2.12

732 63 65
                                    

* Następnego dnia, rano *

Wstałam przed swoim mężem i zaczęłam przygotowywać śniadanie. Zack chciał mi pomóc.

- Mamo! Mogę ci pomóc?- zapytał już poraz któryś z kolei.

- Zack, mówiłam ci, że nie ma w czym.

- Mamo!- krzyknął.

- Nie krzycz. Jeśli już tak bardzo chcesz pomóc to idź obudź tatę.

- Już się robi!- powiedział i pobiegł na górę.

W spokoju dokończyłam śniadanie, a po chwili w kuchni pojawił się mój mąż wraz z synem.

- Nie musiałeś po mnie, gnomie, skakać.- powiedział gdy mały mruczał coś pod nosem i próbował wyrwać się swojemu tacie.

- Siadajcie do stołu.- spojrzałam na nich przez ramię.

- A co jeśli chciałbym ci pomóc? - poczułam dłonie męża na talii, a po chwili pocałował mnie w ucho.

- Przeszkadzasz, Hemmings.- mruknęłam.

- Kocham słyszeć z twoich ust nasze nazwisko.- mruknął mi do ucha.

- Dziecko patrzy.- powiedziałam.

- Niech się uczy.- ugryzł mnie w ucho.

- Luke!- wrzasnęłam.

Blondyn zaczął się śmiać i mnie puścił.

Po chwili podałam śniadanie i zaczęliśmy jeść. Chwilę później Zack już poleciał na górę, a my zostaliśmy sami.

- Ja zawioze małego do przedszkola.- powiedział patrząc na mnie.

- Dziś sobota.- napiłam się na spokojnie kawy.

- Serio?- powiedział zdziwiony i spojrzał na telefon - Rzeczywiście. Rany, czyli mogłem sobie jeszcze pospać? - spojrzał na mnie, a ja tylko kiwnęłam głową.

- Nie jedziesz dziś do wytwórni?

- Nie. Nie chce mi się.

- Rozleniwiasz się?

- Nie...

- Wcale. - uśmiechnęłam się i wstałam.

Zaczęłam sprzątać po śniadaniu.

- Później zabieram was gdzieś.

- Co? Gdzie?- spojrzałam na niego wkładając naczynia do zmywarki.

- Zobaczysz, kochanie.- klepnął mnie w tyłek i wyszedł z kuchni.

- Gdzie idziesz? - zapytałam.

- Do sypialni. Chętnie jeszcze pójdę się położyć.

- Na serio?

- Tak.

* Kilka minut później *

Weszłam do sypialni i położyłam się za blondynem. Przejechałam delikatnie po jego poranionych plecach. Wczoraj na tyle mocno wbiłam mu paznokcie, że leciała aż krew.

- Boli?- zapytałam widząc swoje dzieło.

- Jak dotykasz to trochę boli, ale jest okey.- powiedział - Widziałaś co Zack robi?

- Byłam u niego przed chwilą. Bawi się klockami.- przytuliłam się do jego pleców, a on syknął z bólu - Przepraszam.- odsunęłam się od niego, ale złapał mnie za dłoń.

- Nic się nie stało.- odwrócił się w moją stronę - Kocham cię, wiesz?- odgarnął kosmyk włosów z mojej twarzy.

- Wiem.- przysunęłam się do niego i wtuliłam się w jego tors - Ja ciebie też... Przepraszam, że cię skrzywdziłam, Luke.

- Shh... Jest dobrze. Nie mówmy o przeszłości, skupmy się na teraźniejszości. Jeszcze wszystko przed nami. Mamy dopiero po dwadzieścia pięć lat.

- Nawet nie całe dwadzieścia pięć.

- Wiem.- westchnął.

- Powinieneś korzystać jeszcze z młodości, a nie zaprzepaszczać najlepsze lata swojego życia na siedzeniu w biurze.

- Może i masz rację?- przymknął oczy.

- To musisz sam ocenić.- cmoknęłam go w usta.

- Mamo! Tato!- Zack wpadł do pokoju wrzeszcząc.

- Co się stało? - zapytał blondyn.

- U mnie w pokoju jest robak!- uśmiechnął się, a ja się spięłam.

- Serio?- Luke podniósł się z łóżka - Chodź. Złapiemy tego robaka i pójdziemy go wypuścić na dwór.- złapał naszego syna za rękę i obaj wyszli z sypialni.

* Kilka godzin później *

Poszliśmy na spacer. Szłam przytulona do ramienia swojego męża, a ten uważnie obserwował naszego syna, który jeździł na hulajnodze.

- Tęskniłam za takimi chwilami.- powiedziałam cicho.

Strasznie irytowały mnie młode dziewczyny, które cały czas patrzyły, z pożądaniem, na mojego męża.

- Wiem. W sumie to ja też.- pocałował mnie w głowę.

- Czemu musisz być tak cholernie przystojny, że większość dziewczyn się za tobą ogląda?- powiedziałam.

- Na prawdę jakaś się patrzy?

- Tak, prawie każda.

- Nie obchodzą mnie one. Moje serce należy tylko do jednej. Do tej która aktualnie się strasznie do mnie klei.- zaśmiał się.

- Przeszkadza co to?

- Trochę.

Odsunęłam się od niego, ale nadal trzymałam jego dłoń.

- Zack! Stój!- krzyknął za chłopcem, a ten od razu się zatrzymał - Uważaj trochę.- mruknął.

- Przepraszam tato...

- Wolniej trochę.- powiedział czochrając włosy syna.

- Dobrze.

- Gdzie tak w ogóle idziemy?

- Narazie spacerujemy. Czy to źle?

- Nie, po prostu pytam z ciekawości... Myślałam trochę o problemach twojej firmy...

- I co?

- Pomyślałam, że może mój tata by mógł nam pomóc? Nie miał raczej takiej sprawy, ale może coś pomoże...

- Zawsze można go zapytać.- wzruszył ramionami.

- Też o tym pomyślałam.

---
Jak rozdział?

Jest on lyźniejszy, ale mówię wam z góry, że będzie jeszcze jakaś akcja w tym opowiadaniu XD Co prawa mniejsza, ale będzie

To ostatni na dziś rozdział XD

Jestem w ogóle ciekawa czy dobijemy do końca tej "części" tysiąc komentarzy XD Obecnie mamy 884 😂

Powrót Miłości || L.H (sequel Wakacyjnej Miłości)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz