19

7.2K 474 16
                                    

*Perspektywa Lynn*

- To ja nim jestem..- jego słowa mnie zamurowały, nie miałam pojęcia co odpowiedzieć.

-Nie wiem co mam powiedzieć- wydusiłam w końcu z siebie.

Po krótkim zawachaniu przyłożył dłoń do koperty, a z jego palców wystrzeliły cztery kolory, czterech żywiołów. Ashton wyciągnął list z koperty i podał mi go. Spojrzałam na kartkę nieufnie i obróciłam kilka razy. Spojrzałam na chłopaka, po czym z powrotem na ciąg liter i zaczęłam je czytać mimo strachu, że zobaczę coś tam czego bym wolała nie wiedzieć.

,, Synu!

Zapewne już wiesz, że nie jesteś taki jak inni. Nie masz takich samych mocy jak wszyscy. Nie mów tego nikomu. Strzeż się pilnie, ponieważ dużo złych ludzi będzie próbowało ci ten dar zabrać. Wiem, że mnie nie pamiętasz. Nazywam się Suzan McKartney i jestem twoją biologiczną matką. Wiem też, że moje imię i nazwisko niewiele ci mówi, więc zacznę od początku.. Urodziłam cię w lesie, tuż po tym jak miałam wypadek samochodowy. Kiedy wracałam do akademii na drogę wbiegł jeleń, nie chcąc go zabić gwałtownie skręciłam i wjechałam prosto w drzewo. Pomimo bólu wyszłam z samochodu i właśnie wtedy zaczął się poród. Pomimo mrozu nie płakałeś, nie zdajesz sobie sprawy jaki jesteś silny. Już wtedy wiedziałam, że zostało mi niewiele czasu, więc ułożyłam cię na stercie liści, przykryłam małym kocykiem, który akurat miałam w aucie i napisałam ten oto list. Nikt oprócz ciebie nie wie, że jesteś moim synem i proszę cię o to, żeby tak zostało. Niech ludzie myślą, że jakaś kobieta cię porzuciła. W prawdzie obok stało moje auto i pewnie się tego domyślili, ale kiedy cię już znajdą mnie już prawdopodobnie nie będzie, więc nie pomyślą o tym, że jesteś moim dzieckiem, ponieważ ja im powiedziałam, że będę mieć córkę. Zapewne czytając to masz około 10 lat i jesteś przerażony tym czego się właśnie dowiedziałeś. Musisz wiedzieć jednak jeszcze kilka rzeczy.. Jak już wspomniałam wcześniej nikt nie może się dowiedzieć o twoim talencie, dlatego jeżeli będziesz iść do szkoły dalszej wybierz żywioł ziemi, ponieważ jest on ,,najbezpieczniejszy". Wybierając ziemię będziesz dla innych ,,niewidoczny", będziesz na tyle bezpieczny na ile się da. Nie pokazuj innym swoich mocy, nie mogą wiedzieć na co cię stać. Oni cię szukają wiedzą, że żyjesz. Musisz być rozważny i ostrożny. To, że mnie z tobą nie ma to nie znaczy, że cię nie pilnuję. Pewnie zauważyłeś, że nie masz koloru włosów tak jak wszyscy. To dlatego, że twoim ojcem jest zwykły człowiek, wiem, że teraz pewnie jest ci trudno w to uwierzyć, ale z czasem wszystko zrozumiesz. Twoi rówieśnicy jak i nauczyciele pewnie się już na samym początku domyślili, że nie jesteś w 100% takim człowiekiem jak oni. Z resztą.. nie przejmuj się nimi, pewnie pierwszy raz widzą dziecko z innymi włosami niż jest to ,,dopuszczalne". Proszę cię tylko o to, żebyś uważał na siebie i zwracał uwagę na ludzi otaczających cię, niektórzy z nich mogą mieć złe zamiary. Nie mogę ci napisać kto dokładnie ci zagraża, ponieważ sama do końca nie jestem tego pewna."

Po doczytaniu do końca strony podniosłam wzrok na bruneta. Ashton nie patrzył się na mnie, całą twarz miał schowaną w dłoniach. Odwróciła kartkę sprawdzając czy to już koniec, jednak ku mojemu zdziwieniu znajdował się tam ciąg dalszy.

,, To nie jest jeszcze koniec mojego listu. Jak widzisz została jeszcze jedna pusta strona, na której w każdym etapie twojego życia, tym ważnym lub stresującym będą pojawiać się jego kolejne linijki. Jednak nie mogę ci napisać kiedy to dokładnie się stanie. Tylko ty o tym zadecydujesz."

Zauważyłam, że pod tym zdaniem już ukazane były kolejne ,,etapy" o których nawiązała w liście Suzan. Ashton odsłonił w końcu twarz i patrzył na mnie wyczekująco. Spojrzałam z powrotem na pożółkniałą kartkę i stwierdziłam, że porozmawiam z nim dopiero jak doczytam do końca.

,,Nie pokazuj im swoich lęków, ani słabości, bo wykorzystają to przeciwko tobie."

,,Stajesz już przed akademią i niedługo wybierzesz swój cel w życiu, wybierz dobrze."

,,Wiedzą, że chodzisz do akademii, wiedzą do której. Jednak do tej pory nie są pewni jak wyglądasz, proszę uważaj na siebie."

Po skończeniu listu spojrzałam prosto w oczy chłopaka. Ten tylko zerkając na mnie zorientował się, że skończyłam czytać list.

- Ten ostatni pokazał się kilka dni temu- powiedział, a ja przez moment nie wiedziałam co mu mam odpowiedzieć.

- Chciałabym ci powiedzieć, że jest mi przykro, bo jest, ale wiem, że nic to nie zmieni.- westchnęłam.

- Posłuchaj- nie pozwalając mi się odezwać wziął mnie za rękę - myślisz, że dlaczego powiedziałem ci o tym i dałem do przeczytania list, o którym nie miał nikt wiedzieć?- westchnął - Ponieważ jesteś mi bliska, pewnie nie zdajesz sobie sprawy jak bardzo. I pewnie nie zdajesz sobie sprawy jak cholernie mnie to bolało jak mnie ignorowałaś i odrzucałaś.

- P-przepraszam- wydusiłam w końcu z siebie- myślałam, że tobie beze mnie byłoby lżej i byłbyś bezpieczny.

- Bezpieczny? Przed kim?- ciągle patrzył mi prosto w oczy i nadal trzymał mnie za rękę.

- Kiedy straciłeś przytomność, wtedy w lesie, kiedy zaatakował nas Zayn, powiedział mi prosto w twarz, żebym na siebie uważała, bo to nie jest koniec naszej rozmowy. Nie chciałam cię w to mieszać i wolałam się od ciebie odciąć, żebyś nie wgłębiał się w sprawę- przyznałam w końcu.

-Lynn- pokręcił niedowierzająco głową - ja od zawsze miałem z Zaynem pod górkę i się już z tym pogodziłem. Zrozumiem, że jeżeli mnie nie chcesz nie będę się więcej narzucał, z resztą już to tobie mówiłem, ale wiedz jedno, że nie przestanę nad tobą czuwać.- uśmiechnął się lekko po własnych słowach.

- Będę z tobą szczera, nie jesteś mi obojętny. Nie czuję do ciebie tylko zauroczenia, jest to coś więcej, ale jeszcze nie wiem co dokładnie.- po raz kolejny Ashton się uśmiechnął- Byłam pewna, że będziesz mnie pilnował, dlatego jak Rebecka powiedziała mi, żebym trzymała się od ciebie z daleka od razu to wykorzystałam.- wzruszyłam ramionami, na moje wyznanie brunet się zaśmiał.

- Właśnie zastanawiałem się dlaczego tak się do mnie przyczepiła. Przynajmniej nikt jej nie powiedział, że tu leżę.-znowu się zaśmiał- A jak się czujesz?

- Już lepiej - uśmiechnęłam się słabo.

-To.. mówiłaś, że coś do mnie czujesz..- uśmiechnął się szelmowsko, po czym pochylił się niebezpiecznie w moją stronę. Chciałam powiedzieć, żeby nawet nic nie próbował, jednak zanim z moich ust wyszło jakiekolwiek słowo, chłopak był wystarczająco blisko. Dotknął ustami moich warg i pod ich ciepłem kolana by się pode mną ugięły, gdybym właśnie stała. Poczułam w brzuchu łaskotki, całe napięcie znikło, wszystkie zmartwienia dotyczące akademii, Zayna i listu od Suzan, na razie czułam szczęście i nie chciałam, żeby to kiedykolwiek się zmieniło. Wiedziałam już, że odrzucając Ashtona nie skrzywdzę tylko jego, ale też samą siebie. Usłyszeliśmy jak ktoś wchodzi do gabinetu i jak sparaliżowani oderwaliśmy się od siebie. W progu drzwi stał dziwnie znajomy chłopak. Jednak o błękitnych włosach, które nie podpowiadały mi nic. Zanim się odezwaliśmy, chłopak zrobił to pierwszy.

- Sory, dopiero się przeniosłem i nie wiem co gdzie jest- rozejrzał się zakłopotany, po czym spojrzał na mnie tymi dziwnie znajomymi zielonymi tęczówkami- Lynn? To ty..?

••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••
Wiem, miałam jeszcze tydzień wolnego, jednak wiecie, że ja bez was nie przeżyje😂 Oto kolejny rozdział, więc wracając do naszej umowy nie jestem pewna kiedy pojawi się kolejny, mam jeszcze tydzień wolnego😘😘 Trochę za mało kreatywny i widać w nim brak weny, no ale wiem, że was i tak ucieszy :D

~🦄

Akademia Żywiołów [ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz