W tym tygodniu mieliśmy iść do klubu, spuścić parę po całym tygodniu. Skończyliśmy jednak znowu u Luke'a na kolejnej imprezie. Tym razem miało być nieco więcej ludzi. Byłam fanką mniejszych grup, a czasem z kolei lubiłam wytapiać się w tłum. Właściwie to zazwyczaj wybierałam to drugie. Zbyt często nie wiedziałam, co powiedzieć w dużej grupie.
Jedyną skuteczną metodą na przestanie przejmowanie się tym jak ludzie na ciebie patrzą było upicie się. Po całym tygodniu nauki sądziłam, że mi się to należy. Zawarłam z Iris pakt, że gdy któraś z nas będzie miała pusty kieliszek, dolewamy sobie nawzajem. W ten sposób razem będziemy szaleć. Najwyżej Ashton będzie nas zbierał z podłogi. Ufałam tym ludziom i miałam nadzieję, że to nie obróci się przeciwko mnie.
– Pijemy! — Iris nalewała nam kolejne drinki. Mandy miała dzisiaj tyle energii, że nawet na chwilę nie przestawała tańczyć. Kręciła biodrami w rytm muzyki, czekając aż Iris zrobi swojego popisowego drinka.
– Widziałyście jak Luke się dzisiaj odstrzelił? – przez moją głowę przemyka mi jego obraz z dzisiaj, czarna koszula, czarne spodnie, przycięty zarost – Chyba skończył posuchę – Luke jest podobno fanem tylko stałych związków, co z resztą można zauważyć po tym a jaki sposób mówi o związkach.
– Twoja szansa – Iris szturcha mnie biodrem i podaje mi drinka.
– Kocham imprezy! — krzyczy Mandy wlewając w siebie na raz cały trunek – Chodźmy tańczyć!
Iris jest tą, która jest opiekuńcza i widzi więcej od innych. Mandy to ta, która nie przejmuje się niczym, chyba, że ktoś zajedzie jej lub nam za skórę. Są wspaniałymi przyjaciółkami i co ważniejsze są wiernymi dziewczynami.
Dopijając drinka, łapię Mandy za rękę, a ona wyciąga nas na środek salonu, w którym poprzestawialiśmy meble. Nie jestem dobrą tancerką i zazwyczaj nie robię tego na trzeźwo, dlatego dzisiaj zdecydowanie nie mogłam pozostać tą niepijącą. Kręciłyśmy się po parkiecie, a raczej dywanie, krzycząc do siebie i skacząc.
Czuję na sobie czyjś wzrok. Rozglądam się dookoła, szukając tego, co sprawia, że tak mi strasznie gorąco. Łapię jego spojrzenie w ostatniej chwili, bo po chwili jego wzrok już nie pali, ale... cholera, chciałabym być taka odważna jak Kelly, wtedy bez problemu sięgnęłabym po to kogo pragnę.
– Musicie przystopować, drogie panie – mówi Ashton gdy my nalewamy kolejne drinki.
– Mi tam się podoba – Mandy całuje go po szyi gdy on popija piwo.
To są te momenty gdy mam przyjaciółki, ale nie mam ciepłego ciała, które mogę przytulić, wraz z alkoholem robi się to trudniejsze, zamiast łatwiejsze.
Z Lukiem nie mijamy się jeszcze przez, co najmniej dwie godziny. W końcu wpada na mnie, dosłownie wpada na mnie. Na szczęście nie kończy się to wylaniem niczego czy dotykaniem się w niezręcznych miejscach.
─ Cześć, Ruth ─ wyciągam szyję, żeby na niego spojrzeć.
─ Cześć, Luke ─ to wywołuje u nas śmiech.
─ Ładnie wyglądasz ─ nieco mnie zaskakuje, więc zaczynam się rumienić.
─ Dzięki ─ czy powinnam odpowiedzieć tym samym? Och, nie bo zamiast tego, po prostu bez żadnego sensownego powodu zaczynam się chwiać ─ Och ─ Luke patrzy na mnie, a potem łapie mnie za ramię ─ Chyba muszę usiąść ─ kiwa głową i praktycznie ciągnie mnie za sobą do kuchni.
Siadam na blacie, o dziwo bez większych problemów. Jak najbardziej poprawiam sukienkę, żeby zakrywała jak najwięcej, mam nadzieje, że moje próby nie idą na marne. Luke sięga do najwyższej półki, do której jestem pewna, że nigdy nie mogłabym dosięgnąć i podaje mi butelkę wody.
─ Proszę ─ odkręcam ą i wypijam prawie na raz.
─ Jak się bawisz? ─ to nie tak, że jestem pijana, po prostu za dużo wypiłam na raz.. czy to jednak znaczy, że jestem pijana? Nie..
─ Nie lubię tłumów ─ tak widać to po nim.
─ Zgodziłeś się na to ─ wzrusza ramionami.
─ Może chciałem pogapić się na ładne dziewczyny? ─ teraz mam w głowie głos Mandy, która mówi, że Luke wraca do gry, z jakiegoś powodu wcale nie podoba mi się ten pomysł, chciałabym, żeby wracał do gry, ale ze mną. Głupio to brzmi wiem, ale nie z każdym czuje się to połączenie i chęć chociażby milczenia.
─ I co zawiesiłeś na kimś dłużej oko? ─ obraca się do mnie przodem, opiera dłoń o blat, jeden jego palec muska zewnętrzną stronę mojego uda, czuję to w całym swoim ciele, ale po chwili już tego nie ma, może mi się wydawało? Może zwariowałam? Może wszystko to jest tylko w mojej głowie?
Mimo wszystko dalej na mnie patrzy, czuję jego przenikający wzrok, teraz albo nigdy.
Teraz
albo
nigdy.
TERAZ
Moja dłoń przesuwa się po jego karku, nie jestem pewna jak się tam znalazła, ale lubię uczucie jego skóry pod moimi palcami. Wstrzymuję powietrze i czuję, że on robi dokładnie to samo. On nie protestuję ja się nie waham, osuwam się na brzeg blatu i będąc w końcu na tej samej wysokości, co on całuję go.
Pocałunek jest delikatny, moje usta ledwo muskają jego.
Chcę wszystkiego, ale tak naprawdę nie wiedząc czego chcę.
Chcę poczuć jego reakcję, coś więcej niż muśnięcie, niż odruch, chcę, żeby dał mi kawałek siebie, żeby ustami dał mi to, co pokazuje oczami.
W końcu po kolejnej chwili bez reakcji, odrywam od niego swoje usta, chcę na niego spojrzeć, ale nie mogę się na to zebrać, z jakiegoś idiotycznego powodu poprawiam mu kołnierzyk koszuli i zeskakuje z blatu.
Wszystko, co dalej robię to wychodzę stamtąd.
Jestem taka cholernie głupia.
CZYTASZ
Drunken Heartbreaker |L.Hemmings
FanfictionRuth i Luke poznają się dzięki przyjaciołom. Ich relację definiuje jedno słowo: niezręczność. Urządzają sobie przysłowiowe pogaduszki o niczym, ale pewnego razu.. wszystko się zmienia. Niezręczność zmienia się.. no właśnie, co jest bardziej niezręc...