42 Wspólna noc

2K 180 7
                                    

– Więc tak po prostu mu powiedziałaś, że tam idziesz? – dziewczyny siedzą dzisiaj u mnie. Takie babskie spotkanie, żeby obgadać facetów.

– Za duże zamieszanie z tak małej rzeczy – przełączam kanały w telewizji i zdecydowanie mogę stwierdzić, że nic nie ma.

– On jest strasznie zazdrosny.

– Och, ja też i co? – staram się nie przesadzić – Nie idę tam, żeby poderwać Nate'a, a żeby się dobrze bawić.

– Będziesz trzymać go krótko – wybucham śmiechem.

– A co u was? – jest tyle innych tematów niż ja i Luke.

– Zaraz zaczynają się wyprzedaże upatrzyłam taką ładną sukienkę..

– Tak, ciuchy! Ciuchy ponad facetów! – krzyczy Iris. Jej związek z Ashem jest najzdrowszym rodzajem relacji jakie widziałam w życiu.

Przez następne dwie godziny, przeglądamy całkowicie niezbędne nam rzeczy, które kupimy. Te dwie dziewczyny, wpuściły mnie do swojego świata i dały szansę na bycie ich przyjaciółką. To coś czego nie zamierzam zniszczyć.

W końcu zostaję sama. Szukając się na pójście do drugiej części ludzi, z którymi spędzam całkiem sporo czasu.

– Jesteś! – mówi Nate i całuje mnie w policzek.

– Jestem! – ściskam się z dziewczynami. Nate nie opuszcza mojego boku, ale to nie jest nachalne. Z resztą gdybym chciała Nate'a, to po prostu okazałabym mu zainteresowanie. Całą swoją energię i myśle poświęcam innemu facetowi i nie sądzę, żeby to się miało w najbliższym czasie zmienić.

On w końcu zrobił krok na przód. Nie zamierzam tego stracić.

Ja: Dotarłam na miejsce

Luke: Baw się dobrze

Myślę, że dla niego to też pewnego rodzaju wyzwanie. Jednak ja czuję się z tym dobrze, bo dobrze jest mieć kogoś kto o ciebie dba.

Alkohol, alkohol, alkohol.

Tańce, tańce, no i trwające tańce.

Kręcimy się z dziewczynami po parkiecie. Dobrze jest nawiązywać więzi, a ja właśnie to robię. Nate chyba też czuje, że czas nawiązać więź, bo zaczyna tańczyć wokół mnie.

– Ładnie wyglądasz – mówi za moimi plecami – Ten facet to był twój chłopak? – No tak zapomniałam o tym, nikt o to wcześniej nie zapytał.

– Coś w tym rodzaju – uśmiecham się do niego.

– Chłopak nie może być czymś w tym rodzaju, to musi być oczywiste – przysuwa się do mnie.

– Więc chłopak – mina mu rzednie.

– Szkoda – nie próbuje niczego więcej. Tańczy gdzieś i co jakoś czas się do mnie uśmiechnie. Zapunktował w tej chwili u mnie.

W końcu przychodzi czas wracania do domu. Wszyscy wychodzimy razem. Jest pomiędzy pierwszą, a czwartą, och idealny kompromis!

– Cześć, do zobaczenia na uczelni – wiem, że niektórzy mu się przyglądają. Nie dziwię się, wygląda dobrze nawet w środku nocy. Papieros w ręce dodaje mu jeszcze z dziesięć punktów do atrakcyjności.

– Cześć, mój kierowco – wyrywam mu papierosa z ręki i wyrzucam – Nie obudziłam cię?

– Proszę – sięga do samochodu po czym podaje mi kwiatka.

– Skąd to masz? Jest środek nocy! Kwiaty? Kwiaty gdy odbierasz mnie z imprezy?! Serio? – nie mówiąc nic więcej pożeram jego usta, to będzie lepsze niż mój słowotok. Luke oddaje pocałunki z taką samą siłą. Już w ogóle nie jestem zmęczona, a resztki alkoholu całkowicie ze mnie wyparowały. Ściska moją talie i mocniej mnie do siebie przysuwa – Gdzie ukrywałeś tego faceta? – pytam cicho. Luke rozgląda się na boki, a potem bierze moją twarz w dłonie.

– To tylko ja – muska swoimi ustami moje.

– Dziękuję – jak wiele rzeczy jeszcze o nim nie wiem?

– Jak tam Nick?

– Kto? – naprawdę nikt inny nie ma znaczenia – Powiedziałam mu, że mam chłopaka, znasz może?

– Ostatnio chyba też mówiłem komuś, że mam dziewczynę. To było jak och, ty?!?! – marszczę brwi.

– Ktoś cię poderwał?

– Co? Myślisz, że mnie nie podrywają?

– Widziałam wielokrotnie jak to robią – przewraca oczami.

– Wsiadaj – otwiera przede mną drzwi.

Jesteśmy już w jego samochodzie. Dopiero teraz odczuwam zmęczenie i szeroko ziewam. Opieram głowę o okno. W końcu dojeżdżamy do mnie pod blok.

Opieram głowę o jego ramię, nie chcę wysiadać, nie chcę też nic mu proponować. Zaplatam ręce wokół jego bicepsa i trzymam. Luke opiera brodę o moją głowę.

– Dziękuję za kwiaty i za to, że po mnie przyjechałeś – znowu ziewam – Nie musiałeś, wiesz?

– Zrobiłem to z czysto egoistycznych pobudek – uśmiecham się w jego ramie.

– Widzimy się w tygodniu?

– Co to za głupie pytanie? – nie chcę, żeby szedł, ale nie chcę też usłyszeć nie, czy przesadzić czy...

– Zapytałbym czy chcesz jechać do mnie, ale.. – nie mogę na niego spojrzeć, bo oczy mi się świecą.

– Zapytałabym czy chcesz wejść..

– Kiedy jest za szybko? – pyta.

– A jeśli po prostu posiedzimy na kanapie?

– Na twojej czy mojej? – uśmiecham się.

– Skoro jesteśmy już tutaj.

Przebieram się w coś wygodniejszego. On włącza telewizor ja robię nam kawę i wstawiam kwiaty do wazonu. Siadam obok niego na kanapie z głową opartą o jego ramie, które przerzucił przez oparcie kanapy.

– Dobrze się bawiłaś? – sięgam po koc z krzesła. Nakrywam nas nim tyle ile to możliwe.

– Dobrze – ale teraz bawię się lepiej. To całkiem zabawne jak niewiele trzeb do szczęścia – Cieszę się, że jesteś – całuje mnie w czubek głowy.

Układamy się na kanapie. Ja leżę z przodu, on leży za mną. Dalej jesteśmy w ciuchach, ale jesteśmy razem. Chyba nam obojgu o to chodziło. Tracą nosem moją szyje.

– Dobranoc, Ruth – splatam z nim palce.

– Dobranoc – tym razem zasypiam niemal od razu.

Drunken Heartbreaker |L.HemmingsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz