2.10

698 55 58
                                    

* Wieczorem *

Dałam kolacje Zack'owi i poszłam zanieść jedzenie Luke'owi, który siedział w gabinecie już od dobrych dwóch godzin.

- Przyniosłam ci jedzienie.- powiedziałam wchodząc ostrożnie do pomieszczenia.

- Nie jestem głodny.- powiedział trzymając się za głowę i czytając jakieś papiery.

- Musisz jeść.- postawiłam mu talerz przed nosem nie zwracając uwagi na to, że stawiam go na dokumentach.

- Ja na prawdę nie jestem głodny.- spojrzał na mnie zmęczony.

- Mogę zobaczyć?- zapytałam biorąc z jego ręki jakieś dokumenty.

- Tak.- westchnął.

Zaczęłam czytać papiery. Było to jakieś pismo prawnicze. Zmarszczyłam brwi gdy doczytałam się, że ktoś domaga się odszkodowania, gdyż mój mąż nie chciał kogoś wypromować. Był to absurd.

- Czemu się tyle nad tym głowisz? Masz prawo komuś odmówić.

- To jest bardziej skomplikowane. Ta osoba ubzdurała sobie, że nie zgodziłem się przez jej kolor skóry. Uznała to za rasizm.- oparł głowę o oparcie fotela - Grozi mi sądem, jeśli nie zapłacę jej stu tysięcy.

- Pisałeś już jakieś pismo?

- Tak. Napisaliśmy odpowiedź, ale wątpię, że to coś da.- przymknął oczy.

- Musisz być dobrej myśli.- stanęłam za jego fotelem.

- Renee... Mimo to jestem na przegranej pozycji. Muszę szukać pieniędzy, chciaż ich nie mam.

- To nie prawda. Może lepiej, żeby sprawa trafiała do sądu?- objęłam jego szyję i położyłam głowę na jego głowie.

- Wtedy będę musiał pewnie więcej zapłacić i będę miał wyrok na karku.

- Zawsze możesz uznać to za zniesławienie. Na pewno ta sprawa odcisnęła się już jakoś na wytwórni.

- To nie takie łatwe.

- Miałeś już kogoś o innym kolorze skóry w wytwórni?

- Jednego japończyka. - westchnął.

- Gdybyś był rasistą to byś nawet jego nie przyjął. To pismo jest absurdalne.- zaczęłam bawić się jego włosami.

- Wiem, kurwa, wiem. Ale to nie jedyny mój problem. Nie chodzi tylko o te sprawę.

- Co? Jest coś jeszcze?

- Mam kilka pism, a nawet wezwania do sądu. Wszystko jest z praktycznie jednego okresu czasu. Z prawnikiem doszliśmy do wniosku, że ktoś chyba chce mnie zniszczyć.

- Czemu mi nie powiedziałeś?- w tym monecie miałam cholerne wyrzuty sumienia.

Jeśli to trwało od dłuższego czasu i to było przyczyną jego zachowania to... Musiałam przyznać, że byłam kompletną idiotką. Nie przyszło mi na myśl, że może mieć problemy w firmie.

- Nie chciałem cię martwić.- otworzył oczy.

- Ile to trwa?

- Prawie trzy miesiące.

Teraz to czułam się cholernie głupio, a wyrzuty sumienia zaczęły zżerać mnie od środka. Zdradziłam go gdy on po prostu chciał ratować firmę, a mi mówił, że wszystko jest w porządku i firma się rozrasta...

- To wszystko dlatego...- poczułam łzy w oczach.

- Tak... Przepraszam.- obrócił się w moim kierunku - Nie płacz. Będzie dobrze.- wciągnął mnie na swoje kolana.

Nie mogłam wierzyć w jego słowa, bo wiedziałam, że w tym przypadku to nic nie da. Nic nie będzie dobrze.

Rozpłakałam się jeszcze bardziej.

- Nie płacz.- mocno przyciągnął mnie do siebie.

- Zawiniłam, Luke.- nie miałam odwagi mu się przyznać.

- Nie... To ja zawiniłem. Postawiłem dobro firmy ponad rodzinę.

- Chciałeś ją ratować.

- Chciałem ją ratować dla nas.

- Wiem.- moje serce strasznie mnie bolało.

Nienawidziłam siebie.

Żałowałam, że wszystko rozwiązało się tak późno...

- Zjedz.- zeszłam z jego kolan szybko opierając łzy - A potem idź spać.- szybko weszłam z pomieszczenia.

Cały ten czas był rozdrażniony przez firmę, a później jeszcze niespodziewanie dowiedział się o ciąży swojej mamy.

Nie mogłam dopuścić by miał kolejny problem. Bynajmniej nie teraz.
nie mogłam dopuścić by dowiedział się o mojej zdradzie.

* Późny Wieczór *

Luke i Zack już spali. Wyślizgnęłam się z łóżka, wzięłam bluzę męża, która była na wierzchu i telefon. Zeszłam na dół i wyszłam na taras.

Wybrałam numer Light'a.

- Halo?

- Light... Nie mów mojemu mężowi. Nie teraz.

- Mieliśmy umowę.

- Proszę. - opatuliłam się bardziej bluzą, bo było bardzo zimno.

- Umowa to umowa.

- Nie rób mi tego. Nie teraz. - poraz kolejny tego dnia po moich policzkach zaczęły lecieć łzy.

- Sama podjęłaś decyzję.

- Proszę...

- Nie.- rozłączył się.

Usiadłam na tarasie i zaczęłam płakać.

Byłam okropna.

Nie miałam pojęcia jak mogłam coś takiego zrobić.

Miałam do siebie jeszcze większy wstręt.

Wiedziałam, że moje małżeństwo zakończy się jutro wraz z momentem ujawnienia prawdy.

Na samą myśl, jak bardzo zachwalałam sobie zachowanie Light'a względem mnie, robiło mi się nie dobrze.

Nie liczyłam na wybaczenie Luke'a, skoro sama nie umiałam sobie wybaczyć.

Jedyne co mi pozostało to przygotowanie się na jutrzejszą awanturę. Tylko tego oczekiwałam.

---

Jak rozdział? :)

Chcecie kolejny?

Jak myślicie, Light powie Luke'owi? Jeśli tak, to czy on wybaczy Renee?

Powrót Miłości || L.H (sequel Wakacyjnej Miłości)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz