– Więc, jeśli dobrze rozumiem, tak po prostu gadałeś sobie z Astrid i dałeś jej notes? – Axie była pod niezłym wrażeniem.
– T-Tak, tak mniej-więcej – jęknął Will, robiąc kolejną pompkę. – Nie, już nie mogę – I padł na ziemię, kładąc spoconą twarz na piasku.
– Nad twoją kondycją trzeba jeszcze naprawdę popracować – stwierdziła Opiekunka, patrząc na Willa z teatralnym politowaniem – ale nad życiem społecznym to, łohoho!, pasuje nawet troszkę zwolnić – dodała, wyciągając do niego dłoń.
Chłopak skorzystał z pomocy, choć jego mięśnie totalnie odmawiały posłuszeństwa. Axie musiała go podciągnąć do pionu, bo inaczej by nie wstał. Tak strasznie marzył teraz o łóżku... och, chwileczkę. Trzeba będzie do niego iść? Po schodach? Przez trzy piętra? Will jęknął z rozpaczą jakby ktoś go właśnie dźgnął nożem w serce, sprawiając tylko, że Opiekunka jeszcze bardziej się rozbawiła.
– Daj spokój, nie było aż tak tragicznie – powiedziała, odgarnąwszy kosmyki jego włosów znad zielononiebieskich oczu. Ludzkie oczy zawsze były dla niej przepiękne. Takie... inne.
– Nie aż tak tragicznie? – powtórzył chłopak. – Poczekaj, przypomnę ci co robiliśmy... Najpierw kazałaś mi biegać przez pół godziny, później biegałem z mieczem, później biegałem walcząc z tobą z mieczem... – przerwał na chwilę, by zrobić kilka głębokich oddechów – A później stwierdziłaś, że musimy popracować nad moimi ramionami i przez następne pół godziny robiłem jakieś ćwiczenia...
– Po bieganiu była przerwa – zaznaczyła wesoło.
– Bo gdyby jej nie było, umarłbym na miejscu – mruknął z wyrzutem.
Axie zachichotała, czochrając jego mokre od potu włosy.
– Słuchaj, nikt się tutaj nie oszczędza. – Wskazała głową na około dziesiątkę Wybranych, którzy mieli aktualnie trening na polu. – Jutro możemy nagiąć zasady i nie mieć treningu, dobra? Wiem, że dzisiaj naprawdę się nie oszczędzałeś.
– To mało powiedziane – skomentował, jednak kiedy tylko dotarła do niego myśl o braku treningu, poczuł taką radość, że myślał, że zacznie skakać ze szczęścia mimo wyczerpania.
– Możemy iść przed Dom i chwilę odpocząć, bo wiem, że po schodach nie wyjdziesz. I opowiesz mi w tym czasie o Astrid, co ty na to?
– Czemu ni- – Ale nagle przypomniał sobie, że nie może nic powiedzieć o Astrid, kiedy wokół są ludzie. Jeśli ktokolwiek by to usłyszał, nie dość, że ona miałaby problem, to jeszcze sam mógłby szybko umrzeć. – ...może lepiej rozmawiajmy o tym w pokoju.
– Jak wolisz – odparła. Will miał wrażenie, jakby wyczuła jego obawy.
Dziewczyna wzięła go pod ramię i razem powoli poszli do Domu, zostawiając piekielne miejsce treningów z tyłu.
Znów była ładna pogoda. Wszystkie liście, trawy i krzewy całkowicie odzyskały swoje kolory po Okresie Suszy. Większość z nich wydawała się przystosowana już do tego katastrofalnego tygodnia, jednak niektóre uschły zupełnie. Świadczyły o tym dziury w ziemi, bo najwyraźniej ogrodnicy już wzięli się do roboty. Ogółem, wszystko w Domu było niesamowicie zadbane. Nigdy nigdzie, na żadnym piętrze, na żadnym wzgórzu, na żadnym polu nie było bałaganu. Jakby jakieś niewidzialne istoty po każdym sprzątały. Oczywiście istniała możliwość, że była to sprawka jakichś magicznych skrzatów lub wróżek, ale mogli to robić po prostu zwykli Azertyjczycy. Will jeszcze żadnego sprzątacza ani ogrodnika nie widział, ale miał zamiar zobaczyć.
![](https://img.wattpad.com/cover/60646943-288-k601858.jpg)
CZYTASZ
Wybrani: Azerth
FantasyTom I serii "Wybrani" Chciał oderwać się od rzeczywistości... Ale nie miał w planach zmieniania swojego życia. Pragnął, by jego fantazje się spełniły... Lecz nie chciał ich przeżywać. Chciał niesamowitych przygód... Choć nie miał zamiaru walczyć z...