41 Pijana chwila

2K 183 5
                                    

– No więc nie mamy już singielek w naszej paczce, macie jeszcze jakieś piękne koleżanki jak Ruth? – pyta Cody.

– My nie...

– Och, przestań, już jesteś jego – mówi Mike – Chyb, że.. mogę cię pocałować, Ruth?

– Nawet nie próbuj – warczy na niego Luke.

– O to twoja odpowiedź – rumienię się, nie potrafię tego powstrzymać.

Siedzę z dziewczynami. Iris dalej plotkuje, przysięgam ona wie wszystko o wszystkich. Popijamy piwo. Calum wyciąga ręce do Mandy i wciąga ją na swoje kolana. Zostajemy same z Iris, rozmawiając o kompletnych pierdołach. Faceci robią to samo, a Mandy nawet z kolan swojego faceta włącza się do rozmowy. Ich związek jest połączeniem niezależności z zależnością. Z kolei związek Iris i Ashtona jest zbudowany na przyjaźni i na byciu razem, ale nie w kółko i w kółko. My z Lukiem? Jesteśmy mieszanką tych dwóch par, która jeszcze nie do końca wie czego chce bardziej. Nie schodzić sobie z kolan czy być ze sobą skradając sobie pocałunki jak akurat się miną. Oba te związki są piękne i zależą od osobowości. Dlatego właśnie my po prostu siedzimy po przeciwnych końcach pokoi i staramy się nie pokazywać jak bardzo siebie pragniemy. W ukrywaniu tego jest jedna miła niespodzianka. Gdy zostaje się sam na sam to wybucha. Nie zawsze trzeba pokazywać miłość całemu światu, żeby była ona prawdziwa. Cholera, teraz to zaszalałam.

Miłość

Jaka do cholery miłość?

Czasem się zapominam i muszę sobie przypomnieć, że przecież tylko się całujemy i na razie to bardzo, bardzo dużo.

Zdecydowanie celem dzisiejszego spotkania jest upicie się. Z dziewczynami pijemy piwo za piwem. Śmiejąc się do rozpuku z tańczącego Mike'a. W tych ludziach jest spokój, którego bardzo długo szukałam. Nie ma niepotrzebnych spięć, które wywołuje jedno przez drugie. Nie gadają na siebie, są w tym razem i wspierają siebie jak rodzina. Cieszę się, że mogę być tego częścią.

Nie jestem pijana, no dobrze, może tylko trochę.. A może nie..

– Cześć – bardzo niezgrabnie wskakuję na jego kolana – Co tam, kochanie? – widzę jak się uśmiecha.

– Kochanie, co? – wiercę się trochę na jego kolanach, żeby wygodnie usiąść. On w końcu niemożliwa mi ruchy, kładąc dłoń na udzie i mocno ściskając.

– Siedzisz tu tak sam, więc pomyślałam, że dołączę.

– Palę – zabieram mu fajkę i sama się zaciągam.

– Więc palimy razem – opieram się o jego pierś. Na trzeźwo pewnie bym tego nie zrobiła, ale teraz? Cóż, każdy czasem potrzebuje czegoś do pomocy.

Zabieram jego rękę z mojego kolana i bawię się jego palcami. Na zmianę splatając i rozplatając je z moimi. Luke w końcu wkurza się o zaciska swoją dłoń w mojej. Unoszę je do ust, chcąc podgryźć jego palce, ale on odsuwa dłoń. Przykłada usta do mojego czoła.

– Tak dobrze – mocniej wtulam się w jego pierś – Podoba mi się tu.

– Tak? – kiwam głową.

– A tobie?

– Pomijając fakt, że jesteś taka leciutka, że ledwo czuję, że siedzisz na moich kolanach.

– Tak właściwie to całkiem zabawne, bo nie da się usiąść na czyiś kolanach – mówię – Czy mam spróbować? – zsuwam się nieco z niego i czuję pod tyłkiem twarde kolano – Teraz siedzę na twoim kolanie.

– Chodź tu – łapie mnie w talii i wciąga na siebie.

– O, a teraz siedzę na twoich udach, a nie na twoich kolanach – unosi kącik ust ku górze – Widzisz różnice?

– Siedzisz na moich udach – chichoczę.

– No właśnie! – ściskam jego kolano – A ściskam kolano!

– Cholera, Ruth – wtula głowę w zagłębienie w mojej szyi.

– Mmm – znowu się wiercę, ale tylko po to, żeby być jeszcze bliżej.

Czuję jego usta na mojej szyi, ale to tylko delikatne muśnięcie. I kolejne i jeszcze jedno. W odpowiedzi mruczę. Cholera, było wcześniej wskoczyć na jego kolana, nie stop, na jego uda.

– Idziesz jutro na tę imprezę?

– Idę, a co?

– Nie podoba mi się ten cały Nick.

– To dobre, że nie podobają ci się kolesie, wtedy siedzenie na twoich kolanach to coś, co mogłabym robić od początku – unosi głowę z mojej szyi – Po za tym to Nate.

– To bez znaczenia..

– Nie prawda, Nick to taki dupek z trzeciego roku..,

– Znowu zmieniasz temat – nie chcę być za bardzo bezpośrednia w tym

– To nie tak, że wcześniej nie chodziłam na jakieś imprezy – krzywi się – Ta nie będzie się niczym różnić.

– I co zazwyczaj robisz na takich imprezach?

– To, co tutaj – ściska moje kolano.

– Siadasz na kolanach facetom? – zazdrośnik, a ja się uśmiecham.

– W zależności od tego czy podobają mi się ich kolana...

– Ruth – mówi ostrzegawczo.

– Przepraszam – szepczę – Bawię się z dziewczynami, tańczę, piję, nic specjalnego.

– Odbiorę cię.

– Co? Nie! To blisko – marszczy brwi – Nie jesteś...

– No kim?

– Cicho – biorę jego twarz w dłonie, chcę go pocałować, ale odsuwa się.

– Zgódź się, żebym cię odebrał – kręcę głową, więc on bardziej się odsuwa, gdy ja się przysuwam.

– Luke.. – jęczę niezadowolona.

– Najpierw się zgódź – nie, to nie będzie tak wyglądało.

– Zaufanie, Luke.

– Przecież nie mówię, że pójdę tam z tobą, tylko że..

– Nie odpuścisz? – przysuwam usta do jego, teraz to on kręci głową – Zgoda, ale jak to nie będzie tak, że powiesz o pierwszej och, przyjechałem, jeśli chcesz mnie odebrać to ja decyduję o której.

– Eh, dobrze – uśmiecham się, a on w końcu mnie całuje.

Czy to większy kroczek?

Drunken Heartbreaker |L.HemmingsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz