Rozdział 2

60 13 3
                                        

Nastał następny dzień. Przez cały ten czas Will nie był w stanie myśleć o niczym innym, niż tylko ten kobiecy głos. Przeanalizował każde słowo, które powiedział. Lecz nadal, choćby nie wiadomo jak się wysilił, nie potrafił zrozumieć, o czym mówił. Najbardziej dziwiło go, skąd to coś wiedziało, jak ma na imię. Może przez cały ten czas go śledziło, a kiedy tylko w parku nie było ludzi, wreszcie się odezwał? Kto wie, może i tak było. Ale nie mógł mieć całkowitej pewności.

Will przez cały dzień był dziwnie nieobecny. Nie umiał skupić się na jednej, konkretnej rzeczy, bo cała ta sprawa rozpraszała go jak jeszcze nic do tej pory. Nie miał nawet ochoty oglądnąć swojego ulubionego serialu. Niczego nieświadomi rodzice w końcu zaczęli się martwić, przecież ich syn nigdy taki nie był! Nie chciał nawet porozmawiać z młodszym bratem... Myśleli, że to chwilowe, że szybko minie. Ale się mylili. Minął dzień, a on dalej zachowywał się identycznie. Najwyraźniej coś go zaniepokoiło, lecz nie domyślali się, o co chodzi. Chcieli zapytać, dowiedzieć się, ale on ciągle siedział w swoim pokoju, zamknięty na klucz. Na pewno nie chodziło w tym o szkołę, przecież szło mu świetnie. Cała sprawa robiła się bardzo, bardzo dziwna.

Will nadal nie wiedział, co z tym począć. Nie chciał nikomu mówić, uznaliby go za wariata... Jednak postanowił, że wtajemniczy w to Louisa. To jego najlepszy przyjaciel, musi mu zaufać.

– No, mówiłeś, że masz jakąś sprawę, nie? – Blondyn oparł się o niebieskie szafki w korytarzu szkolnym.

– No... poniekąd tak. – Will zamknął swoją szafkę i odwrócił się w stronę przyjaciela. Nastała późna pora, w szkole praktycznie poza nimi nikogo nie było. Chłopak uznał to za najlepsze miejsce do omówienia tej sytuacji. Przynajmniej nikt ich nie podsłucha.

– To...? – zawiesił głos, patrząc na niego wyczekująco.

– Słuchaj, wczoraj, jak wracałem ze szkoły, zaczęły dziać się dziwne rzeczy. Ludzi w ogóle w parku nie było i zaczął do mnie gadać jakiś głos. Później sprawił, że pojawiła się wielka wichura, a zaraz potem wszystko się uspokoiło.

Louis aż gwizdnął z wrażenia.

– Ale weź powiedz mi to ze szczegółami – rzekł w końcu.

Will opowiedział mu wszystko najdokładniej jak tylko mógł. Zacytował każde słowo pięknego głosu. Powiedział o każdym swoim przypuszczeniu. O dziwo, Louis wcale nie wyśmiał go za tę historię.

Popatrzył na Louisa, czekając, aż powie, że to wszystko żart. Ale to nie nastąpiło.

– Ja cię... – zaczął z niedowierzaniem chłopak. – Ale ekstra! Niemożliwe!

– Co nie? A jednak wszystko wydarzyło się na serio.

– To takie nieprawdopodobnie...

– Ale wierzysz mi? – spytał Will, patrząc w oczy przyjacielowi.

– Jasne, że ci wierzę! Co to w ogóle za pytanie? – Uśmiechnął się spokojnie. – Tylko sam wiesz, jak to brzmi.

– Wiem – odparł. – Jak jakaś fantastyczna książka.

– Dokładnie. Ale ci wierzę. Uwaga, bo zaczynają się pytania. Dlaczego akurat ty to słyszałeś?

– A bo ja wiem? – Wzruszył ramionami. – Może się wyjaśni.

– A może nie – dokończył poważnie Louis. – Jakoś mam takie dziwne wrażenie, że to ta druga opcja jest bliższa prawdy.

– Też tak myślę. – Uśmiechnął się ponuro. – Idziemy? Jeszcze się okaże, że szkołę zamknęli.

Wybrani: AzerthOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz