* Następnego dnia, rano *
Parzyłam kawę w ekspresie przypominając sobie wczorajszy wieczór, który był cudowny.
Nagle poczułam dłonie na swojej talii i głowę na ramieniu. Po charakterystycznym zapachu bezproblemowo rozpoznałam swojego narzeczonego.
- Cześć Lukey.- powiedziałam i sięgnęłam po dwie szklanki do szafki.
- Dzień dobry kochanie.- zaczęła całować moją szyję, a ja zaczęłam chichotać.
- Przestań.- powiedziałam uśmiechając się.
- Co będę z tego miał?- pocałował moje ucho.
- Kawę.- sięgnęłam po dzbanek i nalałam gorącej cieczy do kubków.
- Ehh... No niech już będzie.- odsunął się ode mnie.
- Dziękuję.- wzięłam kubki w ręce i postawiłam na wysepce kuchennej.
- To ja dziękuję.- wziął jeden kubek i poprawił swoje włosy.
- Nie przesadzaj.- usiadłam na blacie.
- W ogóle.... Musimy pogadać.- westchnął patrząc w swoją kawę.
- O czym? Ty chyba nie chcesz...
- Nie!- uniósł na mnie wzrok - Po prostu.. Mój ojciec chce cie poznać. Jest ciekawy co za dziewczyna zdołała uwieść jego najmłodszego syna.- zaśmiał się.
- Nie ma problemu. Zaproś go do nas. Mamy pokój gościnny, a nawet dwa.- napiłam się kawy.
- Nie widziałem go długo..
- Nie marudź. Po prostu go tu zaproś, a ja przygotuje coś do jedzenia.
- Ty przygotujesz?- spojrzał na mnie rozbawiony.
- Masz coś do mojej kuchni?- uniosłam jedną brew do góry.
- Nie. Jest cudowna. Po prostu myślałem, że nie lubisz gotować.- napił się kawy nie spuszczając ani na sekundę wzroku ze mnie.
- Mylisz się. Gotowanie jest lepsze od siedzenia przed telewizorem. Poza tym w domu strasznie mi się nudzi, a ty nie dajesz mi znaleźć pracy.
- Poradzisz sobie bez niej. Ja idę dzwonić do ojca.
- Dobrze.- powiedziałam, a chłopak ruszył do sypialni.
***
Chłopak wrócił po kilku minutach. Odłożył telefon na blat kuchenny, napił się swojej kawy i spojrzał na mnie.
- Co?- zapytałam w końcu.
- Mój ojciec... Będzie jutro.- westchnął.
- No i? Uważam, że to dobrze.
- Taa... - spojrzał w kubek z kawą.
- Nie cieszysz się?
- Nie koniecznie jestem z tego zadowolony, ale dobra. Nie ważne.
* Następnego dnia, wczesne południe *
Od rana stałam w garach i gotowałam. Luke starał się mi jakoś pomagać. Jednak szybko go wyganiałam z kuchni twierdząc, że mi przeszkadzam. W sumie to zaznałam spokoju dopiero w momencie w którym Hemmings pojechał po swojego ojca na lotnisko. Jego ojciec miał spędzić u nas noc.
Strasznie się stresowałam spotkaniem z panem Hemmings'em.Nakryłam do stołu i poprawiłam swoją sukienkę, która miałam wrażenie, że w tym momencie mi przeszkadza. Nie czekałam długo na przyjazd swojego narzeczonego i jego ojca.
- To tu mieszkasz?- usłyszałam nieznany mi męski głos.
- Tak tato.- mruknął Luke i wszedł w głąb mieszkania - Tato..- odchrząknął widząc mnie, a po chwili w pomieszczeniu pojawił się straszy Hemmings, którego widziałam jedynie na zdjęciach - To jest Renee.- wskazał na mnie - Moja narzeczona.
- Mimo mi pana poznać.- wyciągnęłam w jego kierunku dłoń.
- Mi również.- uścisnął moją dłoń uważnie mi się przyglądając.
- Może usiadziecie już do stołu? - zaproponowałam czując jak zaczynam się po cichu ze stresu, a obaj wykonali moją prośbę - Chce pan coś do popicia?
- Nie. Narazie podziękuję.- patrzył uważnie na mnie.
- Tato... Nie patrz tak na nią.- burknął blondyn.
- Ucisz się Luke.- mruknął ojciec chłopaka kiedy zajmowałam miejsce obok jego syna - Renee, tak?
- Tak.- przytaknęłam od razu.
- Nie stresuj się tak.- zaśmiał się, a ja miałam wrażenie, że cała sztywna atmosfera gdzieś wyparowała.
- Dobrze.- uniosłam trochę wzrok.
- No więc.. Jak udało Ci się poderwać mojego najmłodszego syna? Nigdy bym nie podejrzewał, że może mieć narzeczoną.- zaśmiał się mężczyzna.
- Nie wiem.- zaśmiałam się trochę nerwowo.
- Denerwujesz się.- zaśmiał się mężczyzna.
- Może trochę.
- Czemu podjęliście tak szybko decyzję o małżeństwie?- mężczyzna zaczął powoli jeść to co przygotowałam.
- Renee jest w ciąży.- w tym momencie Luke dotknął mojego brzucha.
- Na prawdę? Który to tydzień?- zapytał zdziwiony.
- Ósmy. Raczej coś koło tego.- odpowiedziałam.
- Gratuluję w takim razie.- uśmiechnął sie ojciec Luke'a - Kiedy planujecie ślub? Przed czy po narodzinach dziecka?- zaczął jeść.
- Nie rozmawialiśmy jeszcze o tym.- odpowiedział młody Hemmings.
- Mimo wszystko myślę, że rozsądnie było by przed narodzinami dziecka.- odpowiedziałam.
- Wtedy nie będziesz mogła w pełni świętować.- warknął blondyn.
- Po narodzinach naszego dziecka też nie będę mogła.- pokazałam mu język.
- Musicie podjąć decyzję.- wtrącił ojciec chłopaka.
- Dla mnie może być przed porodem.- Luke wzruszył ramionami.
- Czyli to mamy mniej więcej ustalone. Będzie trzeba myśleć nad organizacją.- wzięłam do ręki widelec.
- To potem. Teraz zjedzmy.- odezwał się mój narzeczony i zaczął jeść.
---
Rozdział.... Aż brak mi słów... Po prostu jest słaby XDEDIT: Wiele osób na Wattpadzie wypowiada się na temat zamachu w Manchesterze... Ja chcę tylko powiedzieć, że ja nie mam zamiaru tego robić. Swoje przemyślenia, i w ogóle, zostawiam dla siebie.
Inne opowiadania:
► Hooligans || Z.M.
► Hooligans: Life is Brutal || Z.M.
► Hooligans: Life is Hard || Z.M (sequel Hooligans)
►Random Knowladge || Z.M.
► Wyzwanie: Psychiatryk
► Kogo wybrać? || Z.M. & L.H.
►Thanks to her life || L.H.
CZYTASZ
Powrót Miłości || L.H (sequel Wakacyjnej Miłości)
FanficCo się stanie jeśli powróci stara miłość? Część I - "Akt Miłości" Część II - "Wakacyjna miłość" ***** UWAGA!! Opowiadanie może zawierać przekleństwa. Czytasz na własną odpowiedzialność. #930 w Fanfiction 30.11.2017r. #831 w Fanfiction 02...