8 |Lubię cię|

2.2K 190 7
                                    

Docieramy na szczyt pierwsi. Mandy i Calum przysyłają esemesa, że podali się w połowie drogi i stamtąd obejrzą zachód słońca. Wszyscy podejrzewają, że tak naprawdę zeszli na dół i wrócili do Luke'a, z jakiegoś dziwnego powodu wzięli od niego klucze.. no cóż, jeden zachód słońca mnie dla nich.

Stoimy na szczycie góry. Dzisiaj jest dobra widoczność, więc chmury niczego nam nie zasłaniają, a inne niższe góry w okolicy, sprawiają, że widok jest jeszcze piękniejszy.

─ Założę się, że zamiast zrobić kolacje, leżą na kanapie i udają, że oglądają telewizje ─ mówi Ashton, popijając wodę ─ Mogliby nam coś ugotować!

─ Nie jestem pewien czy Mandy potrafi gotować ─ wszyscy parskają śmiechem.

─ Pamiętacie jak.. ─ przez następne pół godziny wymieniamy się historyjkami o naszej zakochanej parze. Uwielbiam ich związek, bo jest całkowicie oddany. Jeśli jedno miałoby skoczyć z budynku, drugie, ani przez chwilę by się nie zawahało. Oczywiście, że lepiej byłoby ich tu mieć, ale tak naprawdę to po części tu z nami są. Luke robi dla nich kilka zdjęć i wysyła im je.

─ Pięknie ─ Iris przytula się do piersi Asha i tak naprawdę nie widzi nic po za nim.

─ Patrz! ─ mówię schylając się w dół ─ Niezapominajki ─ zrywam kilka i podaję je Lukowi ─ Proszę bardzo, moja niezapominajko ─ unosi dla mnie dwa kąciki, nie jeden, ale dwa! Sama uśmiecham się jak głupia.

─ Chyba nie znasz zasad, droga koleżanko ─ wzruszam ramionami.

─ Pokazuję ci tylko, co ty powinieneś zrobić ─ zarazem dalej się uśmiecha, ale i zarazem ma na twarzy grymas.

─ Och, więc teraz tak się podrywa facetów? ─ zdecydowanie flirtujemy ─ Mówi im się, co ma się robić?

─ Nie wiem, czujesz się poderwany? ─wybucha śmiechem.

─ Raczej rozerwany, Ruth ─ tak ja też się tak czuję, ale przy nim.. czuję jakby w małym stopniu to odchodziło.. ─ Proszę ─ odrywa mi jednego kwiatka i podaje mi go z powrotem.

─ Och, dziękuję! ─ wkładam sobie kwiatek za ucho, a ten, który jest w jego dłoni wkładam za jego ─ Kwieciści przyjaciele ─ Luke kręci głową jakby w to nie wierzył ─ Niezapomniani.

─ Ruth, przestań z nim flirtować ─ mówi Ashton, a my z Lukiem gwałtownie obracamy głowy w jego stronę ─ Czy ja to powiedziałem głośno, Iris? ─palę buraka, Luke'a twarz, też przybiera odcień różu.

─ Dupek ─ syczę przez zaciśnięte zęby.

─ Ja? ─ szepcze Luke w odpowiedzi, a moja twarz teraz płonie.

─ Nie ty ─ chcę w tej chwili zapaść się pod ziemię.

─ Za dużo napięcia, za tydzień idziemy do klubu ─ Mike i Cody wieczni podrywacze. Czy Luke też będzie podrywać? Czy ja będę podrywać? Na czym tak właściwie stoję? Na ślepym zauroczeniu?

Wracamy z Lukiem do milczenia. Stajemy jak najbliżej urwiska, nasze ramiona przy każdym najmniejszym ruchu ocierają się o siebie. Nie wiem, co powiedzieć, nawet nie wiem czy faktycznie z nim flirtowałam albo czy on na to odpowiadał.

– Ruth – kocham to jak moje imię brzmi z jego ust.

– Hm? – macham jedną nogą nad urwiskiem.

– Lubię cię, Ruth – uśmiecham się.

– Lubię cię, Luke – moja noga niemal zsuwa się z urwiska, ale on w ostatniej chwili mnie łapie, ale gdy tylko nic mi nie grozi, on mnie puszcza.

Nienawidzę tego, że tak szybko ucieka od tego, co we mnie wywołuje ciarki.

– Robi się zimno, wracajmy – ciekawe dlaczego tego kompletnie nie czuję, a no tak.. pewien blondyn sprawia, że zawsze mi gorąco.

Luke z powrotem zakłada na siebie bluzę. Cóż najwidoczniej nie działam na niego tak samo.

Cholera, on ma być przede wszystkim moim przyjacielem, a nie cholernym zauroczeniem.

Ale do cholery przyjaciele nie mają potrzeby mówienia sobie, że się lubią!

Wracamy do domu Luke'a. Teoretycznie wszyscy powinniśmy już wracać do domu, ale..

– Pizza? – proponuje Luke gdy wszyscy przekraczamy próg jego domu.

– Sen – mówi Cody.

– Zrobiliśmy wam kolacje! – Mandy uśmiecha się szeroko – Przepraszam, że nie dotarliśmy na górę – nikt nie ma im tego za złe.

– A chcieliśmy zamówić pizzę – teraz Cal się uśmiecha.

– Przyznajcie po prostu, że jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi na świecie.

Chcę tego, co ma Calum i Mandy czy Iris i Ashton. Myślę, że każdy tego pragnie. Chodzi o ciepło drugiego ciała, które jest twoim dodatkowym trzydzieści sześć i sześć, myślę, że to prawdziwa temperatura, ale naszych serc.

Idę do samochodu po bluzę i dresy. Gdy wracam do jego domu, okazuje się, że rozpala kominek.

– Pomóc ci? – kręci głową.

– Ale możesz ze mną posiedzieć – nie odmówiłabym.

Luke dorzuca kolejne drewienka do kominka, sprawiając, że ogień robi się większy. Podciągam nogi do piersi i cieszę się podwójnym ciepłem, a nawet potrójnym.

– Musimy cieszyć się ciepłem ogniska – rzucam dwuznacznie.

– Ewentualnie piwa, wybieraj – on rozumie, co mówię.

Nie chcę mu zaproponować towarzystwa od weekendu do weekendu. Potrzebuję o wiele więcej i może to dziwne, że mimo tego, że jestem złamana dalej chcę być kochana.

Muszę porozmawiać z Kelly i poprosić ją o radę w stylu odważnej dziewczyny.

Drunken Heartbreaker |L.HemmingsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz