Rano, gdy tylko się obudziłam przy moim łóżku już siedział Ashton. Uśmiechnęłam się przez to. Nie wiedziałam, że chłopak weźmie to tak na poważnie, jak ja.
- A więc.. - powiedziałam z lekką chrypką w głosie.
- Znasz..- brunet nie zdążył dokończyć, bo nagle do pokoju wbiegła cała zapłakana Tris.- To ja was zostawię- wyszeptał i odszedł od mojego łóżka.
- Co się stało?- zapytałam dziewczyny, która wsadziła twarz w moje włosy.
- Vivan.. on..- jednak niczego się nie dowiedziałam, bo wybuchła płaczem.
- Co Vivan?- dopytałam. Dziewczyna spojrzała prosto w moje oczy i pociągnęła nosem, przy czym się lekko uspokajając.
- Całował się z inną.- wyszeptała, przy czym wybuchła ponownie płaczem.
Nie zdążyłam nic odpowiedzieć kiedy do pokoju wbiegł czerwonowłosy. Podbiegł do Tris i złapał ją za rękę, lecz ta go odepchnęła.
- Vivan, lepiej nie- wyszeptałam, jednak ten zignorował moje słowa.
- Beatrice, posłuchaj..- dziewczyna nie pozwoliła mu dokończyć.- Nie mów tak do mnie- wysyczała.
- Chciałem ją pocałować tylko w policzek na przywitanie, a ona obróciła głowę i wpadłem prosto na jej usta. - westchnął głośno.
- I ja mam w to uwierzyć?- zapytała zdenerwowana.
- Przepraszam, przecież wiesz, że nigdy bym cię nie zdradził, nawet w taki sposób.
Dziewczyna podeszła do mojej szafki i zabrała ztamtąd szklankę. Kiedy tylko z powrotem znalazła się obok chłopaka podała mu ją.
- Weź szklankę - podała ciągle pociągając nosem.
- Wzięłem i co?- spytał nie rozumiejąc do czego dziewczyna dąży.
- Upuść ją.- chłopak spojrzał poważnie na dziewczynę myśląc, że ta sobie żartuje, jednak ta mówiła całkiem poważnie i już po chwili szklanka leżała w kawałkach na podłodze.
- Rozbiła się i co dalej?- zapytał ciągle nie rozumiejąc.
- Teraz ją przeproś i zobacz czy się pozbiera.- powiedziała i znowu wybuchła płaczem.
Chłopak spojrzał na nią smutno i zrozumiał o co jej chodzi. Jedno przepraszam nie załatwi wszystkiego. Westchnął głośno.
- Zrozum..- zaczął - nigdy, powtarzam nigdy bym cię nie zdradził.- powiedział błagalnie.
- Nie wiem co daje ci rzucanie słów na wiatr.- rzuciła obojętnie.
- Pogadamy jak ochłoniesz- powiedział i wyszedł, wiedziałam, że dziewczyna chciałaby za nim pobiec, ale tego nie zrobi.
Wiedziałam, że muszę porozmawiać z nim sama. Kiedy tylko chłopak zniknął za drzwiami od razu poszłam w jego ślady i już po chwili znalazłam się za czerwonowłosym.
-Vivan! Czekaj!- krzyknęłam ledwo idąc. Chłopak spojrzał na mnie i mimo niechęci zawrócił się.
-Co?- rzucił poddenerwowany.
- Nie ignoruj jej..- wyszeptałam.- Nigdy tego nie robiłem, ale może gdy tak zrobię ona coś zrozumie.- westchnął i przejechał z zakłopotania ręką po karku.
- Ale w ten sposób uczysz ją, że może żyć bez ciebie.- powiedziałam z nadzieją, że zrozumie o co mi chodzi.
- Cholera!- ze zdenerwowania walnął ręką w ścianę krusząc w ten sposób trochę tynku.
- Waląc ręką w ścianę nie stworzysz w ten sposób drzwi.- wyszeptałam.
- To co mam teraz zrobić?- westchnął.
- Daj jej trochę czasu, żeby się uspokoiła - oznajmiłam.
- W porządku- powiedział i poszedł dalej korytarzem.
Mam nadzieję, że coś do niego dotrze. Resztkami sił wróciłam do pokoju i położyła się na łóżko.
- I co?- zapytała dziewczyna ciągle pociągając nosem.
- Chce porozmawiać, ale jeszcze nie teraz da ci czas, żebyś poukładała sobie wszystko.- powiedziałam na jednym wdechu.
- No i co ja mam teraz zrobić?- spytała wybierając pojedynczą łzę z policzka.
- Ja nie mogę ci powiedzieć co masz zrobić, sama musisz podjąć decyzję- Tris tylko westchnęła na moje słowa. Przytaknęła twierdząco głową.
- To ja już pójdę - powiedziała i wyszła.
Spojrzałam w stronę chłopaka, który już kierował się w moją stronę. Przesunął taboret do mojego łóżka, po czym na niego usiadł i spojrzał prosto w moje oczy.
- Możemy dokończyć rozmowę?- zapytał, na co kiwnęłam twierdząco głową.
*Perspektywa Ashtona*
- Możemy dokończyć rozmowę?- zapytałem. W odpowiedzi dziewczyna kiwnęła twierdząco głową. Wziąłem głęboki oddech i zacząłem.- Słyszałaś legendę? Tą o dwóch córkach Tamary McKartney?
- No tak, jedną z jej córek zginęła w wypadku samochodowym, o ile się nie mylę to była Suzan.- powiedziała nierozumiejąc co ma do tego legenda.
- Nie do końca- przyznałem- legenda mówi o tym, że obie kobiety miały urodzić dziewczynki. Wszyscy w akademii znali wybranka Sophie, lecz nikt nigdy nie słyszał o wybranku Suzan, ponieważ ona bardzo się z tym kryła- westchnąłem- Suzan w dniu wypadku wracała z miasta, czyli z normalnego świata, tego za peronem. Tam mieszkał jej wybranek, był normalnym człowiekiem to właśnie z nim była w ciąży. Niedługo miała rodzić i wiedziała o tym, więc chciała wrócić do akademii, zabrać swoje ciuchy i wrócić niezauważalnie do miasta, żeby tam urodzić, a własnej matce powiedzieć, że poroniła. W drodze do akademii była rozkojarzona i w ostatniej chwili zauważyła jelenia, wszyscy wiedzieli, że do zwierząt miała słabość, więc skręciła gwałtownie uderzając przy tym w drzewo. Nie zginęła od razu jak mówi legenda, owszem umarła, ale nie w wyniku uderzenia, owszem to przez wypadek straciła życie. Ale zanim zginęła urodziła syna, nie córkę. To kolejne kłamstwo Suzan, wolała powiedzieć, że będzie mieć córkę, żeby nie wzbudzać żadnych podejrzeń, jednak nie wiem o co z tym chodziło. Przy dziecku zostawiła kopertę, którą mógł otworzyć tylko jej syn, a sama zniknęła, lub zjadły ją leśne zwierzęta, tego też nie wiem. Wielu próbowało otworzyć kopertę, lecz żaden nie mógł tego dokonać. Na kopercie ciążyła tak zwana klątwa. Mógł ją otworzyć tylko prawowity syn Suzan, który panował nad wszystkimi, czteroma żywiołami.- zastanowiłem się chwilę, czy mam jej to powiedzieć, wiem, że będzie na mnie patrzyła inaczej, ale wiedziałem, że mogę jej zaufać.
Z tylnej kieszeni spodni wyciągnąłem starą, pożółkniałą kopertę. Spojrzałem prosto w oczy Lynn jedynie co w nich ujrzałem to szok i niedowierzanie. Jej wzrok chodził od koperty do moich oczu. Wiedziała co powiem, nie mogłem już zaprzeczyć, ani uniknąć konsekwencji.
- To ja nim jestem..
••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••
I jest kolejny! Mam wenę. Chyba pierwszy raz od dłuższego czasu. Trzeba to wykorzystać :). Do następnego :* Wybory książki będą do 1 listopada. Na razie widać, że wygrywają smoki :) A tu taki mały rozdział w środku tygodnia.~🦄
CZYTASZ
Akademia Żywiołów [ZAKOŃCZONA]
FantasyKSIĄŻKA BYŁA PISANA W 2017 I ZDAJĘ SOBIĘ SPRAWĘ Z ILOŚCI BŁĘDÓW ORTOGRAFICZNYCH JAK I INNYCH. KIEDYŚ MOŻE TA OPOWIEŚĆ ZASŁUŻY NA METAMORFOZE, JAK TYLKO ZNAJDĘ CZAS WEZMĘ SIĘ ZA TO. Nazywam się Lynn Villey, przez całe życie myślałam, że jestem zwykłą...