- Lynn wyjdź w końcu z tej łazienki!
- Czekaj, dopiero weszłam!- krzyknęłam poirytowana jej niecierpliwością.
- Dopiero? Minęło już pół godziny!
- Już wychodzę, czekaj.
- Współczuję twoim rodzicom- westchnęła.
- Pfff. - fuknęłam.
- Mamy spędzić dwa tygodnie nad jeziorem na imprezach i szukaniu dla ciebie chłopka, a nie siedzieć w łazience!- burknęła niezadowolona.
- Już!- powiedziałam otwierając drzwi na oścież.
Kiedy już zebrałam wszystkie swoje rzeczy z łazienki, wyszłam. Popatrzyłam na swoją tymczasową współlokatorkę, która poważnie się na mnie patrzyła z podniesionymi do góry brawiami.
- Co?- rzuciłam, patrząc na nią z ukosa.
- Ty pytasz się co?! Zaraz ci powiem co, za godzinę mamy ognisko po drugiej stronie jeziora, nie wspominając, że tam idzie się pół godziny!
- Wyrobimy się. Nie spinaj dupy.
- Ja spinam dupe?
- Tak - burknełam.
- Ugh.. jesteśmy tu dopiero drugi dzień, a ja już mam cię dość- stwierdziła.
- Dobra, dobra nie marudź idź bo coraz mniej czasu nam zostało!
- Ciekawe przez kogo?- wymamrotała.
- Diana odpuść- nalegałam.
- Dobra. Spakuj jakąś bluzę do plecaka, bo wieczorem będzie zimno.
- Nie potrzebna mi- przyznałam.
- Ja biorę, tobie też radzę.
Po tych słowach Diana weszła do łazienki, a ja zastanawiałam się czy czegoś nie zapomniałam spakować. Nie chciało mi się sprawdzać w plecaku czy czegoś przypadkiem nie spakowałam, więc podeszłam do swojej szafy i wyciągnęłam z niej różową, zwiewną spódnice, która sięgała mi praktycznie do połowy ud i czarną zwiewną koszulę, którą wsadziłam w spódnice. Dodałam do tego jeszcze różowy pasek i czarno-białe szpilki, miałam do tego założyć jeszcze różowy kapelusz, ale zrezygnowałam, bo niby po co mi kapelusz na noc?
Kiedy tylko skończyłam się oglądać w lustrze, z łazienki wyszła Diana.
- Co się tak odwaliłaś?- zapytała, mierząc mnie z góry na dół wzrokiem.- Idziemy na imprezę?
- To co?
- To to że się dziwię czemu ty nie wskoczyłaś w kieckę- przyznałam.- Powiedzieć ci?- powiedziała szepcząc.
- No?- zapytałam tak samo jak ona.
- Bo to jest jezioro, a nie jakaś dyskoteka- stwierdziła już głośniej.
- No i co?- wzruszyłam ramionami.- Nieważne, chodź już, bo się spóźnimy.
- Dobra, tylko wezmę plecak.
- Po prostu się pośpiesz. - fuknęła na mnie i wyszła.
-,,Po prostu się pośpiesz" - zaczęłam ją przedrzeźniać zmieniając głos w pisk.
- Ugh... - wzięłam plecak w rękę i wyszłam z domku, zamykając przy tym drzwi na klucz.
Doszliśmy do ogniska w pół godziny. Wszyscy siedzieli już na ławkach rozmawiali i śmiali się.
- Już jesteśmy! - wykrzyknęła Diana i rzuciła się w ramiona swojego chłopaka, Krystiana.
![](https://img.wattpad.com/cover/111408040-288-k796000.jpg)
CZYTASZ
Akademia Żywiołów [ZAKOŃCZONA]
FantasyKSIĄŻKA BYŁA PISANA W 2017 I ZDAJĘ SOBIĘ SPRAWĘ Z ILOŚCI BŁĘDÓW ORTOGRAFICZNYCH JAK I INNYCH. KIEDYŚ MOŻE TA OPOWIEŚĆ ZASŁUŻY NA METAMORFOZE, JAK TYLKO ZNAJDĘ CZAS WEZMĘ SIĘ ZA TO. Nazywam się Lynn Villey, przez całe życie myślałam, że jestem zwykłą...