłości? 

─ Kocham cię, Ruth ─ patrzę na niego, po raz pierwszy nie biegnąc w jego ramiona, tylko mu się przyglądając. 

Nie chcę płakać, bo dlaczego do cholery miałabym płakać? Kto płacze gdy ktoś mówi, że ten go kocha? Luke wyciąga dłoń i muska moje palce. Robi dokładnie to, co robił przez takie długi czas. Muskam jego palce, swoimi i patrzę na nasze ledwo dotykające się dłonie. On nie prosi mnie, żebym powiedziała to samo, nie rozczarowuje go moja reakcja, jest tutaj i po prostu jest tym kim był przez ten cały czas. Jest sobą. 

─ Nie umiem ci powiedzieć, kiedy to się stało, ani jak to się stało, po prostu któregoś razu to wiedziałem, kocham cię, Ruth ─ przechodzą mnie ciarki po całym ciele, włoski na skórze stoją mi dęba, nasze palce łączą się w jedno. Bardzo powoli przesuwam się do niego. On czeka, tak jak ja czekałam.  Dotykam jego policzka, muskam kciukiem jego usta. 

─ Mam cholernego kaca, a ty mi mówisz, że mnie kochasz ─ uśmiecha się ─ Kochasz mnie ─ szepczę i przysuwam usta do jego ─ Kocham cię, bardzo cię kocham ─ ledwie muskam jego usta, on ledwie muska moje. Trwamy przy sobie, w tej obietnicy jaką są te dwa słowa. Gdy dotykam jego karku, czuję jego własne ciarki. 

Kocha mnie. 

On mnie kocha. 

─ Czekaj, powiedziałaś mi, że mnie kochasz? ─ teraz sobie żartuje ─ Powtórz. 

─ Kocham cię, Luke ─ opieram czoło o jego, jego usta muskają moje. 

Nie czekałam na jego miłość, nie czekałam na jego słowa, przez ten cały czas, czekałam na jego bliskość. Tworzyliśmy to krok po kroku, małymi, często nieudanymi próbami. Nie sprawialiśmy, że inni ludzie czuli się zranieni, bo to my sami najbardziej tacy byliśmy. Ukrywaliśmy się za murami, dając sobie małe kawałki siebie, które powoli tworzyły się w coś do rozbicia muru. Nie jesteśmy księciem i księżniczką tej historii, jesteśmy rycerzami, którzy pokonali mur i zdobyli zamek. 

Drunken Heartbreaker |L.HemmingsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz