- Ale co Vivan? Zapomniał o waszej tygodniowej rocznicy?
- Wręcz przeciwnie- powycierała łzy i dodała - bawił się świetnie.
- Co się stało? - spytałam ze zmartwieniem.
- Bawił się tak świetnie, że przelizał się z jakąś zdzirą.
- Przelizał?
- Tak, wpychał jej język do samego gardła.- powiedziała, po czym znów wybuchła płaczem.
- Wszystko będzie dobrze- pocieszałam ją chociaż sama nie wiedziałam czy to prawda.
Przytuliłam ją do siebie, szlochała jeszcze przez kilka minut, po czym zasnęła. Przykryłam ją kołdrą po czym sama się położyłam. Po dzisiejszych przeżyciach od razu usnęłam.
**
Rano Tris nie poszła na zajęcia. Źle się czuła i nie miała zamiaru spotkać się przypadkiem z Vivanem. Chciałam pogadać z nim, ale Tris mi zabroniła, więc zrezygnowałam z tego pomysłu. Po zajęciach poszłam do pokoju, żeby posiedzieć z Beatrice, ale kiedy weszłam ona spała, nie chcąc jej budzić wyszłam z pokoju. Kiedy omijałam, pokój pielęgniarki, przez uchylone drzwi zobaczyłam Ashtona siedzącego z Rebecką. Poszłam do lasu, żeby porozmawiać z kobietą. Tak jakby ona się mnie spodziewała i już tam na mnie czekała.
- Witaj Lynn.
- Witaj.- odpowiedziałam.
- Zapewne jesteś ciekawa czy masz się wtrącać w sprawy swojej przyjaciółki? Czy może jednak zostawić to dla niej.
- Skąd ty to wiesz?- spytałam zdziwiona, lecz po chwili przypomniałam sobie, że ona wie wszystko.
- W sprawy przyjaciół miesza się tylko wtedy kiedy oni cię o to poproszą.- kiedy miałam się jej spytać co mam w końcu zrobić, ona zniknęła.
Zrezygnowana wróciłam do pokoju.
Niestety nie zostałam w nim mojej przyjaciółki, więc położyłam się spać, ale niestety jak zawsze przerwała mi jedna zielonowłosa dziewczyna, która właśnie weszła do środka.- Hej- powiedziała smutno.
- Cześć, byłam u ciebie wcześniej, ale spałaś, więc stwierdziłam, że pójdę się przejść. A gdzie ty byłaś?
- Stwierdziłam, że nie będę całymi dniami siedzieć w pokoju i płakać za tym idiotą i poszłam odwiedzić Ashtona.
- I co jak tam u niego?- spytałam obojętnie.
- Właśnie chciał z tobą pogadać.
- W porządku- wstałam z łóżka i wyszłam z pokoju, po czym skierowałam się w stronę fontanny.
Nie chciałam pytań typu ,,czemu nie chcesz do niego iść?". Dlatego stwierdziłam, że niby do niego idę, ale tak naprawdę ominęłam ten pokój z daleka.
Usiadłam na ławce, na której przed tygodniem siedziałam z brunetem i patrzyłam się na spadającą wodę, która spływała po rogach i pysku jelenia.
Wyciągnęłam rękę w stronę spadającej wody i zaczęłam nią wymachiwać, a woda zaczęła robić różne kształty. Uśmiechnęłam się sama do siebie, że przynajmniej to potrafię zrobić.
- Woow, nie wiedziałem, że potrafisz, aż tak dobrze panować nad wodą. W naszym roczniku prawie nikt nie potrafi nad tą fontanną panować.
Nie odezwałam się do niego. Chciałam, a raczej próbowałam go ignorować, ale to było ciężkie kiedy usiadł koło mnie.
Chciałam mu wszystko wygarnąć co o nim sądzę, ale przecież nie będę wyręczać Tris, prawda?
- Widziałem się z Ashtonem przed chwilą, powiedział mi, żebym ciebie zawołał, bo niby Beatrice miała cię zawołać, ale nie przyszłaś, więc wysłał mnie.
CZYTASZ
Akademia Żywiołów [ZAKOŃCZONA]
FantasyKSIĄŻKA BYŁA PISANA W 2017 I ZDAJĘ SOBIĘ SPRAWĘ Z ILOŚCI BŁĘDÓW ORTOGRAFICZNYCH JAK I INNYCH. KIEDYŚ MOŻE TA OPOWIEŚĆ ZASŁUŻY NA METAMORFOZE, JAK TYLKO ZNAJDĘ CZAS WEZMĘ SIĘ ZA TO. Nazywam się Lynn Villey, przez całe życie myślałam, że jestem zwykłą...