- Tak, mi ciebie też miło widzieć Ashton- uśmiechnął się sztucznie.
- Co ty tu robisz? - wysyczał przez zęby.
- Przyszłem na piknik, mam nadzieję, że się nie spóźniłem. - po tych słowach brunet wstał podając mi przy tym rękę.
- Oo..- spojrzał na mnie- kogo my tu mamy? Nie przectawisz nas sobie? - spytał Ashtona z irytacją.
- Takiego śmiecia? Nie dzięki- prychnął.
- No to może ja się przectawię- wzruszył ramionami i zrobił kilka kroków w przód. Brunet złapał mnie za nadgarstek i przesunął za siebie.
- Wara od niej- syknął.
- Chciałem być miły, ale ty jak zawsze wszystko utrudniasz.
- Ty miły? Proszę cię nie rozśmieszaj mnie.- rzucił rozbawiony, ale w jego głosie dalej było słychać spięcie.
- Mam pomysł.- wyrzucił nagle Zayn- może mały zakładzik?- zapytał.
- Jaki zakład?
- No stary, nie udawaj, że nie wiesz. Nie pamiętasz pierwszej klasy? - na te słowa Ashton spiął się jeszcze bardziej.
- Nie.- rzucił oschło.
- Skoro nie chcesz zacząć to z przyjemnością mogę zacząć ja. - wyszczerzył się i podpalił wokół nas ogień.
- Mówię ci, że nie! Głuchy jesteś?!
- Trudno. Zaczęliśmy.
- Ja niczego nie zaczynałem!- wyrzucił z siebie brunet, po czym zwrócił się do mnie. - Chodźmy już..
Kiwnęłam chłopakowi głową po czym zaczęliśmy odchodzić, ale nim zrobiliśmy kilka kroków Zayn krzyknął.
- Czyli oddajesz walkowerem? Super przynajmniej nie będę musiał się starać, a i tak będę mieć wspaniałą noc- przy ostatnich słowach czerwonowłosy uśmiechnął się do mnie i poruszał znacząco brwiami.
- Nic nie wygrałeś, bo o nic się nie założyliśmy!
- Hmm.. ciekawe.
Zayn rzucił w moją stronę ogniem, zamknęłam oczy i szykowałam się na uderzenie gorąca, ale to nie nastąpiło. Kiedy je otworzyłam stałam pośrodku ognistego kręgu, który miał z dwa metry wysokości.
- Lynn..!!
- Nic mi nie jest!- krzyknęłam.
- Czekaj tam zaraz cię wyciągnę!
- Spróbuj- wychrypiał Zayn.
Po chwili usłyszałam odgłosy walki. Przecież on nie ma żadnych szans. Ich jest trójka, a on jest jeden. Muszę się stąd wydostać. Przywołałam do siebie wodę i zaczęłam stopniowo gasić ogień. Kiedy już się oswobodziłam zobaczyłam jak Zayn razem ze swoimi przyjaciółmi przybili Ashtona do pobliskiej skały. Wkurzona na maksa ruszyłam jak najszybciej w ich kierunku. Kiedy zobaczyłam jak brunet opada na ziemię rzuciłam się jeszcze szybciej w ich stronę. Gdy w końcu dobiegłam do chłopaków od razu ukucnęłam przy brunecie.
- Chłopaki zostawcie nas samych.- wychrypiał Zayn.
- Co wyście zrobili!?
- Dokończyliśmy zakład. Także skoro ja wygrałem to należy mi się jakaś nagroda- uśmiechnął się szyderczo, po czym powoli i niebezpieczne zaczął się do mnie zbliżać.
- Nawet do mnie nie podchodź!
- No chodź do mnie.
Kiedy miałam już wydzielić mu strzała w twarz, chociaż wiedziałam, że to mu dużo nie pomoże na moje czoło skapła kropla wody ze skały. Czyli musi być tu gdzieś woda. Zayn był coraz bardziej bliżej mnie. Czekałam na odpowiedni moment.
CZYTASZ
Akademia Żywiołów [ZAKOŃCZONA]
FantasyKSIĄŻKA BYŁA PISANA W 2017 I ZDAJĘ SOBIĘ SPRAWĘ Z ILOŚCI BŁĘDÓW ORTOGRAFICZNYCH JAK I INNYCH. KIEDYŚ MOŻE TA OPOWIEŚĆ ZASŁUŻY NA METAMORFOZE, JAK TYLKO ZNAJDĘ CZAS WEZMĘ SIĘ ZA TO. Nazywam się Lynn Villey, przez całe życie myślałam, że jestem zwykłą...