– Więc tak po prostu mu powiedziałaś, że tam idziesz? – dziewczyny siedzą dzisiaj u mnie. Takie babskie spotkanie, żeby obgadać facetów.
– Za duże zamieszanie z tak małej rzeczy – przełączam kanały w telewizji i zdecydowanie mogę stwierdzić, że nic nie ma.
– On jest strasznie zazdrosny.
– Och, ja też i co? – staram się nie przesadzić – Nie idę tam, żeby poderwać Nate'a, a żeby się dobrze bawić.
– Będziesz trzymać go krótko – wybucham śmiechem.
– A co u was? – jest tyle innych tematów niż ja i Luke.
– Zaraz zaczynają się wyprzedaże upatrzyłam taką ładną sukienkę..
– Tak, ciuchy! Ciuchy ponad facetów! – krzyczy Iris. Jej związek z Ashem jest najzdrowszym rodzajem relacji jakie widziałam w życiu.
Przez następne dwie godziny, przeglądamy całkowicie niezbędne nam rzeczy, które kupimy. Te dwie dziewczyny, wpuściły mnie do swojego świata i dały szansę na bycie ich przyjaciółką. To coś czego nie zamierzam zniszczyć.
W końcu zostaję sama. Szukając się na pójście do drugiej części ludzi, z którymi spędzam całkiem sporo czasu.
– Jesteś! – mówi Nate i całuje mnie w policzek.
– Jestem! – ściskam się z dziewczynami. Nate nie opuszcza mojego boku, ale to nie jest nachalne. Z resztą gdybym chciała Nate'a, to po prostu okazałabym mu zainteresowanie. Całą swoją energię i myśle poświęcam innemu facetowi i nie sądzę, żeby to się miało w najbliższym czasie zmienić.
On w końcu zrobił krok na przód. Nie zamierzam tego stracić.
Ja: Dotarłam na miejsce
Luke: Baw się dobrze
Myślę, że dla niego to też pewnego rodzaju wyzwanie. Jednak ja czuję się z tym dobrze, bo dobrze jest mieć kogoś kto o ciebie dba.
Alkohol, alkohol, alkohol.
Tańce, tańce, no i trwające tańce.
Kręcimy się z dziewczynami po parkiecie. Dobrze jest nawiązywać więzi, a ja właśnie to robię. Nate chyba też czuje, że czas nawiązać więź, bo zaczyna tańczyć wokół mnie.
– Ładnie wyglądasz – mówi za moimi plecami – Ten facet to był twój chłopak? – No tak zapomniałam o tym, nikt o to wcześniej nie zapytał.
– Coś w tym rodzaju – uśmiecham się do niego.
– Chłopak nie może być czymś w tym rodzaju, to musi być oczywiste – przysuwa się do mnie.
– Więc chłopak – mina mu rzednie.
– Szkoda – nie próbuje niczego więcej. Tańczy gdzieś i co jakoś czas się do mnie uśmiechnie. Zapunktował w tej chwili u mnie.
W końcu przychodzi czas wracania do domu. Wszyscy wychodzimy razem. Jest pomiędzy pierwszą, a czwartą, och idealny kompromis!
– Cześć, do zobaczenia na uczelni – wiem, że niektórzy mu się przyglądają. Nie dziwię się, wygląda dobrze nawet w środku nocy. Papieros w ręce dodaje mu jeszcze z dziesięć punktów do atrakcyjności.
– Cześć, mój kierowco – wyrywam mu papierosa z ręki i wyrzucam – Nie obudziłam cię?
– Proszę – sięga do samochodu po czym podaje mi kwiatka.
– Skąd to masz? Jest środek nocy! Kwiaty? Kwiaty gdy odbierasz mnie z imprezy?! Serio? – nie mówiąc nic więcej pożeram jego usta, to będzie lepsze niż mój słowotok. Luke oddaje pocałunki z taką samą siłą. Już w ogóle nie jestem zmęczona, a resztki alkoholu całkowicie ze mnie wyparowały. Ściska moją talie i mocniej mnie do siebie przysuwa – Gdzie ukrywałeś tego faceta? – pytam cicho. Luke rozgląda się na boki, a potem bierze moją twarz w dłonie.
– To tylko ja – muska swoimi ustami moje.
– Dziękuję – jak wiele rzeczy jeszcze o nim nie wiem?
– Jak tam Nick?
– Kto? – naprawdę nikt inny nie ma znaczenia – Powiedziałam mu, że mam chłopaka, znasz może?
– Ostatnio chyba też mówiłem komuś, że mam dziewczynę. To było jak och, ty?!?! – marszczę brwi.
– Ktoś cię poderwał?
– Co? Myślisz, że mnie nie podrywają?
– Widziałam wielokrotnie jak to robią – przewraca oczami.
– Wsiadaj – otwiera przede mną drzwi.
Jesteśmy już w jego samochodzie. Dopiero teraz odczuwam zmęczenie i szeroko ziewam. Opieram głowę o okno. W końcu dojeżdżamy do mnie pod blok.
Opieram głowę o jego ramię, nie chcę wysiadać, nie chcę też nic mu proponować. Zaplatam ręce wokół jego bicepsa i trzymam. Luke opiera brodę o moją głowę.
– Dziękuję za kwiaty i za to, że po mnie przyjechałeś – znowu ziewam – Nie musiałeś, wiesz?
– Zrobiłem to z czysto egoistycznych pobudek – uśmiecham się w jego ramie.
– Widzimy się w tygodniu?
– Co to za głupie pytanie? – nie chcę, żeby szedł, ale nie chcę też usłyszeć nie, czy przesadzić czy...
– Zapytałbym czy chcesz jechać do mnie, ale.. – nie mogę na niego spojrzeć, bo oczy mi się świecą.
– Zapytałabym czy chcesz wejść..
– Kiedy jest za szybko? – pyta.
– A jeśli po prostu posiedzimy na kanapie?
– Na twojej czy mojej? – uśmiecham się.
– Skoro jesteśmy już tutaj.
Przebieram się w coś wygodniejszego. On włącza telewizor ja robię nam kawę i wstawiam kwiaty do wazonu. Siadam obok niego na kanapie z głową opartą o jego ramie, które przerzucił przez oparcie kanapy.
– Dobrze się bawiłaś? – sięgam po koc z krzesła. Nakrywam nas nim tyle ile to możliwe.
– Dobrze – ale teraz bawię się lepiej. To całkiem zabawne jak niewiele trzeb do szczęścia – Cieszę się, że jesteś – całuje mnie w czubek głowy.
Układamy się na kanapie. Ja leżę z przodu, on leży za mną. Dalej jesteśmy w ciuchach, ale jesteśmy razem. Chyba nam obojgu o to chodziło. Tracą nosem moją szyje.
– Dobranoc, Ruth – splatam z nim palce.
– Dobranoc – tym razem zasypiam niemal od razu.
CZYTASZ
Drunken Heartbreaker |L.Hemmings
FanfictionRuth i Luke poznają się dzięki przyjaciołom. Ich relację definiuje jedno słowo: niezręczność. Urządzają sobie przysłowiowe pogaduszki o niczym, ale pewnego razu.. wszystko się zmienia. Niezręczność zmienia się.. no właśnie, co jest bardziej niezręc...